to potem można miskę po serniku wylizać w nagrodę, nie dzieląc się z psem łasym:
Bo potem zaganiają do prac ogrodniczych:
Zapędzane są również malce do produkcji biżuterii.
A że dorośli oszczędni do bólu, to dają starą, kruchą modelinę (do siebie mówią, że dłużej trwa= więcej spokoju) i długo rączki muszą te kulki robić:
Do wody też samemu trzeba wrzucić z efektem kontrolowanego oparzenia, bowiem stale gadają: "jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz".
Ponawlekać na rozłażące się końcówki sznurka to też sztuka, ale się udało:
Na szczęście dzieło pozwolili dać własnej Matce.
Czasem zabierają na słynne zakupy na torach :), starsi wtedy każą szukać rzeczy czystych, ciekawych, nie do znalezienia w sklepie i za max 5 zł!!!!
Sami kupują filiżankę ze srebrną łyżeczką za 15 zł:
i laleczkę dobraną kolorami:
Torebusię niewiadomonaco za całe 7 zł:
A jak młodzież znajduje lego za 25 to kręcą nosem, że za drogo!
Również stoisko z artykułami hydraulicznymi i jęk - Muszę mieć tą rurę! Albo chociaż kolanko!
wywołuje dziwną odpowiedź z wysokości: - Na co ci ta rura????? Dana rura jest do niczego! Kolanko znajdzie się w domu! Stara wiertarka też jest!
I nie można kupić noży, młota 5 kilowego....ech doloż ty nasza.....
Za to kupują procę za dwa złocisze:
I twierdzą, że to fajna zabawka!
Wracając kupili wielki bochen chleba, dla dwóch rodzin, na tydzień.
Sprzedawca dodatkowo pajdę zrobił gratis ze smalcem i obłożył ogórkiem.
Fajnie się tak jadło na spółkę wracając!!!
Więc mimo wszystko jeszcze tam kiedyś wrócimy!
ale łupów!! same perełki, no i proca najlepsza :D prace kuchenno ogrodowe jak najbardziej godne pochwały! a pierwsze zdjęcie zainspirowało mnie co dziś będzie na kolację u nas :D
OdpowiedzUsuńChyba tez musze zagonic do roboty swoje dziewczynki, przynajmniej bedzie co jesc. A i koraliki tez by mi sie takowe przydaly. Nie mowiac o zakupach......Ach rozmarzylam sie..........A tu praca czeka, bo szef na karku......
OdpowiedzUsuńKonam ze śmiechu. Boski wpis. Skarby wygrzebałaś. A filiżanka akurat do moich talerzy pasuje. Biżuteria mimo oszczędności dorosłych szałowa. Zajrzałam, czekając na podgrzanie mleka dla babies owczych. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjeciu skupienie nad pracą, jakie maluje się, na twarzy młodego człowieka, jest niesamowite wprost :) Za to dorosły stojący tuż za nim, ma ochote odebrać mu to , poprawic coś, no ma w gotowości rączki.
OdpowiedzUsuńFajnie chłopaków uczysz, moja mama tez z moimi dziećmi tak postępowała. Do dzisiaj wspominają to z sentymentem, nie jako przymus. Chętnie pomagali.
Zakupy świetne. TYlko Aniu uwazaj, bo ja też łapałam okazje, po jakimś czasie zaczeła się u mnie w chacie robić filia Lamusa hi, hi
praca wre jak widac i wcale nie przymuszona. a nad chlebkiem rozmarzylam sie.tez bym zjadla taki wiejski wypieczony ze smalcem i ogorkiem ummm
OdpowiedzUsuńLubię takie opowieści o "wyzysku" :)
OdpowiedzUsuńUlinko - ja najbardziej tą tą tycią filiżaneczkę ukochałam, tam się mieszczą trzy łyki kawy! Ciasto francuskie i parówki to dobre żarełko!
OdpowiedzUsuńIza - malutkie goń, bo potem będzie za późno, nie będą chciały tak jak ja!
Rogata Owieczko - szkoda, że nie uwidoczniłam spojrzenia shrekowego pt Czy mogę kupić tą rurę?????, uwierz - bezcenne, jako i rura była bezcenna....
Aniurozello - najsłuszniejsza uwaga! Ja od jakiegoś czasu jak coś jednak kupię, obowiązkowo muszę coś podobnego wywalić, oddać, pozbyć się. Wczoraj poszły dwie torebki, trzy szerokie i wielkie filiżanki i dwie torby ciuchów :). Niestety pracownia okrutnie akurat szmatkami zasłana, bo szyję patchwork. Ale to też będzie lżej sufitowi o jakieś 2 kilo :)
Tak, najgorzej to sobie zagracić do imentu!!!!
Majowababciu - chłopaki pracowite, nie mogę narzekać, tylko kuchnia mała to w pojedynkę muszą. Chlebuś mi dziadkową wieś przypomniał, tam też takie koła sprzedawali, a jak już człek głodny to mu wszystko smakuje!
Alicjo - jak za młodu poćwiczą to na starość zrobią tej herbaty :)))
No to super :) Fajna wyprawa, skarby, filiżanka jest niesamowita. Sernik pewnie był pyszny choć niepokazany :D
OdpowiedzUsuńAniu jak tak czytam Cię to czuć radość, nie zazdroszczę ludziom bo to brzydko. Ale radości okropnie mi ostatnio brakuje. Czuje, że wpadam w czarną dziurę. Dobrze, że u Ciebie lepiej. Ściskam mocno!
Aninko - sernik był innego dnia, faktycznie dobry.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie martwisz, że masz kłopoty. Spróbuj od jednej rzeczy, potem następne. Mi często pomaga jak wyobrażę sobie, jak mogłoby mi być źle i wtedy okazuje się, że nie jest to jeszcze dno, a chwilówka. I też nieraz nie wiem w co łapu wsadzić, bo zewsząd coś się dzieje.
Ale zdrowie najważniejsze.... ja już mam za sobą te setki nocy przy łóżeczku chorego synka... ale to dołuje, bo nie śpisz, bo jesteś zmęczona.
Ja już marzę by pokopać na działce, ruch dla mnie jest zbawienny i światło.
No cudnie mają te dzieciaki u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńEh nie mam ogródka nie mam co pokopać. Choroby Kuby zawsze mnie dołuję, szpital załamał. Nic dobrego się nie dzieje, nie ma się czym pocieszyć. :(
OdpowiedzUsuńNawet słonko nie świeci. Maszyna stoi, nic mi się nie chce.
Niciarka super Ci się trafiła, może i ja się kiedyś doczekam. buziak
O Boszszsz, jaka cudna torebusia! Że co? że jak? że za ile złotych???
OdpowiedzUsuńjak to niewiadomonaco, na ozdobę! :)
Dzieckiem już chyba nie jesteś a nie wiesz,że przede wszystkim kupuje sie dla miecia, potem dopiero dla siebie;-)
OdpowiedzUsuńrozczuliłam się czytając całość, komentarze też.
No bosko po prostu. Takie doświadczenia z dzieciństwa nie do przecenienia. A filiżanka cudo.
OdpowiedzUsuńSsstraszni ci dorośli!
OdpowiedzUsuńŻeby chociaż procę pożyczali czasem... ;-)
Aninko - ja widuję co chwilę niciarki, ale wielkie. A ta jest malutka, takiej nie widziałam małej jeszcze.
OdpowiedzUsuńJutro będzie lepiej.... przeczekaj, skul się.....
Annavilma - takoż i odpowiedziałam Ulubionemu na pytanie "apococitotanastępnatorebkawubiegłymtygodniusobiekupiłaśkremowągdzietytobędziesznosic"??!!
OdpowiedzUsuńrzekłam spokojnie - "do Opery!"
I już mogłam kupić. No bo jak do Opery bez torebki!
Czyściutka jest, a te bzdety naszywane małymi chińskimi rączkami.
Basiu - no widzisz sama... na rurę i kolanko wodociągowe dziecku pożałowaliśmy....miecio szczęśliwy!
OdpowiedzUsuńSylwka - no napić się z tego trudno, wysokie na 5 cm, w środku 3 łyki, ale żeby śmieszniej to angielska filiżaneczka kupiona od Ukrainki na polskim targowisku!
OdpowiedzUsuńAta - no aż takie wredne nie byli!!!! Nawet strzelać kazali po drodze do krzaków dziecięciu!
OdpowiedzUsuńI dali, na zawsze!
nie taki ten wyzysk straszny:D
OdpowiedzUsuńrogal mi z twarzy nie znika:)
Pozdrawiam
Aniu,
OdpowiedzUsuńwystarczy, że kilka dni nie zajrzę tutaj ,a już trudno nadgonić zaległości nieprzeczytane.Ja już odwykłam od reperowania ubranek swojej gromadce,a młodszego pokolenia póki co nie ma.Ale Twoje relacje przypominają mi te czasy.,wspominane z rozrzewnieniem, uważam, że mijają za szybko.Ale stale i wciąż podziwiam Twoją umiejętność godzenia tylu zajęć i obowiązków.Wychodzi Ci to świetnie i jeszcze opisujesz to wszystko z takim poczuciem humoru jak lubię.Jesteś niesamowitą kobietą.... byłoby miło kiedyś zobaczyć Cię w działaniu.A czy Ty w ogóle sypiasz???
Gratuluje słodkich zakupów i najbardziej przyszłych wnuków.To teraz będą dziewczynki.....Ściskam serdecznie!
Uśmiałam się czytając tego posta.Ale jak będę w klamociarni coś kupować a mój slubny jak zwykle zapyta ''a na co ci to?''to też muszę jakąś mądrą odpowiedź przygotować tak jak Ty o torebkę...
OdpowiedzUsuńNie ma to jak pomocnicy, nic bez nich nie jest cudowne. A skarby upolowane wspaniałe, ale uważam, że przepłaciłaś co nieco. Ha, ha. U mnie w sobotę zięć będąc z wizytą dopadł do miski po cieście, chłopcy nie wyrastają z takich przyjemności.
OdpowiedzUsuńPrecidis - no niby nie, ale jak by dziecię wolało z nogami na stole bajkę oglądać to może być przykre :)
OdpowiedzUsuńMarylko, śpię, mało w nocy i potem w dzień odsypiam, mam tak niskie ciśnienie, że mnie w południe zwala w wyro. Nauczyłam się już o której żaden telefon, domofon, listonosz nie zapuka :) i skrzętnie korzystam, bo ja to ciszę i kocyk muszę mieć :)
Zdzisiu - zawsze należy mieć ciętą ripostę przygotowaną :)
Krysiu - takoż samo i ja twierdzę, ale bazowałam na mężczyzny portfelu :)))
Ja tak przed chorym na wszelkie niuanse synem musiałam zalewać wodą od razu miski, by mi się glutenu, laktozy nie nażarł :))
w takim wieku to dzieci zawsze sa ochocze, bo jak podrosna to juz roznie bywa wiec CHILO TRWAJ ;)
OdpowiedzUsuńJadziu - chwilo trwaj, i się utrwalaj, bo po to to czynię, aby w nawyk weszło :)
OdpowiedzUsuńnoooooooo!!!!!!
OdpowiedzUsuńwyzysk niezły! ale jaka zabawa!!!! kreatywne dorosłe ciotki, to skarb w ich życiu!
A filizanka piękna!!!!!!!!
A przydasiową szkatułę kojarzę w ciemniejszej wersji z dzieciństwa :)
Pamiętam, że widziałam taką zupelnie nową w jakimś sklepie :)
wraca stare :)
Moniś - ta szkatuła jest inna, bo w wersji mini! Jak ją odpicuję to pokażę z czymś do porównania :)
OdpowiedzUsuńWyzysk musi być! Na niewolnictwie sporo zbudowano :)))))
:))
OdpowiedzUsuń