poniedziałek, 12 listopada 2012

Koniec białej alpaki

Finito.
Nigdy więcej.
Dość.

Dzisiaj poleciała paczka z ostatnimi motkami oraz resztą niesprzędzionej alpaki.
Strasznie długo to trwało, bo to albo Huny, albo ogródek, albo coś.
A do przędzenia czegoś takiego to oprócz miejsca i możliwości sajgonu jeszcze dużo cierpliwości trzeba.

W ostatniej partii wełenka średniej grubości:
234 m - 136 gr
255 m - 127 gr
189 m - 109 gr
213 m - 110 gr
198 m - 125 gr
199,5 m - 113 gr
195 m - 118 gr
175,5 m - 104 gr

Oraz gruba:
154,5 m - 148 gr
148,5 m - 134 gr

W sumie 1962 metry 2 ply, singla 3924, waga 1224 gramy, odpadów zdatnych do wykorzystania jako wkład do poduszek 800 gramów. Wszystko przędzione w 2 ply.


Tym razem w obroty wzięłam najgorsze włókna, więc każdy kosmyk był czesany, pył i piach mimo wcześnie upranej alpaki był najgorszy.
Podczas tych czynności segregowałam: osobno wyczesane baty, osobno kawałki do wykorzystania, widać na zdjęciu tez sporą kupkę po prostu śmieci. Nie fotografowałam już tego co się obsypywało z motków i zatykało wannę.
Oczywiście to tylko maleńki przykład tego co jest odpadem przy przygotowaniu małej ilości batów.


Na górze pasma nie wymagające czesania, baty w pudełku, poniżej śmieci a w pudełku sort na wkład do poduszek.
W lampie to i tak ładnie wygląda, lampa ukrywa pył i brud.

Na kanapie jedno pareo podtyłkowe zbierało kurz i drobinki, które tylko z czesaków się obsypywało.


Ja okutana w drugie pareo prawie każdy kawałek najpierw rozczesywałam na zabytkach, a potem sczesywałam psią szczotką.






Ale skończyłam w końcu i odetchnęłam.

I tak przyroda mi pomogła.
Na koniec Wam pokażę worek, który krył najbardziej zanieczyszczone włókna - nie prane, przechowywane na strychu.



Mimo popsikania zawartości środkiem antymolowym dzielne mole zeżarły 75 deko alpaki.
Więc mimo swojej szlachetności alpaka jest taka sama jak każda inna sierść.
Dodam, że na tym samym strychu, obok,  w worku nieszczelnym, z takiej plastikowej juty, ale wyprane wcześniej kudły przetrwały bez ataku.
Kolejny raz powtarzam - prać :))))

Nie wiem czy mi będzie wybaczone, czy będę musiała gdzieś dokupywać alpakę, ale nawet jeśli to i tak byłaby pewnie w doskonałym stanie niż ta, którą posiliły się gadziny.

Z tej radości na kołowrotek wskoczyła kuzynka - lama :))).



Lama ma bardzo dużo rozmaitości w sobie, wychodzi z niej dość drapiąca nitka, bowiem po przeczesaniu takiej ilości alpaki nie mogę nawet patrzeć na czesaki.
A poza tym sfiksowała Lalunia i bardzo mi skręca nić, wymieniłam sznurek hamulcowy i nic to nie dało.


Jeszcze spróbuję uprząść jakąś nitkę z Wow, może czesanka przygotowana pójdzie. Bo inaczej muszę chyba naciąg silikonowy zmienić.
A i jedna ze szpulek się rozpadła. Też chyba z tej radości.

Na koniec kolor lamy na motkach z alpaki:




Bliższe prawdzie - alpaka ma kolor jak na zdjęciu z lampą, a lama jak bez. Znaczy, canon też sfiksował.

30 komentarzy:

  1. Aniu Twoja pracowitość mnie zawstydza:D
    piękne te motki, tylko ten syf już mniej piękny :(
    Kiedyś dałam się ponieść fali ochów i achów nad alpaką (a że byłam po obróbce wielbłądów to myślałam, że nic gorszego być nie może)- a może właśnie krewny wielbłąda :)
    Alpakę piorę od razu bo jako astmatyk dostaję ataku przy pierwszej próbie przędzenia brudnej, pyli strasznie, owcza wełna to luksus wszak jak jest to tylko tłuszczo-pot nic nie pyli. Trawę i słomę z runa naszych owiec (bardziej ekskluzywne znam tylko z czesanki) od biedy wytrzepiesz w runie alpaki (a szczególnie suri) trzyma się zaraza jak wściekła. Coraz częściej chylę się ku opinii, że alpaka jest świetna ale nie zastąpi mi wełny. Im więcej przerabiam różnych gatunków tym bardziej cenię wełnę - stara miłość nie rdzewieje :)))
    Mole kochają żreć wielbłąda więc nie dziwota, że alpaka im smakuje - a na dodatek jeżeli były w szczelnym worku a obok stał przewiewny nie naruszony to może one w tym worku przyjechały a Ty masz zgryz.
    Pełna podziwu pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karinko - alpakę dalej uwielbiam, chociaż wełna owiec to jednak zjawiskowo pięknie się sama czyści. Nawet uwrażliwiłam się na zapach alpaki :), a przecież ona tyko kurzem pokryta. Niemniej jednak ja wyczuwam. Owcy zapaszki bardzo charakterystyczne jakoś nie odpychają, a ja teraz czuję taki lekko słodkawy zapach od alpaki, być może om tylko w mojej głowie.
      Mole to jednak sobie przyleciały, nie przyjechały. Sama tą alpakę posortowałam i w owym worku były najgorsze kołtuny. Nie zajrzałam na czas, no i mam.

      Usuń
    2. A ja tam wolę owczą wełnę i już. Nie dla mnie alpaki, wielbłądy, jedwabie. Aniu, chylę czoła przed Twoją pracowitością. A propos moli, to u mnie jedzą wypraną i czyściutką wełenkę, leżącą na bukietach lawendy, a niepraną mogę mieć kilka lat i nic. Takie mole mam, czyścioszki. A alpacze skarpetki, które zrobiłam z wełenki od Appolinar zżarły mole. Buziaki

      Usuń
    3. Owieczko - ja z owieczek to kocham wrzosówkę, o tym wiesz. Do czynienia miałam jeszcze z jacobsem, owcą górską i merynosem polskim, w zasięgu ręki mam frygijską, pomorskiej macałam tylko strzępek próbki i tych odmian, rodzajów jest tyle co nieosiągalne u alpak.
      Jednak alpaki kocham miłością nieodwzajemnioną, nawet te stosy piachu mnie nie zraziły, nawet te moliska, choć się wzgrygnęlam, bom niezwyczajna.
      Przede mną alpaka suri.... póki co w szczelnym worku strunowym, starch się bać jak będzie taka wredota do czyszczenia.

      Usuń
  2. A ja myślałam, że to co pokazywałaś kiedyś to było wszystko, a tu masz, taki wór alpaki. Chylę czoła przed Twoją pracowitością i starannością! Myślę, że z molami może być tak, jak napisała Karina.
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabinko - to był wór ważący dziesięć kilo. A alpaka rosła w oczach :)
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Czoła chylę Kankanko za taką robotę :-) zapraszam po przepis na ciasteczka angielskie. Cieszę się, że batoniki się udały i smakowały :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Esterko - batoniki wyborne, już nie ma co nawet u mnie sfotografować, ale będą częstym wyrobem. Po ciastka oczywiście lecę!

      Usuń
  4. Jesteś bardzo pracowita Aniu, jestem pełna podziwu:)
    Szkoda, że ja nic nie umiem uprząść ale bym sobie wełenek nafarbowała, na sweterki, na chusty....
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marlenko - też bym w końcu sobie coś ukręciła :)))). Ale dla siebie to bym się mniej starała, no tak już mam.

      Usuń
  5. Dziwne,że nie padłaś na twarz ze zmęczenia! Syfiate te alpaczki ale efekt wyśmienity!Warto było:) Czytałam gdzieś ,że mole lubią lanolinę a alpaki jej nie mają i mole jej nie ruszą:) Kolejny mit!:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violu - alpaka jak feliks z popiołu :), jak patrzyłam na te zwoje brudnych kłębów na początku to mróz mi żyły ścinał. A tu odrobina kąpieli, troski i naprawdę potem w mociu to tylko przytulać i całować.
      Mole lubią brud, ciepło i spokój :)

      Padałam ze zmęczenia, ale już koniec.

      Usuń
  6. Toś się namordowała. Zazdroszczę zawziętości, bo ja bym chyba nie dała rady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo - za bary te ciężary i do przodu, no i jak sama sobie nagadałam to ruszyłam bez przerwy, nie oddając się inszościom :))))

      Usuń
  7. przypuszczam ze spiaca krolewna zupelnie nie miala pojecia o przedzeniu;)chyle czola dla Twojej tworczosci przyznaje ci order zwinnych raczek :) a mole chyba lubia wlasnie duchote a nie przewiew :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadziu - mole ukochały sobie ten worek, bo w spokoju, cieple leżał. Pewnie, i w szafie się zalęgną jak ciuchy tylko leżą i powietrza nie łykają :) Całe szczęście, że ruszyły najgorszy kawałek, bo bym sobie żyły podcinała :))))

      Usuń
  8. no to chye czola.napracowalas sie ostro.tyle usiedzie n tylku uf .zato efekt wspanialy i jest czym oko ieszyc.a ja w trakie 10 kilo owczej pomorskiej .robie przerwy alpaka ale i tak nosem powoli idzie ehehehhe wiec cie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko - no to masz małą fabryczkę :))), życzę by samo się czesało :)))

      Ależ będziesz wełny miała!!!!

      Usuń
  9. Poza zdjęciami nic nie zrozumiałam ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ata - akurat Tobie to nie wierzę. Taka co to niby o drutach nie miała pojęcia, wygina w innych dziedzinach rękodzieła - ani chybi za chwilę wrzecionem dasz po oczach :)

      Usuń
  10. no to gratuluję inie fiksuj tak jak Twoje sprzęty.
    To ta LAMA????
    ja jeszcze nie zaczęłam jej prząść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia - to TA!

      Mam wrażenie, że to zwierzę nie było delikatnie strzyżone, wydaje mi się, że mam miejscami drobne fragmenty skóry, przez które włos wyrasta....albo moja wyobraźnia pracuje. Ale sama się przekonasz o jakich kawałkach piszę, brud brudem, paprochy to normalka, ale zastanawiające są niektóre fragmenty.

      Usuń
  11. O matko i córko, to Ty masz Tour de Fleece przez cały rok! Brrrr!
    Lalunia ci się rozpada? Moja też coś fiksuje, oś się ku mnie skłania coraz bardziej i bicie jakieś słyszę, zwłaszcza przy skręcaniu. Już zaczynam się bać, że one Fantazje są do używania z fantazją - raz od święta, a nie na codziennie. Boże, chroń nas przed sfiksowaniem sprzętu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finextro - takie bicie i u mnie występowało, zdejmij szpulkę i jeszcze raz nałóż, nawet kilka razy. Wiem, durnowato brzmi, ale u mnie pomogło. Tak jakby nie do końca stykało. Sprawdź naciąg hamulca, popraw ułożenie prętów człapiejów i daj tak kroplę oleju do maszyny.

      Tour de Fleece faktycznie na okrągło mam, więc nawet nie zapisuję się :)

      Usuń
    2. Próbowałam zakładać kilka razy, a mój Puchatek, wraźliwy na dźwięki, oliwi mi ją średnio co trzy dni i dokręca albo odkręca. I to właśnie on stwierdził (ma boczną perspektywę), że mi się cały zespół wrzeciona przesuwa naprzód i w dół, tak jakby to pręcisko, co się kręci, nie było idealnie w poziomie. Sznurek hamulca, który kiedyś był w pionie, teraz podczas przędzenia jest ewidentnie po skosie (ale trzyma, szczęśliwie). Szpulki też mam wyrobione bardziej po jednej stronie. Po słabych doświadczeniach z harfą nabrałam lęków, że sprzęt z tego źródła jest jednak obliczony na godziny, nie na lata, i troszkę się zacukałam.

      Usuń
    3. Aż sama poleciałam u siebie sprawdzic, u mnie jest poziomo. Ale spróbuj jeszcze raz ustawić poziom kręcąc śrubą z tyłu pręta. Być może jest wyrobione i trzeba by podłożyć jakąś podkładkę w otwór.

      Sprobuj usiąść wyżej przy przędzeniu, nitka padająca z góry, może to jakoś pomoże?

      U mnie jedna ze szpulek niesamowicie skrzypi, koszmarny dźwięk, też staram się jej nie używać do skręcania w 2ply, bo dźwięk wtedy ma najgorsze. A na oko nic jej nie jest, jest symetryczna. Najgorzej jak z niej odwijam na motowidło.

      Tak mi się wydaje, że możesz spróbować skonsultować to z panią Zosią, wyślij jej na maila fotki, wydaje się sympatyczna i może coś poradzi. Pani Zofia Kromska oczywiście.
      Kołowrotek niekoniecznie na wieki musi być, ale dobrze by było by pochodził jednak. Czasem coś i u najlepszych nie wyjdzie, trzeba to zgłosić.

      Usuń
  12. Niczego nie będziesz odkupowała.
    Skasuj wszystko o molach z tego postu i komenty na ich temat. Było po prostu 75 deko piachu i błota więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Ty Kochana Agatko - masz wielkie serducho!!!!! Tak po prawdzie to tam w sumie sporo łopat piachu było, jakby kto szuflował na akord.

      Usuń
  13. Dla mnie czary i magia totalna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś - a co Ty? Toć stare rzemiosło tylko!

      Usuń