Aby równo pozbyć się nadmiaru podzieliłam szpilkami na 4 części otok i tak samo zszytą wcześniej, dopasowaną taśmę. Przyłożyłam w miejscach wspólnie oznaczonych, pospinałam już razem te dwie części i wdając równo brzeg beretki naszywałam zygzakiem taśmę.
Jak widać zima nie odchodzi, więc niech w końcu beret pasuje. Pocieszające było to, że chociaż on okazał się za duży na mnie :)
Co prawda nie utyłam, ale i nie schudłam nic poniżej tych wywalczonych kopenhaską 59 kilo.
Mam się dobrze!
Ale i pora imprez nie sprzyjała radykalizmowi w jedzeniu, a ja lubię jeść, zwłaszcza jak mąż gotuje!
Czasem niestety muszę sama koło papu pochodzić jak nie zastaję Męża:
A bywało, że i średnie Dziecko mamusi to i owo musiało wyłuszczyć:
ale jak już np. poproszę Najwyższego o herbatę - to mam taki zestaw:
Mąż mi tłumaczy, że nigdy nie wie - czy ja z cukrem, czy z miodem. Z cytryną czy chemią. Którą łyżeczką i w którą stronę zamierzam mieszać. O doloż ty moja.......
Ja pierdziu, toż Ty masz jak pączek w maśle... o przepraszam, nie wiadomo czy w maśle, czy może w smaluszku, chyba, że w oliwce :DDD
OdpowiedzUsuńList mnie rozbroił (i jeden i drugi). Brak mi słów ;) Więc tylko pozdrawiam :)
No i dlatego waga stoi Tysiu. Jak bym se gotowanie poćwiczyła to bym schudła z braku żarcia.
UsuńNoooo kobieto.Spróbuj tu narzekać na niedole losu.Sama na siebie ukręciłaś bicz prezentując powyższe wpisy(uśmiałam się). Trzeba się szanować i grunt to umiejętnie wychować rodzinkę:):):):) potem tylko nektar się spija:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Vipku - podobno każdy ma to, na co sobie zasłużył :)))
UsuńA ze mnie wychodzi tylko i wyłącznie olbrzymia zazdrość... Bo na mnie wszyscy czekają - głodni :-) Dzieci jeszcze sobie poradzą - kanapeczki i jajecznicę sobie zrobią, ale mój mąż to już nie bardzo... Dzieci muszą mu robić kanapki :-)
OdpowiedzUsuńA tu taki wspaniały mężczyzna ... :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiu - ma i wady, wierz mi. Nic nie potrafi naprawić. Mało techniczny. Dziw, że jazdę samochodem opanował, z tym, że jego maszyny nie słuchają i jego bolid co chwila choruje. Czyta i gotuje, czyta i gotuje. Pralki nie potrafi uruchomić, gdy trzeba działkę skopać - jego boli kręgosłup. To ja jestem glebogryzarką.
Usuń:DDD Ależ mi poprawiłaś humor :)). U mnie co prawda obiady też często mąż gotuje (dlatego jest mnie coraz więcej), ale takich cudnych listów mi nie pisze :)). A gdy chcę herbaty, to muszę dokładnie sprecyzować jaka ma być i do rąk dostaję już tylko kubek z napojem. Skarb Ci się trafił prawdziwy!
OdpowiedzUsuńUściski :).
Frasiu - wiedziały gały co brały ;))), zawsze lubił pichcenie a ja mu nie łażę po kuchni i nie przeszkadzam :)
UsuńO matko! Jak Ty to zrobiłaś? Znaczy: jak sobie tak rodzinkę wychowałaś? A ja wciąż na służbie u Pana i jego Psa!
OdpowiedzUsuńFinextro - czasem też bym sobie pogotowała, ale ja nie potrafię z zakupów, które mąż robi. Musiałabym najpierw ustalić co, kupić i wtedy działać. A on otwiera lodówkę i myk-myk gotowe za 15 minut. To po co się spierać :)
UsuńPierogi robię - pyszne, dużo i szybko.
Andzia to Ciebie jak królową jakąś traktują. Oj dobrze Ty masz z mężem :D Widać zasłużyłaś sobie skoro tak dba :D
OdpowiedzUsuńAgnieszko Aeljot - raczej jak niedorozwiniętą :)))), ale dobrze mi z tym!
UsuńBerecik świetnie dopasowałaś. Strasznie mi się podobają te listy. Dziewczyny męża trzeba chwalić przy ludziach za każdy wyczyn kulinarny,efekt murowany, tylko jak przesadzicie, tak jak ja, to będziecie musiały prosić o wejście do kuchni.
OdpowiedzUsuńIwonko - berecik noszalny :). List to dobry sposób komunikacji, lepszy niż sms :), męża zawsze chwalę, ale czasem by mu się we łbie nie poprzewracało rzucam światłą uwagę, on się boczy, potem poprawia.
UsuńToś se personel wychowała :))) A tak już całkiem poważnie, to strasznie fajne :)
OdpowiedzUsuńAniu, nie da się ukryć, jesteś Moherową Babcią :))) Buziaki :)
No oczywiście - mohery rządzą :)
UsuńListy przepiękne, szczególnie ten o ilości płoci na łeb:-))) Chylę czoło nad Twoimi talentami pedagogicznymi. U mnie mąż gotuje nawet często ale nawet kubka po sobie nie pozmywa. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńEdi - mnie też ten list powalił, dlatego przetrwał :)
UsuńNawet nie zapytałam skąd te płocie... nikt nie łowi, kupowane są raczej inne, no popatrz, ale mnie zaintrygowały po latach :)
Anuś, doczytałam, że masz takich listów więcej. Wrzuć może jakiś od czasu do czasu co? Buziaki.
UsuńEdi - jak się dokopię przy porządkach to wyciągnę te głupawki :)
UsuńHe, he zabawne to wszystko, ten list o płotkach usmażonych po 2 sztuki na głowę, to syn pisał ?? i samodzielnie usmażył ??
OdpowiedzUsuńAniurozello - list pisała córcia do matki, by ta sobie sama potrafiła ryby usmażyć. Dodatkowo zaznaczyła, że płocie to ryby właśnie, bo matka bywa nie znajduje celu działania i bez instrukcji potrafi siedzieć głodna, ino o kawie.
UsuńMoherowy prezentuje się pięknie. Aniu, Ty powinnaś jakieś kursy dla żon robić, warsztaty czy co. Listy ze wskazówkami świetne. Podziwiam, podziwiam
OdpowiedzUsuńRogata Owieczko - :))))
UsuńNie, no listy super (faceci też). Zdradzisz przepis na ich takowe wychowanie? Ja nawet na herbatę liczyć nie mogę a co do dopiero na ugotowanie obiadu. Kiedyś wróciłam z pracy strasznie zmęczona (weekend był, więc mąż z dziećmi w domu siedział). Stwierdziłam, że nie mam siły gotować. Na co mąż stwierdził, żebym sobie odpoczęła, a ugotuję jak odpocznę - oni poczekają, bo tak strasznie głodni nie są.
OdpowiedzUsuńDorfi - popłakałam się :)))), trzeba było po odpoczynku ogłosić, że teraz idziesz spać!
UsuńBerecik ozdobiłaś bardzo ładnie, dobrze, że okazał się za duży :))).
OdpowiedzUsuńDzięki za prezentację listu mężowskiego, pokażę mojemu jak należy dokończyć gotowanie obiadu. Niedawno przypadkiem usłyszałam jak skarżył się komuś, że od czasu jak wzięłam druty w ręce, to on stał się perfekcyjną panią domu :))))))) Ale gdzie jest napisane w kontrakcie przedmałżeńskim, że tylko kobieta ma gotować?
Elusiu - ano nigdzie. Natomiast z przekazów ustnych kobieta ma być domu ozdobą :))))
UsuńAniu, co mam powiedzieć?? Ja zwijałam się ze śmiechu jak mi to opowiadałaś, ale po przeczytaniu owych listów po prostu padłam:-))))
OdpowiedzUsuńSuper!!
pozdrawiam Ciebie cieplutko:-*
Jolu - bo Mohery tak mają :), ciepło w łeb i po dwie płocie!!!!
UsuńPomysłem na zmniejszenie beretu moherowego mnie zachwyciłaś:) Ale ta korespondencja rodzinna rozwaliła mnie kompletnie na dwie łopatki!!! Buziole śle wielkie:)
OdpowiedzUsuńJest u nas teczusia na takie korespondencje rozmaite. Czasem wyjmujemy i rżymy DeZealko jak konie :)
UsuńMuszę się dostać do tej teczusi!
Matko... Ty naprawde mass teczki na kazdego i na wszystko... Starch sie bac :-)
UsuńNie Hanuś, moje papiery w nieładzie, mąż ma segregatory i instrukcje obsługi nawet do odkurzacza sprzed 20 lat!
UsuńNie bój żaby, w chaosie żyję :)))
Te! Lalunia! A pazurki z tipsami se hodujesz? ;-DDD
OdpowiedzUsuńMega listy! Uśmiałam się jak już dawno mi się nie zdarzyło :-DDD
Ata , moje pazury nie nadają się do tipsów niestety, za mocne!
UsuńJakbym tipsy dołożyła to już bym za bronę mogła robić :)))
Toteż aby je obciąć muszę wpierwej namoczyć się w wannie po całości lub garów huk podebrać zmywarce, lub uprać ze sto pieluch tetrowych na tarze. Inaczej nie da rady, obcinaczki się wyginają. Serio.
I dzięki niektórym epistolografia nie zanika :)))
Moje takoż! Śruby mogę nimi odkręcać :-D
UsuńMoże dlatego tak mam, że się po manikiurzystkach nigdy nie szwendałam? ;-D
Ja je mam od galaretek ;)))), i sama je sobie piłuję od zawsze, bo sobie wpoiłam, że takie szpony to nienormalna rzecz i z moimi to od razu pod szlifierkę :)
Usuńzapraszam do mnie - po wyróżnienie i na spowiedź:) http://violetowewloczki.blogspot.com/2013/02/wyroznienie.html
OdpowiedzUsuńSię uśmiałam:)))A takich gotujących mężów to wychowują leniwe matki,wiem bom taka leniwa właśnie:))Jak się moim potomkom zachciewało jeść i nierozważnie z tym do matki,to słyszeli ,że przecież mają dwie ręce a lodówka nie jest na klucz zamknięta:))I są efekty.Gdy przed paroma dniami wezwałam nagle syna na ratunek do psującej się elektryki,to po przyjeździe stwierdził stroskany,że przez tę moją elektrykę Nika będzie musiała sama obiad gotować i jak ona biedna sobie z tym poradzi:)))A czasu nie miał na pisanie instrukcji:))
OdpowiedzUsuńTonko - tego jegomościa wychowała bardzo zapracowana Matka :)i oszczędna!
UsuńGotowała podle, chłopaki stale niedojedzeni, mój z kluczem na szyi to szybko odkrył ziemniaki i garnek :).
To chyba jeden z talentów dany od Boga niektórym.
Ja też nie byłam leniwą, lecz zapracowaną matką, a mąż kocha jeść,
Usuńto i gotować lubi.
No i widzisz, jak okoliczności sprzyjają to i miejsce w kuchni można dla innych zwolnić :)
UsuńMój też lubi!
Zapomniałam napisać,że berecik wyszedł Ci super,świetny pomysł z tym obszyciem:)
OdpowiedzUsuńTonko - lubię go, bo teraz leży jak ulał :)
Usuń