poniedziałek, 7 lutego 2011

Zdobycze z targu

W niedzielę wybyliśmy z Ulubionym na targowisko miejskie.
Ja szukam zwykle konkretów, małżon natomiast grzebie w całości.
Mam na oku jedną lalę, której nie kupiłam i teraz bezskutecznie wyglądam. Poza tym rzucam okiem za wełną, za ciekawymi przedmiotami, książkami.

Efekt mojego polowania:

Książka kucharska z przepisami kuchni ukraińskiej za 6 zł. Coś pięknego!

W środku przepisy, czytelne i zrozumiałe dla mnie i od czytania nabrałam ochotę na takie potrawy. Mimo, że nigdy nie uczyłam się ukraińskiego wszystko rozumiem.
Pomaga mi znajomość rosyjskiego, w którym to słabo mówię z braku kontaktu, ale słowo pisane jest dla mnie jasne w 80%. Słuchając języka też pojmuję ok 70%.
A przepisy bywają fantastyczne, np taki na pomidory delikatesowe:

Smorodina to nie wódka (niestety :) - mąż się zmartwił, bo już myślał, że wynalazłam doskonałą popitkę z zagrychą w jednym - ale sok z czerwonej porzeczki!

Książka na samym końcu zawiera coś ekstra!
Gry i zabawy np weselne! Przyśpiewki! I toasty na rozmaite okazje!!!!!

Pokażę kilka rozbrajających:


To już jest książka ukochana, druga która do mnie przemówiła z zakresu gotowania.
Pierwsza to staroć, która wymaga opierunku i odziania aby można ją było Wam pokazać.
Co kiedyś nastąpi zapewne....


Poza tą kucharską, za całe 1 zł zdobyłam Turską:

Jak można się domyśleć, wszystko niby wiemy, ale nie zaszkodzi literaturę posiadać.
Dołączyła do mojego zbioru robótkowych wydań. Zbieram takie polskie. Tej nie miałam.
A jak trafię na taki sam egzemplarz - też kupię, podzielę się z innym maniakiem.


No i gwiazda kolejna zakupów, najdroższa bo całe 8 zł:
Szpulka z wrzecionem!

Dość nietypowe rozmieszczenie haczyków, występują tylko po prawej stronie, zarówno po jednej jak i drugiej stronie, więc mogę je wykorzystywać właściwie tylko do skrętu w 2ply. Ale szpulka ma węższy trzpień i szerszą końcówkę, wejdzie więc więcej nici!
Akurat na zdjęciu pokazałam gorszą stronę, gdzie haczyki są pogięte, druga jest w idealnym stanie.
Trzeba jeszcze skrócić drut o ok 2 cm, aby całość mocować na moim kołowrotku. Brakuje mi do szczęścia jeszcze jednej szpulki! Może być sama.
Może ktoś z Was natrafi na taką rzecz????


I wszystko cieszy.

Gdybyśmy się ubrali w kurtki, ceny byłyby niższe. A tak zdzierano z Państwa! :)))))))

Ulubiony zakupił książki:
Ludzie dawnego Wrocławia, wyd Zakład Narodowy im Ossolińskich 1958r
i Z. Nienackiego "Uwodziciel" z 1978 r prawdopodobnie z podpisem Andrzeja Waligórskiego!
Wydał chyba też koło 6 złotych!

Ale tak twierdzę jedynie na podstawie wzoru, który znalazłam w internecie TUTAJ

Jeśli ktoś z Was może to potwierdzić to bardzo proszę o informację.
Z góry dziękuję!

21 komentarzy:

  1. A bo kto widział ubierać się w futro z norek i pelisę . Takim bogaczom zaraz dosolą cenę. Żartuję oczywiście. Super książki zdobylaś. Moim konikiem jest zbieranie książek z przepisami i takich robótkowych. Rozumiem zatem Twoją radość, gratuluję udanych łowów

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Tą Turską pamiętam! Była u nas w domu. Ale kiedyś moja Mama pożyczyła komuś na tzw wieczne oddanie :-/ I ślad po niej zaginął...

    OdpowiedzUsuń
  3. Następnym razem koniecznie musisz się odpowiednio ubrać na takie zakupy ;))).
    Też lubię takie stare wydania książek o dziewiarstwie - czasem mam wrażenie, że jest w nich dużo więcej przydatnych wiadomości, niż w tych współczesnych wydaniach z mnóstwem kolorowych zdjęć :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak dziewczyny. Kurtka z kapturem najlepsza w barwach fiolet-zieleń, dresy, adidasy i koniecznie papieros. Nie wolno wyjmować telefonu do szukania drugiej części. Wtedy można załapać się nawet na napój z plastikowej butelki, po którym dla niektórych świat weselszy się staje :)

    Najgorzej jak łapie za rękaw lekko zawiany koleś z podwórka w dzieciństwie i szepce: Ania, postój tu u mnie trochę.... to zaraz inni przyjdą!
    To znaczy, że mam stać jako wabik :), elegancka pani nie staje byle gdzie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu,ale skarby!
    W życiu bym nie pomyślała, że można tam znaleźć coś takiego jak wrzeciono :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu - chyba domyślasz się gdzie byłam.... na torowisku na Świebodzkim! Hardcore!

    OdpowiedzUsuń
  7. No, to wstępne przygotowanie do warsztatów czerwcowych mam - już wiem, co to wrzeciono do kołowrotka! Ha, wstępna lekcja za mną:) Jakbym gdzieś wypatrzyła to Ci kupię, masz jak w banku!

    Książek dziewiarskich na stanie mam trochę i broszur też - najbardziej się zdziwiłam, kiedy odkryłam, że konwalie z nuppkami, które kiedyś namiętnie dziergałam i sobie zwyczajnie były w Polskiej książce teraz okazały się wziętym wzorem estońskim:)
    Czasy komunistycznej bidy sprawiły, że człowiek umiał prawie wszystko - nawet wzór estoński umiał i na dodatek nie wiedział o tym!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ze Świebodzkiego 18.07 odjeżdżał ostatni pociąg do domu, na miejscu był po 4 godzinach (teraz się jedzie 1.50 h), często musiałam go z jęzorem na brodzie gonić:)))
    To były czasy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuda.
    Chociaż ani po rosyjsku ani tym bardziej po ukraińsku ja nie panimajet ;) to cieszy widok takich zwykłych zakupów, które sprawiają radość.
    No i te cuda do przędzenia - ja bym nawet nie wiedziała co to jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale w komentarzach doczytała jaki ogromny pozytyw - normalnie za wabika możesz robić. Czy jednak wielka pani z Ciebie ;) :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, na targowisko o tej porze roku, to nikt by mnie nie wyciagnal. Ale moze i warto by sie wybrac? Zakupy cudowne. Nad ksiazka to bym sie zastanawiala, bo z rosyjskim to juz u mnie na bakier. Odkad posuguje sie na co dzien angielskim, rosyjski i niemiecki poszly w kat. Ale co sie tyczy czesci do kolowrotka, to kupilabym bez zmruzenia oka, pomimo, ze go nie posiadam (mam taki jeden z Cepelii.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie mieć takie targowisko w pobliżu.Można różne skarby znaleźć za małe pieniądze.Ja niestety takiego tu nie mam...
    I jeszcze a pro po dziurki w mojej robótce. Wpadłam na taki pomysł.Ponieważ przecięcie nie jest bardzo duże (około 1,5 -2 cm)podkleję je leciutko flizeliną i potem na tym wyhaftuję wzorek.Jak myślisz czy to wytrzyma?

    OdpowiedzUsuń
  13. Smorodina, byłam pewna, ze to nazwa porzeczki czarnej. Sprawdziłam, i okazuje się, ze to rosyjska nazwa porzeczek "w ogóle", nie tylko czarnych, ale wszystkich. Obejmuje nawet agrest, który wszak w j. rosyjskim nazywa się "kryżownik".
    Wiele jest okazji do uczenia się...

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu,brałam pod uwagę jeszcze jedno miejsce, ale ze względu na pogodę,stawiałam na Świebodzki. Zresztą może na Niskich Łąkach już nic nie ma.
    Sam dworzec pamiętam rzeczywiście z czasów,kiedy odchodziły stamtąd pociągi...
    Teraz trzymam kciuki za rewitalizację tego terenu.
    A w Pradze też mam takie targi i jak się zrobi cieplej pójdę. Może coś znajdę dla Ciebie.

    Dora, dokładnie ujmując: to co pokazała Ania to skrzydełko z wrzecionem i szpulką. Ja, na szybko, nazywam to zawsze wrzecionem, choć wrzeciono to tylko pręcik wystający ze skrzydełka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To jeszcze raz ja, bo zapomniałam :)
    Do nowego skrzydełka możesz Aniu domontować brakujące haczyki. Mąż na pewno zadba,by były podobne do tych, jakie już tam są. Same haczyki będą pewnie w jakiejś Castoramie. Trzeba je założyć jak te,które już tam są .

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu zapraszam do siebie po odbiór wyróżnienia dla Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. wow ale było.... ty tez mól ksiazkowy jestes jak widzę. jak lalka byla do kupienia?ile miala lat mniej wiecej .? GDZIE JEST TEN TARG STAROCI???

    OdpowiedzUsuń
  18. niesamowite ale ci cię udało
    ja też zbieram takie prełki

    OdpowiedzUsuń
  19. Jagna - bardzo dobry pomysł, ja to zawsze jeszcze mogę pikowaniem wzmocnić!

    Dorotka - ja jeszcze pamiętam też, do Węglińca do ciotki się z tego dworca jechało!

    Aeljot - teraz wiem jak się ubrać!

    Iza - no cóż, trzeba się przyznać do wielkiego umiłowania takich zakupów w nieszczególnych miejscach - to sport ekstremalny!

    Basiu - nie ma Niskich Łąk! Tam to było cudnie!

    Gosiu, wspaniale się to po ukraińsku czyta, jeszcze potrzebuję posłuchać melodii języka. Niestety z tym gorzej, bo nie mam filmów w tym języku.

    Jeszcze raz Basiu - chyba już nic z tym nie będę robić :)))) o tym za chwilę w innym poście!

    Gaju - jeden targ staroci bardziej cywilizowany jest we Wrocławiu pod Młynem przy Koronie. Ten to hardkor - nikt normalny tam nie idzie na zakupy! Poza nami :))))
    Gaju - lalka była śliczna, po prostu śliczna, włos czarny długi, krecony, cała była zamoczona deszczem i miała sukienkę z wypłowiałego aksamitu, Nazwalam ją sobie Scarlet w myślach. Druga - to była dama artdeco, w peruczce z piórem, długa, chuda, buzia do małego podmalowania. Obie były po 10 zł, mąż na mnie spojrzał tak, że je odłożyłam. Ale serce do dziś krwawi..... :))) i dlatego szukam.

    Agajaw - ja to nazywam POLOWANIE. Nie wolno mieć więcej jak 30 złotych, i cała rzecz polega na tym, że najwięcej to się ogląda. Zakupów nie muszę robić za wszelką cenę. Niektórzy tak relaksują się w markecie.

    Aniurozello - idę!

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy13/2/11 00:53

    tylko sie nie ukluj tym wrzecionem bo zasniesz na 100 lat i kto cie obudzie ??? ksiaze karol ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj, to bym chyba po ujrzeniu znów zapadła w odrętwienie :)))))

    OdpowiedzUsuń