piątek, 9 października 2009

Katar

Oprócz piękna jesieni mamy zwykle o tej porze katar.

Lejący się z nosa ciurkiem, kapiący leniwie, zapychający.
Z wielu metod leczenia, bądź dzielnego wytrwania osławionego tygodnia - ja osobiście wydaję mu walkę natychmiast przy pomocy piwa.

Wieczorem, kiedy już na pewno nie pójdę siusiać, myć zębów, sprawdzać świateł i czy wszyscy w domu wypijam szklankę lub dwie bardzo ciepłego piwa, tak bardzo gorącego jaki można wypić. Na szklankę dodaję łyżkę miodu i sok z całej cytryny. Pić należy duszkiem bez ociągania.

Wcześniej odziewam się w ciepłą bawełnianą piżamę, na to sweter z wełny, skarpety wełniane i tak odziana w mało seksowny strój opatulam się w kołdrę.
Dzielnym polecam jeszcze koc, ale ja nie wytrzymuję.

Rano pościel jest mokra, włos ulepiony w zgrabne dredy. Czeka nas mycie łba i pranie. Ale kataru nie ma!

Przepis podał mi kiedyś kolega z pracy, kiedy zobaczył jak wkręciłam sobie dwie chusteczki w dziurki nosa. Obśmiał się do bólu, mnie było już obojętne w jakim stanie mnie widzą.
Usłyszawszy metodę, pomyślałam, że z piwem to jest tak, że chłopu na każdą chorobę pomaga.
Jednak zastosowałam. Piwa nie piję, bo nie lubię. Więc z poświęceniem jak lekarstwo wypiłam te pół litra. Pomogło!
Rano byłam zdrowa.

Od tej pory żadne cudgripeksy, bajeryaspirynowe, rutynowerutinoskorbiny nie zaprzątają mojej głowy.
Na piwo zawsze można liczyć, bo małżonek uwielbia i z wielką radością leci po piwo dla mnie i trzy dla siebie tytułem zabicia zarazy przed atakiem.

Sposób polecam. Podałam go właśnie Acie, bo bidna bidulka ma urwanie głowy i jeszcze to okropieństwo Ją dopadło.

6 komentarzy:

  1. Kochana moja!! Ja ten przepis już właśnie druknęłam i jutro zrobię jak radzisz! Bo dziś już popiwna jestem i po drugim padnę, a rano nie wstanę ;-))

    Wypróbuję i napiszę o rezultacie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. umarłam... ze śmiechu :) słowa to Ty Kochana układasz po mistrzowsku!!!
    a w metodę piwną jestem w stanie uwierzyć bez mrugnięcia okiem, zwłaszcza, że piwa (i to z powodu smaku) nie lubię.. więc mogę je od dziś jako lekarstwo "na ciężkie zakatarzenie" traktować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem tak mój chłop tylko piwem się leczy tylko ja mam ciut inny przepis mam piwo podgrzać bardzo mocno do szklanki dużej wbić żółtko i nasypać cukru wlać trochę piwa roztrzepać i dolać resztę max zgrzane jak tylko da się wypić , przy piciu piwa z reguły ma jeszcze nogi w misce z gorącą wodą ( prawie wrzątek ) i następnego dnia jest zdrowy cokolwiek by go nie brało na sobie też wypróbowałam pomaga

    OdpowiedzUsuń
  4. No o takim sposobie to nie słyszałam, ale zapisuję na boku, co by wypróbować jak już draństwo się przypałęta :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Sposób wydrukowany, będzie testowany. :-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Krysiu - działa nadal, a ja dalej piwa nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń