wtorek, 1 maja 2012

Kwietniowo jeszcze

W poprzedni weekend wygnaliśmy niebożęta do roboty polowej.


Miały dziatki uzbierać kwiecia mleczowego na miodek. Aby im praca szybciej szła nakazałam liczyć. Bractwo zgubiło się koło 190 kwiatka i poszło na objętość. Zebraliśmy dwie kobiałki.
Potem było mycie w rzece upaćkanych łapek i spławianie psa, który wcześniej zaliczył bardziej stojącą wodę i capił okrutnie.





W odległości ok 10 km w linii prostej od Rynku znaleźliśmy bobrze tereny nad Odrą. Wrocław to jednak dziwne miasto!




Nasza młodzież też poćwiczyła swoje uzębienie:



A kiedy młodszy w trakcie powrotu jęknął, że nigdy żywego konia nie widział to zajechaliśmy do stadniny:



Bajtek wytarzał się w kwieciu i można było zapomnieć, że to miasto europejskie a nie letniskowa wieś.




Na działce niemrawo, ale wschodzą pierwsze chwasty i kwiaty, com je dostała od Krysi!




Krysiu, lilie też żyją i mają się doskonale, nie uchwyciłam na fotce. Innym razem pokażę.

Lawenda zdechła niestety nieodwołanie.


Lecz zdeptana okrutnie rok temu przez Pana Furtkowego lilia św Jana ma się doskonale, będzie kwitła!


To co zostawiłam jesienią to na pewno był urzet


ale teraz nie bardzo :(((((, jeszcze czekam z kopaniem w tym miejscu:



W górę poszły paprocie, drzewa kwitną, czas na poważnie zabrać się za pracę, ale póki co tkwię w pracy do późna i nijak obejść. To co wypieliłam na jesieni to wszystko. W połowie maja zyskam czas.
I wiecie co, nie mam parcia na wygrabione do imentu, jakoś co rok łatwiej mi się godzić z naturą na mych hektarach. W końcu to miejsce do odpoczynku.


Rabarbarowe ciasto było przepyszne. Mam taki sposób na najłatwiejsze ciasto świata i zawsze wychodzi.


Przed podaniem zasypałam go cukrem pudrem i nie trzeba było zakratowywać, bo znikło od razu.


Dla mojej Rodziny sensowna blaszka to 25/45 cm, więc podaję na taką proporcje:
6 jajek
1,5 szklanki cukru kryształu
niepełna szklanka oleju lub 1/2 kostki masła/margaryny i 1,5 szklanki oleju
1,5 szklanki mąki tortowej
czasem daję 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, zapach jakiś.

Wykonanie:
6 białek i 1,5 szkl. cukru ubić na sztywno. Dodawać po jednym żółtku jak do majonezu. Wlać stopniowo olej lub rozpuszczoną mieszankę margaryny i oleju. Na samym końcu wsypać mąkę i już lekko wymieszać, najlepiej łyżką. Mikser nam może porozbijać pęcherzyki białka.
Blacha, papier, wylać ciasto, wsypać owoce jakie kto ma. Wstawić do piekarnika na 180 st C na 35-40 minut. 
Jak wyciągam - od razu gorące - to rzucam blachą na podłogę z wysokości ok 40-50 cm. Na podłogę kładę  dużą deskę, by nie potłuc kafelków. Można mniej nerwowo, po prostu wyjąć i położyć na blacie :)
Jak nie ma owoców to mieszam połowę ciasta z kakao i mam wersję dla leniwych - zebrę. Wykorzystuję niezeżarte dżemy, mrożonki. Co tam pod ręką. 
Do tego ciasta dodałam kilka kropel aromatu rumowego. Bardzo fajne połączenie z kwaskowatym rabarbarem. Cukru pudru tylko dodaję jak owoce kwaśne. 
Wyszła mi wysokość 4-5 cm. Nigdy nie powstaje w tym cieście zakalec. Nigdy się nie zsycha, bo olej zapewnia wilgotność i jest po prostu smaczne. 



A z kwiatów mlecza wyszło mi 10 słoiczków miodu. Dwa robił mąż i uzyskał  słomkowy kolor, mój miód był ciemny. Dobry jest.


Na moim stryszku gorąc afrykański.
Dzisiaj nie wychodzę. Korzystając z dnia wolnego pikuję co nieco na maszynie i piorę letnie ciuchy, bo pogoda to mnie zaskoczyła.

55 komentarzy:

  1. Ależ wyprawa, ileż wrażeń.
    Przepis na ciasto proszę.
    Kwiatki wzeszły cudnie, ciekawe czy zakwitną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu - piwonia jedna już ma pąki!
      Przepis na ciasto napisałam w poście pod fotką. To wersja dla leniwych.

      Usuń
    2. Niektórzy mówią, że czasem piwonie po przesadzeniu nie kwitną, moje zawsze. Widać Ty także masz dobrą rękę. A przepis dopisałaś czy ja gapa nie dowidziałam?

      Usuń
    3. Dopisałam przepis :)
      Ja mam dobrą rękę do agd i samochodów, co do kwiatów też, ale tu tak nie ufam sobie do końca! W każdym razie zapowiedziałam piwoniom, że ja po prostu sobie życzę, by kwitły!

      Usuń
    4. No tak, z kwiatkami trzeba gadać a czasem polecenie wydać. Muszę wydać polecenie skrzypowi by się wyniósł z moich rabat. Dzisiaj upiekłam ciasto, rewelka, szybka robota, boskie w smaku i nawet walnęłam o glebę. Nie wpadło do piwnicy. Ha, nie mam piwnicy. I właśnie zeżarłam trzy kawałki.

      Usuń
  2. Fajną mieliście wyprawę. U mnie miasto z miastem się łączy, ale też można znaleźć ładne miejsca, tyle, że w taką pogodę wszędzie jest mnóstwo ludzi.
    Moja lawenda na balkonie też padła - kwietniowe przymrozki ją dobiły :(. Mąż posadził mi już nową, ale nie wiem czy w tym roku zakwitnie. Jakoś nie mogę się doczekać tych kwiatów lawendy :(.
    Ciasto wygląda bardzo apetycznie - narobiłaś mi smaka i chyba pójdę do kuchni wziąć sobie coś do zjedzenia ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdrowie Frasiu! Jedz, jedzenie ważna sprawa!

      Ta lawenda też mi padła po mrozach, kupię następną, niech no tylko trochę stanieją. :)

      No i na balkonik coś by się przydało, ale póki co w roślinach ceny kosmiczne. Za chwilkę będą darmo dawać, jak już wszyscy się obsadzą :)

      Usuń
  3. ale macie super .u nas leje i powodzie sa. tylko w domu siedziec ,przasc albo szyc zostaje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko - ja się lepię do krzesła, mimo że lubię upał to jak stoi powietrze i pot mi kapie to nie bardzo. W każdym razie w pracy mamy tak zimno, że grzejemy piecem gazowym na półgwizdka!

      Usuń
  4. To ciasto zawsze wychodzi, ja w ten sposób robię biszkoptowy placek ze śliwkami(nie daję wtedy oliwy). Uwielbiam ten przepis, nawet mój chłopina umie to ciasto zrobić.A jak robisz ten "miód"?Gotujesz prawdziwy miód z mleczem? Czy to raczej rodzaj syropu? I czy wtedy można dać cukier trzcinowy zamiast białego? Po raz pierwszy od wielu lat nie zakwitły u mnie żonkile, wyszły z ziemi na 6 cm i...padły, bo przyszedł mrozik.Hortensja też padła, a już miała piękne paki.Muszę ją wykopać.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu Anabell - kiedyś takim ciastem było to z piosenki "najłatwiejsze ciasto w świecie", zrobiłam i smakowało. Ale to zdecydowanie lepsze.

      Ten "miodek z mlecza", hmmm...to dla mnie eksperyment. Masz rację, to syrop. Ja tam żadnych witamin w tym nie widzę, za długo to się gotuje i ilość cukru jak dla mnie przyprawia o ból głowy. Ale skoro wszyscy robią to musiałam! :)

      Nie będę się w to bawić, jest smaczne, ale dla mnie bez wartości.
      Strasznie dużo roślin zmarniało podczas mrozów.

      Usuń
  5. Ja chcę ciasta, domowego ciasta!
    Zachwycałam sie dzisiaj mleczem, a trzeba było go rwać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ja następnym razem to nalewkę-tonik do twarzy zrobię a nie taki miód. Szkoda zachodu moim zdaniem.

      Usuń
  6. Fajna wycieczka :)ciasto domowe mniam co może być lepszego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś - u mnie wszystkie ciasta znikają. Jak już lato i mam owoce to prawie codziennie coś w piekarniku :)

      Usuń
  7. do czego używasz tego miodku?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - ja osobiście zeżarłam bułkę z masłem i tym miodem. Smaczne!
      Będzie do słodzenia herbaty. A jak nie będą jeść dobrowolnie to im w cieście przemycę! :)

      Usuń
  8. no to milo spedzony czas, oby cale lato takie bylo, ja w zeszlym roku posadzilam malwy ale chyba szlag je trafil zima bo cos mi w tym roku nie wschodza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, dobrze że mi przypomniałaś! Do malw muszę zajrzeć! Jakieś tam bidule były, rosną w za ciemnym kącie, trzeba by je może przenieść albo nowe raczej posiać w innym miejscu.

      Usuń
  9. bobrów we Wrocławiu nie brakuje i to dość blisko domów. Nawet nad Odra koło Kozanowa siedzą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pacz pani jak to to rządzi! Niedługo bobry będą mi pod domem przelatywać między kołami do aquaparku! :))))

      Usuń
    2. W Poznaniu, w co bardziej dzikim miejscu, nad Wartą i nad stawami jest to samo, bobry przestawiają się na miejski tryb życia.

      Wielkie pyszności tu pokazujesz. Choć nie jestem wybitnie ciastożerna, to placek z rabarbarem przypomniał mi się ze szczenięcych lat i pewno upiekę, ale nie dziś - za oknem 30 stopni - wystarczy i bez piekarnika ;).

      Usuń
    3. U nas to nawet nie w dzikim miejscu. Jedno z nich leży jakieś 100m od krajówki, mostu, linii tramwajowej, tuż obok kładki dla pieszych i parku z latającymi psami. Niedawno widziałam nowe "zatemperowane" drzewka ;-)

      Usuń
    4. Yarn - ciasto polecam, jest faktycznie najłatwiejsze! A co do bobrów to niesamowite rzeczy piszecie - to znaczy, że przetrwanie ważniejsze od strachu!

      Usuń
    5. Strach się skończył jakiś czas po zniknięciu wrogów. Na bobry nikt przecież już nie poluje, a i drapieżników w miastach wcale nie tak dużo. Od lat we Wrocławiu żyją na wolności czaple - tez przeciez płochliwe ptaki.

      Usuń
  10. Aniu! Koniecznie trzeba tą blachą o glebę?? Jakoś się obawiam. Nie o terakotę - wytrzymała jest - tylko o ciasto...
    A miodku nie zrobię, bo nie umiem. Kiedyś spróbowałam, ale coś mi jakoś nie fajnie wyszło i mam uraz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniś - przeca napisałam, że można z godnością!
      Miodku ja też już robić nie będę! Pocieszyłam???? Szkoda zachodu, takie moje zdanie!

      Usuń
    2. No wiem, wiem! Ale mną wstrząsnęła wizja walenia ciastem o glebę ;-)
      Wolałam się upewnić, czy aby walory smakowe bez tej brutalności spadną na łeb na szyję ;-D

      Usuń
    3. Moja droga Aniu!
      Wzięłam i upiekłam... Się zastanawiałam co za knota odstawię... Nawet urosło, nawet miałam ochotę pierdyknąć o glebę (mężu też zachęcał), ale się nie odważyłam. Jak wystygło (kole 18:00) odkroiłam kawałek,spróbowałam i... Padłam!!! I natychmiast, nie informując rodziny, że ciasto już zimne, pożarłam kolejny KAWAŁ! Jest MEGA PYSZNE! MEGA PUSZYSTE! MEGA DELIKATNE! MEGA REWELACYJNE!!! Hcior normalnie!
      Jeśli się zgodzisz i pozwolisz machnę przepis na Garkotłuka! Na stałe wchodzi do kanonu moich lektur yyyy to jest wypieków obowiązkowych :-)))
      Duża buźka!

      Usuń
    4. *hicior miało być - z łakomstwa wraz z ciachem "i" pochłonęłam;-)

      Usuń
    5. Ata - jak Twoi nie od razu łykną całość to wsadź do lodówki. Po oziębieniu jest bajka! Te z owocami! Nabiera wilgoci tortu no i jeszcze lepiej smakuje.
      Jak nim walniesz o glebę od razu jest bardziej puszyste.

      Usuń
    6. W takim razie idę włożyć je do lodówki! Znaczy te smętne resztki ;-)

      Usuń
  11. Dzięki,że się zapisałaś na moje Candy !może Ci się poszczęści:)Super ten miodek !A ile trzeba kwiatków i ile cukru u mnie w ogrodzie mega mleczy!Patrzę na ciasto i już jestem głodna:)Pozdrawiam majowo:)))Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anita - no jakże taki cukieras ominąć!!!!! Jest śliczny!

      Przepis podstawowy: na 500 kwiatków (ok pół kilo) trzeba dwa kilo cukru i 4-5 cytryn. Ja miałam coś koło 70 deko mleczy i nie dodawałam cukru, nawet mniej wsypałam. Całość wygląda i ma konsystencję miodu.

      Usuń
  12. No i o takiej porze mi tu z ciastem wyjeżdża, no normalnie masakra, zaraz się zaślinię, a już trzeci dzień na diecie oczyszczającej jestem, więc miej Pani litość. Miodzik mnie zaciekawił, ale skoro się długo gotuje, to rzeczywiście bardziej smak niż wartości się liczą, a już miałam pytać o przepis.
    A w ogródku masz uroczo - jak to wszytko wybuchnie ferią kolorów, to będzie raj. U mnie obecnie szaleją tulipany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwka - to pustynia.... niestety. A poza tym tak nasiona schowałam, że nie do odnalezienia. Chyba po całości fasoli nasieję :)
      Tulipany w ilości marnej już raczyły zdechnąć, zostały kikuty.

      Usuń
    2. Fasolka, też ładnie będzie ;-) U mnie tulipany tak się jakoś czaiły - zakwitły ze dwa i dalej nic przez parę dni, a dziś normalnie wariactwa dostały z tym zakwitaniem - jutro muszę obfocić, bo pięknie wyglądają.

      Usuń
    3. A te moje ani na Wielkanoc, ani ozdobiły ogródek.... bylejakie były. Za karę w tym roku nie przesadzę, niech sobie rosną tam gdzie są :)
      Dokupię na jesieni jakieś wypaśne, coś zawsze wzejdzie.

      Usuń
    4. Hm, ja swoich nie przesadzam - od dwóch lat w tym samym miejscu. Nie wiedziałam, że trzeba.

      Usuń
    5. Na moich działkach mało kto przesadza, a warto im miejsce zmienić, najlepiej wykopać w czerwcu i wsadzić we wrześniu. Taki przerywnik życiowy wzmacnia.

      Usuń
  13. No i miałam jeszcze dodać, że mamy podobne psy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Pocieszyłam się, że nie ja jedna po spanielu odkurzam :)))
      A ten to lubi tak pańcię uszczęśliwić, zwłaszcza jak świeżą pościel da!

      Usuń
    2. Taaa, i te pół lasu przywleczone na łapach i futrze z każdego spaceru. Dlatego ja kupiłam maszynkę i robię swojemu psu krzywdę, strzygąc go bynajmniej nie wystawowo. Raz mój najstarszy syn poszedł do psiego fryzjera i pani ostrzygła Gaję wystawowo - firanki ciągnęły się za nią na pół metra. A mój pies ma być domowy, i wiejski w dodatku ;-)

      Usuń
    3. Ja maszynkę specjalną zakupiłam, ale mój się tak boi, że strzygę nią Pana i Syńcia. Ledwo łapy pozwala sobie nożyczkami i degażówkami, na grzebieniu poskracać. Resztę też podcinam, ale to tak długo trwa z szaleńcem, że obcinam konkretnie i na długo :)

      Usuń
    4. Gaja też nie przepada za tymi czynnościami, ale jakoś je znosi z miną "chyba mnie nie lubisz" ;-)

      Usuń
  14. Ciekawy fotoreportaż i po raz pierwszy czytam o miodzie z kwiatkow mlecza. Normalnie szok.
    Na jednym zdjęciu gdzie Bajtek tarza sie w trawie widac wyrażnie, ze on się uśmiecha ze szczęścia.
    Anusia pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniurozello - faktycznie gęba mu się śmiała, byle łan przestrzeni przed nim i pies zapomina, że już pan w średnim wieku :))))

      Usuń
  15. mnie też jeden gatunek lawendy zimy nie przetrwał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkato - czekam tylko na wyprzedaże, marzę o łanie lawendy. Nawet nie jako suszki do szafy, ten widok jest dla mnie piękny :)

      Usuń
  16. wiosna, wiosna... ja na szczęście mam działkę zatrawioną, nawet kwiatków nie ma :) nie lubię roboty w ziemi. Pod domem mam kawałek 2x2 m to se parę kwiatków wsadzę... kiedyś :) mleczyki fajne, ale mi nie chciałoby się robić takiego miodku, pomijając fakt, że nikt by tego nie jadł :) ale Ty miałaś fajnych pomocników :) a Bajt szczęśliwy w tej trawie.
    Teraz będziesz miała lepiej, upał zmalał, u nas szaro...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Irenko u nas też już chłodniej.

      Usuń
  17. Aniu - wrzuciłam do Garkotłuka: http://garymoniki.blogspot.com/2012/05/puszek-z-rabarbarem.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że mnie nie zatłuczesz?

      Usuń
    2. Na zdrowie! I w bioderka! Chociaż Tobie to nie grozi! :))))))))))

      Usuń
  18. Przepis sobie zapisałam... przekażę córce, u mnie ona piecze.
    Mleczy u mnie ogrom, ale chyba wolę na nie patrzeć... lubię jak kwitną ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...