czwartek, 22 listopada 2012

Pre-yarn

Jak ja nie lubię określeń z innych jezyków!
Lecz  tu mam małe wyobrażenie jak można nazwać taki etap wełny/włóczki.
Pre-yarn...przedwłóczka, coś co będzie nicią....

Pogodna jakaś chwila, ja właściwie sprawy bankowe załatwiam, a ponieważ po drodze - wstępuję do nowego dla mnie przybytku rozkoszy, gdzie wabi plakat - dziś 30% taniej :)))

Jak nie wejść, jak choć okiem nie rzucić! W kieszeni te 20 zł na tak zwaną rozpustę, zaoszczędzone na paliwie i biletach.

Na półce obok kasy od razu zauważyłam jeden kłębek dość pokaźny wełny. Ujmując w dłoń pytam o cenę.
- Czy złote!

Lecz Pani zaraz sięga obok swej nogi i podaje mi cały wór:
- a jak pani weźmie całość to piętnaście!

No masz. Jak nie wziąć! Biorę w ciemno, rzucam okiem w głąb pokaźnej torby - kilka motów takich samych! Zapachniało owcami! Gdybym miała zapalniczkę to już po drodze kawałek bym spaliła, by się upewnić!

W domu całość zważyłam - 70 deko. Na samym dnie odnalazłam jakieś niewprawne próbki.
Widać wór służył początkującej prządce, która przeszła załamanie :)



Wełna w dużych motkach to właśnie pre-yarn.
Lekko uformowana czesanka w wąską taśmę, przygotowana do skręcenia wedle pomysłu.
Nić nawet jak wygląda solidniej rozejdzie się w robocie, więc chwała losowi, że mało prządek tam zajrzało :)  a dziergające Panie słusznie oceniły, że nic im po tym.


A ponieważ jakiś dyżur miałam z Hunami, potem z Alusią to bez bałaganu poskręcałam to-to w podwójną nić.
Po praniu - a woda była jak smoła, nić zaraz po przędzeniu sztywna jak drut, zapach całej owczarni, troszkę siana - wełna zrobiła się miękka, puszysta i cała jej uroda wyszła.




Kolor tej zdobyczy jak na ostatnim zdjęciu - chłodny, ciemny brąz, prawie czarny w świetle dziennym, z jaśniejszym puszkiem - echem jakby.
To echo jest  w srebrzystym odcieniu.
Mam 7 motków 2 ply o łącznej ilości 936 metrów. A waga wełny po praniu spadła do 57 deko.
Czyżby brud ważył aż 13 dkg?????

Grubość wełny na druty 3,5- 4 jak sądzę, by jej za bardzo nie zbić w robocie.

Gdy u Finextry poczytałam o owieczkach finskich, jak mi się zdaje to moje motki właśnie z tej parafii, podobne bardzo do opisu. Moja też ma właśnie ten niesamowity blask, który w motku przytłumiło przędzenie i załamywanie światła. Blask wychodzi za dnia, w domu jest wełna matowa.
Będzie z tego prawdopodobnie sweter rozpinany.

29 komentarzy:

  1. O co chodzi z tą zapalniczką? Pamiętam, że moja babcia kupując od handlarki chustkę na głowę właśnie tak sprawdzała, czy na pewno jest "dubetowa". Zazdroszczę pasji
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - zapach palonej wełny jest nie do ukrycia, tak się rozpoznaje zawartość wełny, bawełny, jedwabiu, akrylu itd - najprostsza metoda spalić i zobaczyć czy pachnie włosami, drzewem, jaki jest popiół, jaka jest zwęglona kulka, ile wełny w wełnie :))))
      Chustki dubetówki z Czech były łasym kąskiem, więc Babcia dobrze robiła, pod wełną włosy się nie pocą.

      Usuń
  2. Ano, wypisz wymaluj, jak fińska na zdjęciu. No, to chyba nie ten przypadek, ale bardzo się zdziwiłam, że u nas w Polsce stosunek ciężaru wełny pranej do zestrzyżonej z owcy (potnej) może się wahać od 35 do 75%. Ta wprawdzie surowa nie była, ale jak w niej były fafuśniaki, to może dobrze niedoprana, dlatego aż 13 deko. A skręcałaś od razu niedoprząd, czy najpierw w single, a potem w dubel? Kiedyś taką białą trafiłam na allegro, zafarbowałam i najpierw próbowałam wyciągnąć maksymalnie w singlu, ale była podfilcowana. Zrobiłam, ale mało sobie paluchów nie powyłamywałam. Pytam, bom ciekawa, czy to lekkie podfilcowanie to zasada w niedoprzędach, czy może ja ją zepsułam w farbowaniu (w tych krążkach farbowałam).

    OdpowiedzUsuń
  3. Finextro - ta wełna na pewno nie była z Polski, nie ma u nas tradycji przygotowania pre-yarnów, ot, zakup w lumpeksie, a skąd oni te cuda mieli to nie wiem :)
    Bardzo byłą niedoprana, woda była jak błoto.

    Najpierw singiel, a potem podwójnie, nie miałam żadnych filców, nawet próbowałam na cieniutko wyciągnąć i szło, ale uznałam, że nie potrzebuję na koronkę więc zostawiłam w zaplanowanej przez kogoś grubości.

    Mogło się zdarzyć, że sfilcowałaś w farbowaniu, raczej nie spotkałam pre-yarnu z usterką inną niż przerwanie nici.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, tak też podejrzewałam. Moja była nie skądinąd, tyle że z internetowego lumpeksu:)

      Usuń
  4. Dorzucę swoje pięć groszy, choć Finextra już wyjaśniła skąd ubytek wagi. To nie tylko bród, ale i tłuszczopot czyli wydzielina z której można wyekstrahować lanolinę. Dlatego pachniało "całą owczarnią". Piękna włóczka się z tego urodziła. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko - tak, tak - oczywiście złogi tego tłuszczopotu nie tylko wagi dodały lecz i zapachu. Ja go bardzo lubię, to rodzaj szczególny pachnidła. Wełenka mnie zaskoczyła, spodziewałam się matu a tu ona ma tyle oblicz ;)

      Usuń
  5. Kakanko kochana - to wypisz wymaluj wygląda jak najpopularniejsza włóczka islandzka - tutaj takie jak to określasz "przed-włóczki" są sprzedawane dokładnie w takich motkach jak na zdjęciu, w różnych kolorach i wielkościowo też mi to pasuje... tylko że tu wprawne dziewiarki robią swetry islandzkie od razu z takiej przed-włóczki... muszę koniecznie przy okazji bytności w sklepie zrobić zdjęcia tym motkom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu kochana, zrób koniecznie foty, bardzo proszę, ceny też podaj!

      Jak ja podejrzewam to wełna islandzka jest jednak skręcona bodaj minimalnie w singla, ale okaże się po dokumentacji.
      Dawno temu spotkałam takie twory w przędzalni włókien sztucznych, koleżanka stamtąd mi przyniosła odpady i ja z nich zrobiłam sweter. Ale to były takie pasma, które się kupy trzymały.

      Usuń
  6. Trafiłaś faktycznie na coś u nas niespotykanego u nas, taki "niedoprzęd" stosują zakłady włókiennicze, tylko masówka jest wyprana.
    Twoje niedoprzędy musiały pochodzić z małej firmy włókienniczej lub firmy przygotowującej w ten sposób czesankę do przędzenia, takie małe firmy najczęściej przędą tłustą wełnę. Ja dostałam kiedyś podobnego 2-ply w takich szpulach, sztywny był od tłuszczo-potu też musiałam doprać i stracił na "wadze" :))
    Piękne te Twoje motki :))
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E-wełenko - tak i mnie się zdaje, w dużej przetwórni to by na myjnię wrzucili, wygrabili do cna z siana. Ale nie wiem, czy bardziej by cieszyła, w końcu mogłam sobie owcy powąchać :)

      Ja bardzo rzadko na takie cuda trafiam, swoje własne pre-yarny mam te właśnie, inne mogłam oglądać. Warto z drogi zbaczać.

      Usuń
  7. Śliczne moteczki, jak żywe owieczki. Ty to masz dobrze z tymi "lumpkami". Nigdy nie widziałam włóczek w tych przybytkach, nie żebym jakoś szczególnie potrzebowała wełenki, ale tak z ciekawości pytałam i panie mówiły, że nie miały jeszcze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owieczko, ja powinnam codziennie jakiś skład odwiedzić to miałabym pojęcie moze gdzie co i kiedy bywa. Ale u mnie to też przypadek.

      A śmignij kiedyś do Wrocławia, połazimy, poszukamy!

      Usuń
  8. Historia jak zwykle przednia :) No, jak nie wziąć?! Grzechem byłoby to cudo zostawić. Moteczki mnie zachwycają...i to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kachazet - no widzisz, wszak grzech odpuścić :))))

      Usuń
    2. Straszny grzech ;-D Ale wcale się nie dziwię i po cichutku troszkę zazdroszczę zdobyczy.

      Usuń
  9. Ja to bym ich nie capła do rączki, bo bym nie wiedziała co z tego zrobić. W życiu nic nie uprzędłam. Ty to jednak szczęście masz. Ja to se własnej nie wyprodukuję nawet na skarpety. A może powinnam spróbować, tylko od czego zacząć?
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, one tam własnie na Ciebie czekały! Pięknie to uprzędłaś! Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ Ty masz nosa do wyłapywania okazji Aniu! Normalnie jak Sherlock Holmes ;-DD
    A wełnę wyczarowałaś cudną :-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Znasz się na włóczkach, jak mało kto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko - nie bardzo, jeszcze wiele do odkrycia, ale idę spokojnie do przodu :)))

      Usuń
  13. o jacie ,ale zdobycz .az zazdrosc w oczach sie czai;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko - Ty z kolei to i krosna i drumka wypatrzyłąś, to u Ciebie skarby dopiero!!!!

      Usuń
  14. no prosze i tak mialo bys, nie poszlo nic na zmarnowanie no bo niby jak skoro trafily w zaczarowane raczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadziu - rzadko trafiam na takie przyjemności za małe pieniądze, więc radocha podwójna!

      Usuń