poniedziałek, 22 października 2012

Czapka i rękawice z alpaki

W pewnym miejscu dla wytrwałych okazyjnie kupiłam trzy motki alpaki, całość za niewiarygodne 3 złote.
Z tych 15 deko powstała czapka poppy z kokardką i ciepłe rękawice jednopalcowe.
Wełna milutka, gruba, na drutach nr 6 poszło szybciutko. W rękawicach zamiast ściągacza użyłam merino dziergane jerseyem i dzięki temu utworzył się ściągacz. Rękawice dziergane na 3, dzianina jest ścisła.
Czapka jest luźna, bym mogła całość włosów w koku schować i by mi się rondo na grzywce nie odbijało.
Na mrozy to dzieło. Grzeje okrutnie.



Pognało mnie z tą czapką, bo jeszcze niedawno tak letnio na działce było:






Aż przyszedł któregoś dnia mróz i zrobiło się tak:






Wyrwałam już łęty fasoli i przekopałam jakieś 1/4 działki.
W domu stół w jadalni zastawiony słoikami, beczółką do kiszenia kapusty, wory papryki pod nogami, soki się robią, wino w planach.
Zapasy prawie gotowe. Teraz na działce jeszcze pozostały buraki.
Pietruszka ususzona, a resztki zostawię pod liśćmi, może przezimuje.
Cieszę się, że zdążyłam wszystkie lilie przesadzić i dosadzić te otrzymane w prezencie przez Marlenkę, oraz udało mi się nasadzić aleje irysowe.
Poziomkom znalazłam inny kącik, truskawki wypieliłam - ale do poprawki.

Jabłoń w tym roku nie szaleje, więc spokojnie zebrane jabłuszka suszę na czipsy do pogryzania. Winogrona jeszcze wiszą. Za chwil parę muszę wykopać georginie, mieczyki i inne cuda.
Popalić suche badyle, przekopać miejsce pod trawnik.


Póki mogę jeżdżę na swoim rowerze. Uwielbiam taki sposób poruszania.

Z pola nałogów:
Skoro udało mi się okiełznać fajki to teraz czas na dietę.
Mimo ruchu waga cały czas oscyluje koło 64 kilo, czasem spada do 62.
W związku z tym trzeba mi schudnąć najmniej 6 kilo bym mogła w spodnie wejść.

Niestety czuję w stawach takie obciążenie, nie nawykłam do bycia przy tuszy. Z tymi oponkami to ja się psychicznie nawet dobrze czuję. Poszyłam sobie na tyłek i sztruksy i wełniane i już z grubsza obleci, ale kurtki to już nie zapnę.Warto chociaż spróbować powalczyć z nadwagą, nie stać mnie na wymianę całej garderoby. Nie mam też czasu na szycie w tej chwili.

A że teraz zaczynam okres bardzo towarzysko napięty to czasu mało i zdecydowałam się na dietę kopenhaską z modyfikacjami :)
Zaczęłam dzisiaj. Do końca 13 dni.

30 komentarzy:

  1. Alpaczka piękna ! A dietę tą właśnie odradzam,polega na odwodnieniu organizmu,rozstraja metabolizm i po jej ukończeniu dostaniesz z powrotem to co utraciłaś plus dodatkowe tyle damo gratis. Wiem ,bo stosowałam. W czwartym dniu lizałam dzieciakom czipsy:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Violu - ja ją właśnie wybrałam by mi metabolizm zmieniła :) Wiem że działa, straszna nie jest, wody pije się ponad dwa litry, stosowałam - zero ping-ponga. Kryzys przyszedł do mnie na trzeci dzień, gdy piekarnia z drugiej ulicy mi w domu pachniała. Pozwala zrzucić tylko tyle ile nasz organizm jest w stanie oddać, więc jeden schudnie 10 kilo inny tylko 3.
      Nie ma mowy by zejść do jakiegoś stanu krytycznego :)

      Usuń
  2. Czapka i rękawiczki bardzo fajne - śliczny mają kolor :). Ja niestety w takim fasonie czapki wyglądam okropnie :(.
    O diecie kopenhaskiej do tej pory nie słyszłam, ale poczytałam sobie właśnie w internecie. Jedno co mi przychodzi do głowy to prosić Cię, żebyś dała sobie z nią spokój. Trzeba być naprawdę bardzo zdesperowanym, żeby stosować tę dietę. A zdrowa to ona z pewnością nie jest. Od samego czytania jadłospisu zgłodniałam ;). Jak odstawisz słodycze, produkty zbożowe i tłuste sery to też schudniesz, nie narażając organizmu na wyniszczenie. Ja wiem, że to nie moja sprawa i zrobisz to co zechcesz, ale przemyśl to jeszcze raz - proszę.
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu - decyzja podjęta. Przemyślana.
      Nie znam lepszej, działającej na mnie w szybkim czasie. Ja się na tej diecie dobrze czuję, a że nie choruję na nic poważnego to mogę ją zastosować.
      Diety wykluczające są na lata, w moim przypadku ruch też niewiele zmienia, a ja raptus jestem i albo wóz- albo przewóz.

      Usuń
  3. Komplecik świetny! A co do diety to trzymam kciuki i bardzo Cię podziwiam ,bo u mnie brak tej silnej woli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj, trzymaj Aniu - bo sama sobie nie wierzę.
      Ale jestem harda czasami to na pohybel te kilogramy. Lżej mi będzie.
      A raczej stawom.
      Bo to sztuka zrobić z siebie kalekę co teraz narzeka jak ją w przegubach boli :))))

      Usuń
  4. Piękny komplet, niełatwy do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - prosty, nic tu wymyślnego, tylko kolor ma ładny ;)

      Usuń
  5. Kopehnaska bardzo wyczerpująca dla organizmu, nie lepiej wysokobiałkową Duncana?
    Pamiętam z moich epizodów zmagania z wagą, że jest skuteczna, prosta i nietrudno jej przestrzegać. No i efekty widać bardzo szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yadis - ja nie szukam dla siebie diety, ja ją po prostu zastosuję :)
      Moi wszyscy znajomi z nadwagą stosują Duncana i jeszcze nikt nie schudł :)))
      nie mam czasu na eksperymenty - zimno w tyłek :)a za chwilę z imprez nie wyjdę, więc mam dokładnie dwa tygodnie względnego spokoju towarzyskiego.

      Usuń
    2. Ja schudłam. Ale znowu zgrubiałam, niestety. Bendem biegać. Jak tylko zanabędę odpowiednie kapcie.

      Usuń
    3. Ale jakaś dieta była, czy tak sobie schudłaś Króliczyco?

      Usuń
    4. Dieta Dukana to była. A właściwie pół diety, drugie pół, czyli utrwalanie efektów, się rozbiło o urlop. Człek raz sobie popuściwszy cugli z niechęcią wraca do kieratu, a ja nie wróciłam wcale. No i nieutrwalone spadki wagi zamieniły się w utrwalone sadło.
      Jeśli chodzi o samą dietę, to mam mieszane zdanie. Bo z jednej strony pozwala dość szybko pozbyć sie balastu, lecz z drugiej wymaga jednak sporej motywacji, by wytrwać do końca.

      Usuń
    5. Ja Królisiu jedząc teraz po diecie wszystko, w dowolnej ilości nie przytyłam. Nie chce mi się w ogóle ziemniaków, słodyczy, ciast, podżerania kisielu o północy. Natomiast bardzo mi brakowało po diecie kopenhaskiej pieczywa. Miałam ewidentne braki wit z grupy B. Prawie wystąpiły zajady.
      Teraz więc zjadam pieczywo ale już nie tyle co wcześniej - czasem kromka dziennie, czasem 3-4. To zależy od dnia. Nie żałuję tych 13 dni. Za jakiś czas powalczę z następną 5 nadprogramową, to nie będzie na pewno dukan, bo jak już pisałam, nie znam nikogo, komu by pomogła na stałe lub na dłużej.

      Jeśli nie masz 50 lat, nie masz ciężkich długotrwałych chorób to spróbuj kopenhaską. Zauważ - nie ma w niej określonych ilości porcji, w pierwszym tygodniu tego szpinaku, sałaty je się ile trzeba napchać do żołądka by wytrzymać, a po 3 dniach już coraz mniej i mniej, bo sama nie będziesz chciała. Tylko jajka, owoce są porcjowane, mięso też możesz lekko nagiąć do większych potrzeb, kotlet kotletowi nie równy.
      Tylko zabrać się w okresie gdzie nie będziesz na wizytach przez 13 dni.

      Bardzo pomaga spis wszystkiego co wolno i wykreślanie tego co już pożarte. Łatwiej kontrolować.
      Moje modyfikacje to np jajko na miękko ze szpinakiem, a nie osobno jaja na twardo, szpinak jako breja.
      Mój szpinak zawierał ząbek czosnku, sól.
      Pomidora można zjeść jak jabłko, ale ładniej i milej jak pokrojony na plasterki, posypany pieprzem, zielonym szczypiorkiem.
      Trzeba te przepisy twórczo wykorzystać.
      Stosowałam tą dietę 3 razy w życiu i miałam najczęściej po dwa lata spokój z wagą.
      Teraz przegięłam jak rzuciłam palenie i się przejadałam. Poza tym mój organizm spowolnił, bo brak nikotyny długo się odczuwa.
      Daleko mi do komfortu, ale ja już mogę się ruszać, to cieszy.
      Spodnie na tyłek sobie kupisz ale zdrowia nie bardzo.

      Usuń
    6. Pewnie spróbuję, ale jeszcze nie teraz, świeżo mi jojo odskoczyło, organizm się dopiero stabilizuje - taka prawda. Na razie usiłuję wykluczać to, co zazwyczaj na dietach jest niedozwolone - cukry, w sensie sacharoza i fruktoza, ponadto unikam białego pieczywa, za to jem razowe. Ale grzechy się, niestety, zdarzają...

      ~Kruliczyca

      Usuń
    7. Króliczyco - nie martw się, przyjdzie taki dzień kiedy sama poczujesz, że to czas na dietę, i wtedy łatwo Ci pójdzie. Ja się prawie pół roku zbierałam, pomogło jak kurtki wypasionej zapiąć nie mogłam.

      Usuń
  6. Ta kopenhaska to podobno jedna z trudniejszych,sama nie stosowałam,nie dałabym rady ale rozumiem desperację i życzę Ci powodzenia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonko - bzdury, dieta jak dieta tylko konkretna, trzeba się spiąć, wytrzymać te 13 dni i tyle. Znam gorsze.
      A najgorsze to to, że Panie co się zasiedzą na diecie rok i pięć lat nie mają nigdy mety, więc rozmydla im się termin chudnięcia :)
      Ciężarnym i chorym nie polecam, ale ja funkcjonuję w miarę zdrowo.

      Usuń
  7. U mnie też mroźny oddech poleciał po całości, ale jakoś nie do końca. czekam, aż dalie całkiem zamrozi, bo póki co połowa krzaka trup, a druga połowa radośnie kwitnie...
    Aksamitki juz na kompoście. Muszę jeszcze tylko wsadzić tulipany i cesarskie korony (niechcący wykopane w ferworze działań ogrodniczych ;-D)

    Zazdroszczę Ci jak nie wiem, tych okazji cenowych! No i umiejętności błyskawicznego dziergania WSZYSTKIEGO :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ata - tako samo u mnie, aksamitki zległy, ale poza tymi trupami canny i georginii reszta dla oka :)

      Okazję złapałam z głupia frant, bo teraz rzadko tam zaglądam, ale głupi ma szczęście!

      Usuń
    2. Tylko nie głupi!! Nawet tak o sobie nie myśl!!

      I zapomniałam wcześniej napisać- podziwiam Cię za samozaparcie dietowe. Ja żadnej nie próbowałam i mam nadzieję, że nie będę musiała, bo mam słabą silną wolę ;-)

      Usuń
  8. Ha! w tym miejscu dla wytrwałych mnie się udało kupić 3 moteczki merynosa, ale po 3 zł za motek, także przepłaciłam :).
    Też zrobiłam poppy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania a canny wykopałas? Bo ja nie wiem czy moje juz kopac czy troche zaczekac jeszcze? Mówią ze mróz i snieg ma byc to potem nijak nie wyrwę z wsiowej gliny. Ale kolor tej alpaki dopadłaś . szczyt mody.I twarzowy niebiańsko...

      Usciski
      Gaja

      Usuń
    2. Gaju - canny i georginie jeszcze w ziemi, też pytałam swoich działkowców - czy już wyrywać z gleby te korzenie jak góra zamrożona, uspokoili, że do pierwszych mrozów mogą te korzenie zostać.
      Ja swoje wykopię prawdopodobnie w piątek bo ma byc -5 w nocy.

      Kolorek jak piszesz - cacany bardzo, lubię takie konkretne kolory, zwłaszcza, że planuję na stałe łeb w rudościach umaczać.

      Usuń
    3. Olento - no faktycznie, przepłaciłaś jak diabli, ale za to w robocie Ci się zwróci :)
      Poppy wiecznie żywa jak widać! Faktycznie to udany i twarzowy model!

      Usuń
  9. Aniu, musisz tę kopenhaską ćwiczyć to ćwicz, każdy ją chyba wypróbował i każdy bezskutecznie na dłużej. Ale 13 dni cię nie zabije. Byle nie Dukan przewlekły.
    Bądź człowiekiem i podrzuć przepis na Poppy, zagubiłam, a łeb marznie bo włosów coraz mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko - no muszę, tylko tej diecie ufam :), ale jak nic nie spadnie to umiem żyć z tym co mam, więc bez nerwacji....ale chleb się śni i zupa zabielana....jeszcze 11 dni.
      Inne diety za długie i jak ta kopenhaska pomoże to wtedy będę mogła sobie jakąś długofalową wybrać jako dietę codzienną.

      Na poppy masz tu w środku posta link do przepisu Violi, bardzo skrupulatnie napisany, ja swoje niestety z głowy już robię, a z tej grubej alpaki to tylko zapamiętałam, że nabrałam 26 oczek i na skrócone zostawiałam po 4 oczka w partii, a tych partii po dwie na każdej stronie.
      http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2011/03/poppy-raz-jeszcze.html

      Jakby ilość oczek Ci nie grała to: nabiera się na drut okrągły tyle oczek, by pasowało przez czachę od czubka ucha do drugiego czubka, uszy są przykryte robionym ściągaczem na końcu.
      Skrócone dobieram w zależności od wielkości włóczki, oraz ilość tych rzędów. Ma się to układać jak cząstki pomarańczy i każda część jest zaakcentowana lewymi. Może tych części być dowolna ilość, ale 5-6 najfajniej wygląda.

      Usuń
    2. Dzięki Ci, o pamiętająca linki Kankanko!

      Usuń
  10. Dietuj się Koleżanko, jestem za! A krzywdy dieta na pewno Ci nie zrobi bo jakby ludzkie plemię było tak wrażliwe na 13-dniowe lekkie niedobory pożywienia to dawno by tylko kości naszych przodków się po Ziemi poniewierały. A to co opowiada medycyna zachodnia coraz mniej mi sie podoba.

    Pozdrawiam serdecznie, wytrwałości życzę i czekam wytrwale
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny komplecik, amój ogród wygląda podobnie po ataku zimy, niestety.

    OdpowiedzUsuń