środa, 29 grudnia 2010

Lodówka

Moja wygląda tak:


A sikory mają ucztę wydziabując dziury w workach:



Zamrażarka działa, ale w lodówce mamy +8 do +14.
Na nową nie ma funduszy na razie. Dobrze, że zima!!!!

Bardziej mnie martwi maszyna do szycia, która ma problem z szyciem prosto.
Do końca tego przeklętego roku jeszcze chwilka, jeszcze sekundy, muszę wytrzymać!

35 komentarzy:

  1. A jakiegoś lodówkowego magika nie ma we Wrocławiu? Jak lodówka stara, to się da naprawić. Jeśli jest jednoagregatowa a zamrażalnik działa to agregat w porządku jest.
    Maszynę przede wszystkim oczyścić i naoliwić, powinno pomóc, jak nie - magik maszynowy niezbędny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko to prawda najprawdziwsza.
    Magik był przed Wigilią, wymienił cuś, ale nie pomogło. Raczej nowej trzeba szukać.
    A singerka jako ulubiona zabawka zawsze u mnie dopilnowana i nawet wiem co ją boli, pojedzie do mechanika. Tylko mogłyby te nieszczęścia poczekać do nowego roku, nie? Chciałam przed Sylwestrem jeszcze podrobić na niej........

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, wytrzymasz bo ... nie masz innego wyjścia :)).
    Lodówka za oknem wygląda malowniczo, zastanawiam się tylko czy dzisiaj nie pełni roli zamrażarki? U mnie jest -10 stopni i cały czas sypie śnieg - wygląda ślicznie, ale dobrze, że nie muszę nigdzie jechać :). Co do lodówki - też byłabym za kupnem nowej, może jakoś dacie radę finansowo?
    Maszynę do mechanika oddaj od razu - będziesz miała mniej kłopotów po nowym roku ;) (ten i tak masz już przechlapany). Ewentualnie możesz szyć coś, co wymaga szycia po liniach krzywych, a nie prostych ;).
    A tak poważnie to życzę Ci, żeby te wszystkie nieszczęścia w końcu się od Ciebie odczepiły!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Frasiu, za oknem druga zamrażarka. Ubyło malowniczych worów, wisi ostatni jako remedium i sikory go dziobią na zdrowie.
    Póki co mała lodówka w przedpokoju, a resztę prowiantów upchałam w gardziele i kubeł na śmieci niestety, dużo się zmarnowało.
    A poszyję ze dwie muszki na prezent tym razem.... może mi chandra minie. Tam i tak po jednym szwie się robi....a reszta w rękach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kankanka - chandrze powiedz won, no coś Ty - Ty i chandra? Ani mi się waż!
    Frasia dobrze prawi - krzywizny szyj, to nie będą w oczy kłuć.
    Muszki też, skoro po szwie tylko jednym.
    Czy mam popytać u rodziny - mam takową we Wrocku, mam też znajomych, może kto będzie miał lodówkę na zbyciu? Jakbyś chciała to mailnij, obiecać nie mogę, ale mogę popytać, a nuż kto ma na zbyciu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Anka,

    jeszcze tylko trochę godzin i ten rok się skończy.... tfu-tfu! trzymaj się Kochana...
    i niech się singerka trzyma! i lodówka tyż :))

    choć ta za oknem uroczo wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu! No co Ty! Dobrze, że te psuje-pechy w starym roku się wyrobiły! W nowym to już i nowa lodóweczka i maszyna po renowacji!
    Starych strachów nie ma po co ciągnąć! Taki zbędny balast ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A sio z gusłami, typu z Nowym Rokiem będzie lepiej. Przecież nie jest żle, Aneczko jesteś zdrowa, zdolna i masz fajnego faceta u boku. Lodówka się spierniczyła, cóż... zdarza się. To kłopot, problem, pewna niedogodność, ale da się temu łatwiej lub gorzej zaradzić.
    Mogę coś głupiego napisać ? nie obrazisz się, czytam co napisałaś, że w lodówce od +8 do +14 stopni i nasuneło mi się takie skojarzenie, że masz wiosnę w tej swojej lodówce... nie bij

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie, ze choć warczysz na te wstrętne pechy, to robisz to jakoś tak z uśmiechem i swoistym wdziękiem:) Nie pozwól się dołować byle lodówce!
    Ja mam lodówkę kupioną u sprowadzacza lodówek przechodzonych.Dałam 200 zł, a jest z zamrażarką i przy tym tak wysoka,że na górną półkę nie sięgam bez stołka.Chodzi już ponad 2 i pół roku, a tańszej na składzie nie było.No cóż...pewnie trochę prądu żre, ale nie jest z tych najstarszych.
    Swoją drogą sikorka stworzenie boże i też coś podziobać potrzebuje...

    OdpowiedzUsuń
  10. No sikorki reklamówkami to średnio się najedzą ;)
    A i jak we Wrocku ściśnie to i Wy będziecie mieli zamrażarkę bardziej niż lodówkę.

    A singerek tylko udowadnia że nieszczęścia chodzą parami :(

    Anuś Kochanie, plis odbierz maila.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, może reflektujesz na maszynę Vesta, przedwojenną ? :). Prosto szyje, jakby co. Pożyczę Ci, bo dużo miejsca zajmuje :).
    Jak chcesz to zapytam znajomego fachowca o używaną lodówkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Acha, sikorkom też się coś należy, zdejmij tę reklamówkę, bo się ptaszki męczą, włóż zawartość do siatki siatkowej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zobacz, Ty z kłopotami, a tu zrobiło się jak na babskich pogaduchach (nie obrażam nikogo?), a wszystkie spieszą z pomocą;-)
    Może chociaz lżej Ci jest... że w nowym roku będzie lepiej trzeba wierzyć... musi być lepiej... tego się będę trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  14. KOCHANE MOJE BABY SŁODKIE!!!!!
    Jesteście niesamowite...... słów brak!

    Naszło mnie od rana, zrazu myślałam, że deszcz leje bo łeb lekko bolał. Ale śnieg i mrozik i ładnie na ulicach bo brudu nie widać.
    Potem chciałam maszynę rozłożyć i jak się na tą pożyczoną napatoczyłam to nijak nie miałam pomysłu, jak się umieścić.
    Zaczęłam więc rozkładać majdan w pokoju, a łzy mi same płynęły z żałości nad samą sobą ;)
    Nagle zadzwonił listonosz i powiedział, że bieży do mnie. Przez chwilę rachunek sumienia robiłam, czy nie jakieś wezwanie do zapłaty, ale nim się rozeznałam gościu stał radosny w drzwiach!
    Paczka!!!! Dla mnie!!!!
    Agata - Gackowa, czarownica jedna jakimś swoim wiedźmowym niuchem wyczaiła, że ja dziś nie bardzo....
    W środku....WŁÓCZUSIE, KID MOHERY, FONSEKI, ANGEL...NOŻYCE TNĄCE W ZYGZAK, KORALIKI, SZMATKI ANGIELSKIE I PRZEPIĘKNA TKANINA W KOTY!!!!!!
    I śliczna kartka z jeszcze ciekawszym tekstem!
    Pobuczałam jeszcze tylko ciut przez telefon, ale raczej z zaskoczenia i wrażenia.
    Już czuję, że to sprawka Kociubińskiej te moje humory, czyha tylko aby w gościnę się wprosić jak co miesiąc.
    A ja przy jej wizytach albo w amok roboty, albo w płacz. Dzisiaj poszło w ryk!

    Moje kochane! ja Wam pięknie dziękuję za tyle słów, nie pisałam od razu bo poszłam spać, wstałam - uszyłam te muszki, dobry mąż rezolutnie poustawiał meble i dało się!

    Losy lodówki się ważą, damy radę tak czy siak, póki co tak mi się szkoda zrobiło jak jedzenie wyrzucałam. To najgorsze, że w takim okresie. Z wiosenną lodówką trzeba sobie inaczej na chwilę zagospodarować dom i da się żyć!

    Pięknie raz jeszcze dziękuję za ofiarowaną pomoc, dobre słowo, pociechę. Lodówkę muszę też wybrać taką, żeby wpasować w meble na wymiar robione, czyli 165-170 wysoką. Coś na spokojnie poszukamy w nowym roku.
    A maszyna też zbytnio nie fiksowała, tak czy siak pójdzie na przegląd bo się staruszce należy po 15 latach bezstresowego szycia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Irenko - wydziobały dziurę, a tam jakiś przysmak widać, bo całe stada rano zanim koty wstaną. Mąż powiedział, ze daje im na zawsze tą słoninę. Jutro w siatkę wrzucę faktycznie - nie pomyślałam.

    OdpowiedzUsuń
  16. No.
    To uprzejmie donoszę, że z ta chwilą przestaję się martwić.
    Łzy masz otarte, sprawy połapane, Twojego parszywca 2010 zostało niecałe dwa dni - będziesz żyć:)
    Buziole!

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak Dorotko i losu nie prowokuję, na ulice miasta nie wyłażę, grzecznie zrobię obiad i szyję podusie.

    OdpowiedzUsuń
  18. ...boisz się wyłazić na ulicę...?
    Żeby Cie ten padalec w ciągu ostatnich godzin nie dopadł, tak?
    U mnie (o matko scurkom) minus 15!
    Czy u Ciebie tyż tak zimno paskudnie?

    OdpowiedzUsuń
  19. Na oknie 0, ale na ulicy jakieś -5. Słonko!

    Co będę los prowokować, wytrzymam, jeszcze chwilka i nowe myśli i nowe marzenia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj, Aniu, to Cie dopadlo. Dobrze, ze juz lepiej. Czasami to naprawde czlowieka moze wykonczyc.
    Mrozy potrzymaja do sylwestra, potem na jakies dwa dni plus zapowiadaja i znow mrozy, styczen przetrzymasz.

    Nie wiem, co napisac, tak bym Cie przytulila...moze by pomoglo.

    OdpowiedzUsuń
  21. Liluś - już się otrzepałam, pozbierałam, może nie rżę jeszcze śmiechem, ale już nie ryczę. I zagospodarowałam kuchnię. To pierdoły. Tylko za dużo tego było, nerwy nie wytrzymały. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kankanko ja też odliczam godziny a nawet mninuty i sekundy do końca tego roku, z nadzieją ,że 2011 rok okaże się łaskawszy.I nie będzie przynajmniej wystawiał mnie na próbę ile jeszcze dam radę unieść. Co nas nie zabije to wzmocni?No chyba-przynajmniej trzeba w to wierzyć!Tego i Tobie z całego serca życzę, bo przyznam że zaglądam do Ciebie z przyjemnością pomimo że moje pisanie leży odłogiem, jak i robótkowanie wszelakie.
    Pozdrawiam ciepło, Beata.

    OdpowiedzUsuń
  23. Bajko - dźwigniemy się! Może pomalutku, może z przerwą. Ufnie patrzę w los, pozostaje mi wierzyć, że będzie dobrze!
    Przytulam na odległość Bajeczko, nie martw się!

    OdpowiedzUsuń
  24. Nerwy se muszom znaleźć lukę.
    Ujście znaczy się.
    Inaczej oszaleć z tych nerw by można.
    Dobrze, że Toje poszły rynną, a nie sercem albo innymi jelitami na ten przykład.
    Bo moje latami szły sercem, ale już nie idą:)
    Za to rynny im teraz nie żałuję - jak se czasem od serca ryknę (no rzadko, umówmy się) i się potem letko posmucę to mogę rzeczywistość już później akceptować:)

    I nie ma - nawet ten, co notorycznie rży musi czasem rynnę puścić.
    Już czekam, aż rżeć zaczniesz:)))
    (Laurka się zgubiła, po mojemu kołowrotek ją wciągnął i wessał, matko z córką, no ileż można???:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Robotna dzieucha! Niech kręci, niech Jej się dobrze kręci!

    OdpowiedzUsuń
  26. No to dobrze, że już Ci lepiej :-))
    A Laura faktycznie coś jakaś mocno pokręcona. A może ją wrzeciono w palec ukuło i zasnęła??
    Macie jakieś tam wrzeciona przy tych wynalazkach, Prząśniczki?

    OdpowiedzUsuń
  27. Mamy. Nie kłuje. Ale może ją w wir wciongło!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ata, gratuluję narzuty!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Cieszę się, że już Ci lepiej :)). I tak trzymać!
    Bardzo jestem ciekawa tych poduszek, które szyjesz :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mówiłam? Mówiłam?
    Wciongło ją! I nie puszcza!
    Możemy spać spokojnie:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu kapustę trza gotować ze złotówa we środku i zjeść w nowym roku z bułka napkład na masełku wysmazoną czy inaczej jak kto woli. To zapewnia pomyslność finansowa przez cały rok i ja tak zamierzam jutro zrobić, howk

    OdpowiedzUsuń
  32. Anust, no nie gadaj, że w takie rzeczy wierzysz...? No coś Ty, odszczekaj, plisss...
    Kapustę ze złotówą - haft by poszedł jak stąd do Wrocka!:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Anust - ja tylko z diabłem paktu nie podpiszę! Jutro kapusta będzie na krokiety!
    Dorota - czegoś muszę próbować jeszcze, petycja do Najwyższego nie doszła!

    Trzymajcie jutro kciuki, spec do lodówki będzie i albo-albo! Za to lepsze "albo" proszę trzymać kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  34. Skoro jutro spec od lodówki będzie znaczy się petycja doszła.
    A kciuków nie będę trzymać:D:D:D
    Petycję wesprę:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  35. Ajaj, ależ się narobiło. Kankanko gdybyś była bliżej mnie to pożyczyłabym Ci od zaraz na pół roku lodówkę 160 wys. Używam ją tylko latem ze względu na upały. Jam znad morza aż. A może uda się kupić nową na raty, nowy rok nowa lodówka.
    Cieszę się, że już lepiej Ci na duchu. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń