sobota, 22 lutego 2014
Wrocław
U nas wiosna. Ciepło i słonecznie. I chciałabym, by na naszym Rynku chodniki pozostały całe.
a dzieci zawsze miały te kolorowe bańki:
Te kamieniczki są podobne, prawda?
To projekt wspaniałej Artystki Natalii Młodeckiej z Ukrainy, której wzory można kupić na Etsy.
Wystarczy kliknąć O TU WŁAŚNIE!
Prawda, że stać Cię na nie?
Czy nie pięknie jest coś kupić - a nie "zdobyć w internecie"?
Z niepokojem oglądam i słucham wiadomości, bliska jest mi Ukraina.
PS. Drepce dziś rankiem babcia koło mojej pasmanterii od ósmej, zagląda na wystawę, w głąb sklepu i czekając na otwarcie o 9 ma sporo czasu na ogląd. Widząc mnie podbiega i pyta:
- A ma pani ogórki? Takie świeże? Chociaż jednego?????
Pasmanteria jest wybitnie słabo zaopatrzona. Brak ogórków, kiszonej kapusty, farby olejnej, obcinaczek do paznokci, firanek, pokrowców na ubrania, ceraty, obroży dla psa, rajstopek i haleczek, grzebieni, garnków, AGD.
Rowerów też nie mam.
Piękne są te wrocławskie kamieniczki.
OdpowiedzUsuńŚliczny hafcik.
Pozdrawiam:)
Pomalutku, po kolei je remontowano, jakoś się prezentują. Niemniej jednak mnie życie centrum w ogóle nie interesuje, same knajpy i banki. Kiedyś było bardziej gwarnie.
UsuńA hafcik to dopiero wzór :), można samemu podobny wyszyć, ze swoim miastem.
Pozdrawiam również Danusiu!
Anuś rozczarowałaś mnie, że tylu rzeczy nie sprzedajesz, a już najbardziej mnie dobił brak rowerów;))).
OdpowiedzUsuńTeraz wiesz, dlaczego ludzie mkną do marketów - tam jest wszystko pod jednym dachem - jeśli nie na hali "wózkowej" to chociaż na obrzeżach marketu. A ceny tylko pozornie niższe, bo jak na jednym obniżą to na czym innym podniosą a ludzie tego nie zauważają. Dla wielu osób jedyną niedogodnością jest odległość takiego marketu od miejsca zamieszkania, bo jednak najczęściej trzeba tam dojechać i często jeszcze kawałek podejść, a im człowiek starszy tym mu trudniej. I wielu starszym paniom marzy się sklepik z gatunku "szwarc, mydło i powidło". Kiedyś, kiedyś gdy zaopatrzenie stricte pasmanteryjne było słabiutkie, w pasmanterii można było zakupić bieliznę osobistą łącznie z pończochami, apaszki, szaliczki a nawet-rękawiczki. Niestety i wtedy nie było w nich ogórków ani rowerów.
Miłego, ;)
No widzisz Hanuś jaka ze mnie safanduła, od poniedziałku to chyba tacę z chlebem i smalcem na ladzie położę. Kromka po złociszu.
UsuńJeszcze mnie o ryby nie pytali. Bo takie misz-maszowe pasmanterie to ja na wsiach widziałam osobiście, gdzie obok gumki do majtek - grabie.
Żeby było wesoło to rajstopki mają wszystkie dookoła kioski, i są babiny z naręczem łachów i nawet lumpeks zadbany w pobliżu. Jak ja się zorientowałam, że dokoła wszędzie te rajstopki to od razu pożałowałam półki na nie. Co innego zapas dla biurw, co to elegancko muszą dzień przetrwać, ale sama zawsze miałam w biurku zapasowe jakby oczko poleciało. Nie mogę pojąć tego rozbiegania za rajstopami co są wszędzie. Chyba z nudów pytają :)
A krakowską suchą masz?
OdpowiedzUsuńNo popatrz, jaki ten Wrocław piękny jest.
Pozdrawiam
Beatko, była ale zeżarłam! Wrocław piękny pocztówkowo, ale wiesz, że ja podwórkami latam i skrótami i to nie moja bajka. Zachwycam się kwitnącą różą koło śmietnika, a zero zachwytu dla ogrodu botanicznego. Prościucha ze mnie.
UsuńAniu, początek postu refleksyjny, ale opowiastka o babci szczerze mnie uśmiechnęła :)
OdpowiedzUsuńKaśku, babcia mnie wprawiła w osłupienie. Tak wielkie, że jeszcze wytłumaczyłam gdzie warzywniak.....potem już dumałam gdzie te beczki z kapustą ustawić....obok mam monopolowy i tam z kolei o chleb i pasztet pytają, sąsiad się też pokulał ze śmiechu.
UsuńMa babcia fantazję ;)
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz przynajmniej czego chcą klienci ;) Nie musisz robić ankiet itp ;)
Aguś, zapisujemy w kajecie pokładowym! Wychodzi nam, że musi być supermarket z garażem i salą zabaw dla dzieci! Oraz spa dla psa!
UsuńJa w zeszłym tygodniu weszłam do pasmanty po opaskę do włosów. Wiedziałam, że są tam i tanie. Był również i piec gazowy. Kupiłam opaskę za 2zł. Niestety przypaliłam sobie kurtkę przy piecu, Na ciuchach wydałam na inną 40zł. :( biednemu to i koń okuleje Anuś.:(
OdpowiedzUsuńto tak ap ropo...
Wrocław piękny, pozdrawiam!
Rynek piękny ,wymuskany,na pokaz...Nie powiem,czasem do jakiejś knajpki zaglądam,choć nie często :)))
OdpowiedzUsuńA sklep rzeczywiście słabo zaopatrzony,sama widziałam-żadnego roweru czy ogórka.Ostatecznie słój z ogórkami wcisnęłabyś jeszcze a rowery przecież mogłyby być wyeksponowane na chodniku zamiast parkujących samochodów ;)
Pozdrawiam :))
Klientka
Tonko kochana, właśnie mam nowe regały na witrynie, jest miejsce na kolejne przydaśki. Tak przed sklepem to ja bym ławeczkę wolała jednak, ale może... sufit wysoko...podwiesić....
UsuńO matko jedyna.....
No popatrz, pewnie sadzonek kwiatowych i piwa też się u Ciebie nie kupi. Swoją drogą ludzie są zabawni. Twoja pasmanteria myli im się z geesem , gdzie i łańcuch dla krowy i litr wina patykiem pisanego się kupi. Dziwne to bardzo.
OdpowiedzUsuńHaft bardzo mi się podoba, kolorowy i pięknie wykonany.
Aniu - zapomniałam o kwiatkach....chociaż przywlokłam za chwilę kwitnące domowe, może będę szczepki rozdawać :)))
UsuńPiwa nie lubię, więc z tego powodu bym go nie miała, ale nalewki? Babuni? Dziadunia?
Haft to tylko projekt Natalii ze strony Etsy, kiedyś go wyszyję!
Jaki piękny Rynek! W tym roku mamy nieśmiały plan z Małżonkiem do Wrocławia na wakacje pojechać.
OdpowiedzUsuńNo wiesz. Żeby ogórków w pasmanterii nie mieć! NIedopatrzenie.
Rynek jak dla mnie to dla przyjezdnych widoki słuszne :), knajpki co brama, a kiedyś była tam super księgarnia z radzieckimi ekstra wydanymi książkami... co ja się albumów malarskich nakupowałam za grosze!
UsuńJa polecam spory okrąg dokoła i niekoniecznie chodnikami, skróty przez podwórka bardziej ludzkie :)
Wiesz, to ja aż płonę rumieńcem z zawstydzenia za te ogórki! Ale za to mam rybę!
Pokażę w następnym poście :)
Hanuś, ty się ciesz, że nie oczadziałaś przy wyziewach z tego pieca, a dziurę trzeba było aplikacją ratować. Ale jak poszło 40 złociszy to się ciesz, że masz prawie nówkę i z wyższej półki, bo ja to tylko jak przeceny tam zaglądam :)
OdpowiedzUsuńZnaczy - należało Ci się! I nie martw się, jutro będziesz bogata. Poczytaj moje posty sprzed dwóch lat...niejedno się człowiekowi trafia...najważniejsze jest zawsze zdrowie i rodzina w kupie. I o to walcz. A jak nie pijesz i nie palisz to masz mieć tą kurtkę, i już!
a czemu chodniki nie mialby byc cale ?? co do pani z ogorkami hmm chyba smutne :/ a z drugiej strony wlasciwie dlaczego nie masz ogorkow hahahaha
OdpowiedzUsuńJadziu - i obok ogórków grzebienie, bardzo potrzebne okolicznej ludności płci męskiej :), cały czas łapią za kolorowe rzepy w kawałkach :)))
UsuńTo, że pytają, to niekoniecznie równoważne z autentyczną chęcią zakupu. Był kiedyś taki dowcip o zajączku, co to pytał od czapy (względem specjalizacji sklepu, jakiej, nie pomnę), a jak wreszcie w sklepie się zaopatrzyli i zadowoleni poinformowali pytającego o tym, że owszem - jest, to zajączek stwierdził "tak tylko pytałem" ;) Z drugiej strony, dobry ogórek to całkiem przyjemne jadło :)))
OdpowiedzUsuńMarysiu, uśmiałam się bo mi przypomniałaś ten dowcip, dzięki!!!!
UsuńPrawie jak u mnie na rynku:)
OdpowiedzUsuńPokaż Aniu Twoją pasmanterię. jeszcze nie widziałam:( Troszkę mnie nie było:(
Pozdrawiam, Marlena
Marlenko, a gdzieś tam kilka postów do tyłu jest kilka fotek. Na dzień dzisiejszy się wystawa zmienia co chwilę i niedługo będzie witryna.
UsuńKankanko, a paprykarz masz w pasmanterii??
OdpowiedzUsuńTo dzięki tobie kilka lat temu zaczęłam się uważniej przyglądać swojemu miastu i doceniać jego nie zawsze oczywiste uroki :) I strasznie cię cieszę, że znów robisz zdjęcia.
U nas też piękna wiosna tej zimy, kwiaty szaleją.
Osiu kochana, teraz jakoś mniej czasu na foty miasta, ale obiecuję sobie uwiecznić detale secesyjne z naszych kamienic, bowiem secesja to jednak najmilszy mi motyw :)))
UsuńKurtke potrzebowałam na już więc była taka, przyciasna ale puchowa. Kase pożyczyłam od siostry i jeszcze nie oddałam bo mąż stracił pracę 3tygodnie temu.
OdpowiedzUsuńAplikacja na pośladku wyglądałaby zabawnie, myślę, że nic się już nie da z nią począć niestety :( smutne to życie Aniu. Niby w kupie ale bez pracy to koszmar, eh...
Co do przecen w lupkach to ja kupuje tylko z wagi normalnie, buziak!
OdpowiedzUsuńAniu - nie rozumiem! Jak możesz, mieszkając w tak pięknym mieście dopuszczać się takich niedociągnięć??? Przecież to oczywiste, że jak sprzedajesz tasiemki, to równolegle obecny powinien być makaron spaghetti, obok guzików kasza jęczmienna, suwaki = fasola, ogórki-węże, itd itp. Czy je Cię muszę tego uczyć??? :-D
OdpowiedzUsuńAta - a widzisz, to ja jednak w ogóle rynku nie znam! Nosz przecież musowo ubogacić ten mój krajobraz sklepowy!!!
Usuń