Jak wiecie, pod koniec marca zachorował Pan Domu.
Siedział trzy tygodnie na zwolnieniu, kurując się, a mnie zatruwając życie.
Zrobił się wredny, wybredny, niespolegliwy. Polegiwał na kanapie lub tonął w fotelu z "jolką", jak wstał to szurał.
Łaził i szurał.
Łaził i gderał, warczał i wrzeszczał. Opuszczał dom na zabiegi i badania. I to był czas spokoju.
Przed samą Wielkanocą, kiedy zawiozłam do kolejnego lekarza swoją Mamę, z głupia frant stanęłam przy okienku w rejestracji i spytałam, czy nie trafi się jakaś wcześniejsza wizyta u ortopedy od tej majowej.
Ręka mi bardzo dokuczała. Głupi to ma szczęście - jeszcze tego samego dnia, dwie godziny później dostąpiłam audiencji.
Doktor potwierdził diagnozę wcześniejszego specjalisty i zaproponował także blokadę.
Przede mną były porządki wiosenne, toteż od razu wyraziłam zgodę, pamiętając, że ta pierwsza znacznie ból zniosła. I było cudnie! Zdjęłam bandaże, ręka działała!
Potem była kolejna wizyta i to samo. Rewelacja! Wszystkie objawy atopowe u mnie zanikły. Dłoń natomiast była czerwonawa i lekko opuchnięta. Po każdej blokadzie wyłam kilka godzin po zastrzyku, ale potem ulga!
Naraz, któregoś dnia zrobiło mi się gorąco. Cała byłam zlana potem.
Potem znów to samo. I tak do kilkunastu uderzeń gorąca w ciągu dnia.
W nocy budziłam się 4-7 razy - pić i do okna na zimno łeb wystawić.
Wykoncypowałam sobie, że przyszło znienacka klimakterium!
Ogłosiłam po rodzinie, zaczęłam szukać ziółek po necie, rad i porad. Już podjęłam decyzję o zażywaniu hormonów, bowiem to co przechodziłam - to były katusze.
W tym samym czasie opiekowałam się już stale Alusią, dodatkowo podjęłam się zajęcia trzy razy w tygodniu miłej pracy przy sprzątaniu przychodni.
I nie udało mi się do ginki pojechać, bowiem Mama płakała przez telefon, że ją boli.
No boli i już.
Noga.
Rzuciłam więc swoje plany i zaczęłam kolejne wizyty odprawiać. Co wyjazd to temat na esej przynajmniej, lecz nie chcę już tego opisywać.
Mama widziała, jak co chwila robiło mi się słabo w samochodzie, w poczekalniach i kiwała głową:
- No patrz, a mnie nic nie było, dwa razy mnie trzepnęło!
Nie mogłam już tego słuchać. Mnie trzepało za nią i siebie. Za całe pokolenie!
W końcu ktoś przytomnie mnie zapytał: - A kiedy był ostatni okres?
??????????????????
Otóż to. Chyba nie dostępuje się tego szczęścia zwanego klimakterium dwa tygodnie po okresie???????
Wyjęłam ulotkę.
Z mozołem całą przeczytałam.
Na końcu drobnym drukiem były skutki uboczne.
Ja te skutki uboczne reprezentowałam w całości!
Łącznie z przytyciem!
Miast kolejnej wizyty i blokady przełamałam swój lęk przed akupunkturą:
Korzystałam również z kinezjotapingu:
I teraz nic mną nie telepie, włos się nie lepi do głowy, ubieram się normalnie, a jako jedyny htz - kupiłam drewniany wachlarz chiński - na wszelki wypadek!
Mama chwilowo unieszkodliwiona również akupunkturą.
Dawniej wszystkie damy siedziały z wachlarzami - nie wiedział nikt, którą telepie!
Poza tym znów mam chwilową pracę w moim ulubionym sklepie!
I dzień chwilowo wygląda tak:
Pobudka 5:30, lot z psem 113 schodów w dół, powrót 113 schodów w górę.
7 - wsiadam do auta, jadę do Alutki na7 45. Tam ok 90 stopni tylko.
Czasem siedzę z nią do 15, czasem do 12.
Jak do 12 - to lecę do ulubionego sklepu, tak mi mija do 17 30.
Lub gdzieś wiozę Mamę.
O 18 jestem w domu 113 schodów w górę :), coś w siebie wrzucam i spadam w dół 113 stopni do kolejnej pracy trzy razy w tygodniu - sprzątam przychodnię lekarską.
Potem szybko mi w aucie te 4-5 km mija i w górę 113 schodów. Około 22 jestem w domu. Sprawdzam czy żyją, myję podłogę, której nikt nie widzi jaka brudna i szybko wrzucam maila w laptopie.
Zasypiam nie wiem kiedy :))))
Czasem jeszcze o tej 22 jak jestem na dole zbiega mój pies na ostatnie siusiu i idę relaksacyjnie liczyć jeże na podwórku.
W tej chwili jestem tylko w sklepie i przychodni. Alutka ma opiekę drugich Dziadków.
Ostatnio zapytałam syna, kiedy szkołę kończy, bo zapomniałam.
Nie wolno mi siadać do maszyny do co najmniej czerwca, ale zawsze jakieś gacie do naprawy się trafią :) toteż jeszcze coś próbuję ogarnąć z szycia. Pomalutku.
Ogarniam czas z kalendarzem w ręku.
Na ogródku jeszcze nie byłam.
W niektóre weekendy mam Hunów do wyboru. Z tym, że oni to miód na serce. Jeden pierwiastkuje i podnosi do potęgi (w myśli), a Babcia z nim jedynie ćwiczy równania z niewiadomymi, bo tępa okrutnie z matematyki. Drugi Hun 5 letni czyta, po polsku i angielsku, więc tego Huna nawet nie słychać. Wystarczy mu o siusiu przypomnieć i pić dać na czas.
Tak to w wielkim skrócie wygląda.
Serdecznie dziękuję za troskę z Waszej strony! Za maile, telefony, rozmowy! A szczególnie pewnej mojej czytelniczce anonimowej, która mnie rozpoznała w sklepie i również zapytała co się dzieje!
Niedługo będę miała może ciut więcej czasu, bo bycie bezrobotną bywa przewrotne :)
Tego posta musiałam w części skomponować z listu, bo u mnie już 1:30 w nocy, trzeba rano wstać, koniom wody dać!
PS. Najwyższy dostał na rok pozwolenie na pracę, wrócił do firmy, skończyły się konferencje na laptopie. Z zachowania już ma 3+, bo jeszcze do prac się domowych nie przykłada!
Cieszę się ogromnie, że się odezwałaś :)). Tak właśnie przypuszczałam, że jesteś zagoniona na maksa. Swoja drogą, energię masz w sobie niespożytą - przy Tobie czuję się jak żółw ;).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowe zabiegi Ci pomogą. A z maszyną nie szalej - do czerwca już tylko miesiąc ;)).
Ściskam serdecznie i dużo zdrowia życzę :)).
Frasiu - dzisiaj usłyszałam od współpracownicy, że jestem lepsza od Kwiatkowskiej w Czterdziestolatku, a ja w tym sklepie wręcz odpoczywam - tak mi tam dobrze :)
UsuńNiedługo idę znów na kłucie z podgrzewaniem, bo na zdjęciu mam na igły nałożoną moksę, która paląc się dodatkowo stymuluje. Maszynę muszę oswajać, tyle mam zaległości, że nie ma co się lenić. Ale mało szyję.
Dzięki!
Tak się kiedyś zastanawiałam czemu Cię dziecię po chińskich szkoleniach igłami nie poratuje; no to teraz wiem czego boi się kobieta nieustraszona.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, czego Ci życzyć wobec takiego natłoku spraw wielce dokuczliwych, może interwencja z nieba by pomogła?
Pozdrawiam, Dorota
Dorotko - boję się nie tyle kłucia - co tego dziwnego odczucia jak dziecko w nerw trafi ;), nie do pokonania odraza, czasem robi mi się niedobrze :), ale póki co działa - bez efektów ubocznych!
UsuńMyślę, że niedługie spotkanie z psiapsiółami dobrze mi zrobi!
O rety!!!!!!! Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło jak najlepiej dla was.
OdpowiedzUsuńOsiu - już każde ma rytm wyznaczony i terminarze. Oby mi tylko zdrowie pomogło a wszystko ogarnę! dziękuję!
UsuńNo nieźle... tak właśnie jest medycyna się rozwinęła ( a raczej w tym przypadku farmakologia ) ale nikt się nie zastanawia nad skutkami ubocznymi nam ją aplikując.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę - a energii to faktycznie można Tobie mimo wszystko pozazdrościć.
Ataboh - mój mąż któregoś dnia, gdy wdrapałam się na szczyt i strącając z siebie psa skaczącego do szyi padłam na kanapę, by za pół godziny zlecieć na dół wieczorową porą sprzątać rzekł, że muszę zażywać magnez - BO JAKAŚ OSPAŁA JESTEM!!!!!
UsuńAniu blokady mają paskudne skutki uboczne. Nie u każdego, ale koleżanka była świadkiem kiedy kobieta mało nie zeszła po zaaplikowaniu blokady. Mnie też kiedyś przyszło wybrać się do ortopedy, prywatnie do państwowej poradni. Nie mogłam ręką ruszać od ramienia w dół. Wstrzyknął mi blokadę, ja wyszłam siadłam za kółkiem i czuję jak mi ręka puchnie i drętwieje jednocześnie boli jak cholera. Dojechałam do domu i mąż rozmasował mi tą rękę. Jakoś się to skończyło dobrze. Ale nigdy więcej żadnej blokady.
OdpowiedzUsuńCzytając co porabiasz sama się spociłam od tego jak gonisz, niczym hart. Trzymaj się Anusiu i niech Ci zdrowie dopisuje. Nie wiem, czy jeszcze byś mogła hormony przyjmować na objawy klimakterium, ale preparat sojowy z pewnością tak. Przynoszą ulgę. Mnie w porę gin zaaplikował lajtowe hormony i przeszłam ten okres w miarę dobrze. Jedynie bywało, że robiło mi się tak byle jak, ale na szczęście poszło sobie w diabły. Ściskam CIę Aniu.
Aniurozello - póki co to jeszcze mam chwilę na przygotowanie, ale jak mnie dopadnie już faktycznie klima, z takimi uderzeniami to mam gdzieś zapowiedzi raka i wezmę hormony. Jeśli któraś kobieta miewa takie sensacje to spokojny tryb życia nie da rady.
UsuńA po blokadzie boli jak cholera, mój lekarz potwierdził, ja brałam przeciwbólowe.
HE he he, od kiedy zaczełam zaglądać na Twojego bloga miałam podejrzenie co do Twojego ADHD.Dziś mam juź pewność:):):)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że farmakologiczne próby ulżenia sobie w bólu przypłaciłaś takimi skutkami ubocznymi.
Nie odnosisz wrażenia , że troszke za dużo na Twojej głowie?
Życzę duuuużo sił i oczywiście zdrówka w pełnej krasie:):):)
Vipku - mam energię owszem.
UsuńCzasem sama widzę, że nienormalny to motorek :). Blokadom mówię od tego czasu - precz!
Właśnie pojutrzejszy termin blokady zwalniam u ortopedy, niech się inny leczy w ten sposób ;). A co do multum spraw, to wtedy wiem, że żyję. Daję radę! Dzięki!
ło matko ;)
OdpowiedzUsuńkciuki trzymam - za zdrowie (najważniejsze) i czas (się przydaje) że o kasie (nie wspomnę :)
Yen - kochana - bo dla pieniędzy to wszystko :))))Leki drogie ;))))
UsuńMaszyna poczeka.
OdpowiedzUsuńA pani niech chucha i dmucha, bo pani powinna być sucha!
Dasz radę.
Dzięki za ten raport, bo już się troskałam co się dzieje.
Uśmiechy posyłam!
Ela
Elu - dam radę, pewnie! Nie bez kozery mąż mówi, że mnie widłami by nie dobił!
UsuńBardzo cieszę się, że napisałaś do nas :-)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że spotkało Cię tyle problemów zdrowotnych (nie tylko Twoich). le teraz to musi być już tylko lepiej. Dużo zdrowia życzę Tobie i całej Twojej rodzince :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu - leczenie Mamy w wielki skrócie opisałam, bo to jest jazda na całego :))), ale wdzieram się gdzie tylko drzwi uchylone!
UsuńPoza tym, dobrych ludzi spotykam i ostatnio prywatny ortopeda dla Mamy nie wziął zapłaty za wizytę, mało tego - jak mu dostarczę skierowanie to moja Mama dostanie dodatkową rehabilitację.
Ty się dziewczyno opanuj, bo Ci to wszystko kiedyś bokiem wylezie - nie kraczę, wiem co mówię.
OdpowiedzUsuńNaucz się mówić "nie", bo się wykończysz. Brudnej podłogi nie masz prawa widzieć po takim dniu.
Na odległość utulam mocno, życzę Ci dużo zdrowia przede wszystkim, dużo sił i słońca każdego dnia ( mnie pomaga)
Tereniu - podobno za młodu zdrowie tracimy dla zarobku, by je kupować na starość :))))
UsuńDopadł mnie kataklizm, ale nie przerażenie. Zawsze się pocieszam metodą Pollyanny - mogło być gorzej!
dziękuję za utulenie!
Aniu nareszcie!!! Już miałam Cię nękać mailowo!! Zdrówka Kochana dużo, chociaż ociupinkę oddechu i czasu dla siebie. Ściskam Cie mocno i serdecznie.
OdpowiedzUsuńEdi - bk - niedługo powrócę, jeszcze tydzień sklepu :))))
UsuńDzielna Kobieto - trzymam kciuki za siły, co by Cie nie opuściły. Tytan prac wszelakich jesteś i już. A Najwyższego szturchnij leciutko ;-) Ino tak lekko, co by mu się nie pogorszyło :-)
OdpowiedzUsuńSylwko - dzięki! Najwyższy gotuje, przynajmniej tyle robi :), dla mnie kuchnia to niepojęte mistrzostwo, ja jem by zjeść - on mimo wszystko pilnuje bym sztućców używała :)))
UsuńOoooo, no to już jest coś ;-)
UsuńTrzymam mocno kciuki...będzie dobrze,musi być:))
OdpowiedzUsuńEdytko - pewnie, że będzie! Już ta wiosna w końcu krew wzburzyła to taki galop dodaje animuszu i rumieńców podobno :))))
UsuńTak niestety przeczuwałam, że kciuk daje Ci w kość, przecież Ty w ogóle nie odpoczywasz. Każdy wiek ma swoje prawa, nie możesz na siebie brać obowiązków całej rodziny. Mnie ortopeda tylko jedną blokadę zrobił, a potem zalecił laser i inne zabiegi. Przez 10 dni, nie bacząc na niezadowolenie dzieci, zajęłam się tylko sobą. Jak mrożenie barku mnie przeziębiło, to zamieniłam to na solux i w końcu efekt jest bardzo pozytywny. Od dzisiaj opiekuję się Julkiem bez obawy, że go upuszczę, a dzieci są szczęśliwe,że mama jest pełnosprawna.Upomnij się o laser, najszybciej likwiduje stan zapalny, życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńIwonko - jak tylko trafi się okazja to ten laser będę pamiętać! Dzięki!
UsuńLecz na razie nie mogę planować swoich zabiegów, bo nie znam terminów maminych rehabilitacji, a tylko ja mogę ją zawieźć, bo jestem bezrobotna.
O matuś i córuś, od samego czytania w głowie mi się kręci.
OdpowiedzUsuńAgatko - :)))), mnie też, od biegania po schodach! Żeby to się jeszcze na zanik tuszy przenosiło!
UsuńCzy ta akupunktura pomaga? Może i ja spróbuje! godlesia
OdpowiedzUsuńGodlesiu - tydzień temu byłam kłuta, nie było ani razu sytuacji bolesności takiej bez przyczyny. Fakt, ja się nauczyłam chronić lewą dłoń, ale widzę efekt. Dlatego niedługo poproszę o kolejny zabieg. Poza tym poproszę o nakłuwania wspomagające odchudzanie.
UsuńTu gadanie nic nie da, musisz spróbować!
no prosze a sa tacy co twierdza ze zycie jest nudne :)zabawnie wyglada ten kinezjo cos tam :)
OdpowiedzUsuńJadziu - kinezjotaping to ostatnia nowinka w naszej rodzinie, mogłam sobie wybrać kolor plastra ;))), znakomita alternatywa dla masażu!
UsuńAniu, nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszę, że igły pomagają. A z maszyną to na Twoim miejscu poczekałabym jeszcze dłużej. Dla własnego dobra. Może do końca wakacji?? Śmiem przypuszczać, że czas Ci się nie rozmnoży;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Jolu - nie kracz kochana! mnie się pomału kupka zmniejsza :))))
UsuńA po wakacjach to wiesz - Dom Dziecka będzie! :)
Muszę pomalutku, muszę. To "muszę" wiele zmienia :)
Cieszę się, że masz się lepiej. Nie szalej za bardzo. Od 6tyg nie mogę skręconej kostki doleczyć, bo przeszarżowałam jak się lepiej poczułam. Teraz mam biedę.
OdpowiedzUsuńKasiu - ja w liceum nogi poskręcałam i długo trwało przywracanie pełni zdrowia. Nawet jak już nie bolało, to opuchlizna się trzymała kilka lat. Zadbaj o nią, bo będziesz tak samo miała!
UsuńNooo! Dobrze, że napisałaś, to co słyszałam ;-))
OdpowiedzUsuńA akupunktury to Ci zazdroszczę jak nie wiem co! Łapa się mi zbuntowała po raz wtóry i się ze mną kłoci, łajza jedna!
W sumie to i z tapingu chętnie bym znowu skorzystała...
Bezrobocie, to strasznie pracowity czas, no nie? ;-D
Ata - bezrobocie ma czasu masę :)))), idź na aku, polecam. Masz u siebie dobrych speców!
UsuńBo Ty Kobieta Pracująca jesteś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię widzę :)... i ani mi się waż do maszyny zbliżać :)
Ewa - a te gumki, rozporki, za długie portki? No jeszcze na krawcową nie zarobiłam, niestety :)))), ale szyję bardzo mało.
UsuńSuper, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńTak sobie właśnie myślałam, ze pewnie pracę masz więc i na bloga nie zaglądasz ;)
Dobrze, że w końcu Córę z igłami dopuściłaś do ręki - dziecku trzeba wierzyć ;)
Najważniejsze, że już lepiej i choć ból odpuścił.
Pracowita jesteś i obrotna kobitka :) A klimakterium jak już przyjdzie to nie da sobie z Tobą rady - przy Tobie nie wyrobi :)
Aguś - rozbawiłaś mnie do łez z tym klimakterium :)))), oby tak było!
UsuńTe schody !!! ja też mam ich trochę ale Twoje biją wszystko :))
OdpowiedzUsuńZdrowia Ci życzę a potrzebujesz go dużo by to wszystko ogarnąć no i trochę czasu na własną "działalność" :))
Serdecznie pozdrawiam
Karinko - schody to pikuś, najbardziej dręczy pies na spacerze jak szarpie smycz. A własną działalność staram się pokątnie jednak uprawiać. Niedługo pokażę!
UsuńKinezjotaping - dobrze wiedzieć, że jest coś takiego!!! Ja blokady nie dałam sobie zrobić, chociaż miałam kilka okazji.. to bardzo niszczy staw. A jak widać, ma też wiele skutków ubocznych, a nawet o tym nie wiedziałam...
OdpowiedzUsuńNailo - no cóż, ja jedyna z rodziny miałam taką okazję, nikt u nas nie miał do tej pory takich schorzeń wymagających blokady. Zapewne musi być i taka alternatywa, ale ja - dziękuję. Za dużo mnie to kosztowało. Jeszcze się dziwię, że nie wyłysiałam :)
UsuńAkupunktura wygląda przerażająco:)
OdpowiedzUsuńŻyczę lepszego samopoczucia i chociaż chwili oddechu!
Ann margaret - bo ja mam wersję hard :), z przypiekaniem. Normalnie tylko igiełka jak do nawlekania koralików się kiwa, cieniutka.
UsuńZ każdym dniem mi lepiej, dzięki!
No i masz , anonimowa czytelniczka, a pewnie. Bo ja z tej radości,że Cię poznałam zgłupiałam całkiem i nawet się nie przedstawiłam. Wkrótce będę w bibliotece to Cię odwiedzę w Twoim ulubionym sklepie. Uczę się ściegów haftu irlandzkiego i muszę powiedzieć,że jest super, już coś tam wyszyłam i jak będę we Wrocławiu to się pochwalę. Współczuję Ci z tą ręką i rzeczywiście należałoby odpocząć od przesilania jej.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAlu - jeszcze raz serdecznie Cię pozdrawiam. Oj, nieprędko będę w sklepie z tamtej strony lady :), ale spacerowo zaglądam pogadać. Na razie koniec tego zajęcia, a jak się uda to jeszcze będzie :)
UsuńBardzo jestem ciekawa tej koronki!
Jesteś niesamowita - zdrowia życzę !
OdpowiedzUsuń