poniedziałek, 4 marca 2013

Moja Mama szaleje

Od 16 grudnia przerobiła już 3 kilo włóczek, które Jej dostarczyłam.
A że kobitka spora (r 50) to i dwa motusie szczęścia nie dają. Pozbyłam się zapasów, które sama dla siebie poodkładałam, a były w słusznej ilości. Mama niektóre wzięła bez oporów, inne omiotła spojrzeniem.
Nie dziwię się. Ja jestem zupełnie inny koloryt.

Kiedy mi się skończyły włóczki  po co najmniej 40 deko złapałam bawełnę.


Taki zestaw przygotowałam na imieniny 2 lutego i już ma dwie bluzeczki.
To archaiczna bawełna - zerówka. Miałam ją w kolorze majtkowym, więc ufarbowałam na makowy kolorek.
Jeden motek ciut ciemniej chwycił, ta bawełna była zbieraniną na przestrzeni lat.





Barwnik oczywiście utrwalany solą. Biała poszła w oryginalnej barwie.

Ledwom klapnęła na tyłek i pochowałam zapasy, jak doszły znów słuchy, że mamine zasoby stopniały.

Znów złapałam dwa różne różowe motki i tym razem z wnusiem pofarbowaliśmy w marzannie:










Tak wygląda sucha marzanna:


I kolejny raz nie udało się nam uzyskać dwóch takich samych kolorów, jeden mociu wyszedł ciemniejszy:


Kolor wyszedł dokładnie taki jak na fotce, róż.
Długo barwnik się wypłukiwał, więc ostatecznie wrzuciłam do pralki z płynem do prania na 40 st i ukróciłam tą zabawę.


Potem ładnie przewinęłam na porządne kłębki i już Mama włączyła turbodoładowanie.

A ja jeszcze tak przy okazji poczyniłam próby z marzannną na kid moherku YarnArtu, oraz na bawełnie. Tak wygląda bawełna utrwalana octem:


Kolor po lewej stronie to bawełna w naturalnym kolorze, po prawej była bladoróżowa, kolor po potraktowaniu octem jest fioletowy. Miły odcień.

A kid moherki utrwalane octem stały się brązowe:


Na samym dole jest jeszcze próbka farbowana chemią, bo byłam ciekawa jak zachowają się cekiny. Nic im się nie stało, więc niedługo zrobię farbowanie w mikrofalówce, bo zamierzam pobawić się na Yarn Arcie. 



20 komentarzy:

  1. A mnie się podoba takie nie całkiem równe farbowanie - jest takie naturalne :) Szaleństwo włóczkowe podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żanet - bo to już fabryczne inne motki były :))), może je dzieliło i z 20 lat, w jednym garze, jedna mieszanka, ech....

      Usuń
  2. Mniam!
    Jak zwykle zresztą:)
    Pomocnik debeściarski - tyż mam na stanie takowego:)
    Buziole:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko - tacy pomocnicy to jak znalazł, jest pod ręką, mało je, dużo robi :)))

      Usuń
  3. Aniu, Ty jesteś normalnie lux torpeda - nie usiedzisz, a za co się złapiesz, efekt miodzio! Ten makowy kolor smakowity. I od razu mi się klapka otworzyła, że mam też taką róziową bawełnę:) Czas na farbowanie! Pozdrawiam Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza - farbuj, coś co nie bardzo Ci odpowiada po kilku kroplach farby zyskuje :)

      Usuń
  4. tia...zawstydzasz mnie swoja pracowitością,uwaga, chyba chodzisz na paliwie atomowym:)))pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anetko - na coli i siti :)))), niedługo będę świecić własnym blaskiem :)))

      Usuń
  5. Może się kiedyś odważę na farbowanie większej ilości i przede wszystkim przewijanie włóczki w pasma do tego (nienawidzę powtórnego zwijania w kłębki). Na razie pozostaje mi tylko podziwiać Twoje dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yadis - wredna to robota, to fakt, ale za to mamina radość niepomierna :))))

      Usuń
  6. To że Twoja mama ma zajęcie przy drutach to dobrze.Jak się coś lubi robić to czas inaczej płynie człowiekowi.A włóczka ma śliczny kolor!No, przy takim pomocniku inaczej być nie może!Pozdrawiam...))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdzisiu - w końcu oddając ostatnie farbowanki i wór włóczek od koleżanki stwierdziła, że już ją palce bolą i teraz będzie malować :)))
      Farby zaś trzeba będzie olejne dokupić....

      Ale w sumie bardzo się cieszę, że pomimo niepełnosprawności nie leży i jęczy tylko się zajmuje tym co lubi :)))

      Usuń
  7. Widać po kim jesteś taka TURBO - mama ma zajęcie i Ty przy niej - takiego pomocnika tez bym przygarnęła :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. fajne kolorki :)
    jak widzę masz bardzo pracowity okres :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładne kolorki wyszły, chociaż ja lubię również łososiowy. W każdym rzemiośle dobry mistrz powinien wykształcić czeladnika.Twój wygląda na bardzo zaangażowanego i radosnego.

    OdpowiedzUsuń
  10. A żeś się spracowała Kobito, ale wełenki urocze :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. To już jasne, po kim Ty takie twórcze ADHD jesteś ;-DD

    OdpowiedzUsuń
  12. No, chyba już zawaliłam Mamę włóczkami, będzie spokój! Już nawet bąknęła, że chyba wystarczy. Teraz mogę pomyśleć o czymś innym :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oko cieszę, lubię kolorowo.Zazdroszczę (niegroźnie).

    OdpowiedzUsuń