czwartek, 3 listopada 2011

Bardzo brudna alpaka

W sierpniu to praca była stała - 8 godzin. Mało czasu na zabawy.
We wrześniu i do połowy października pracowałam tylko po cztery godziny na popołudnia. Więc czasu było niby więcej, ale rozgrzebany cały dzień.
Starałam się jednak i kosztem ogródka poprzędłam znów co nieco alpaki.

Tym razem wyciągnęłam z wora kłąb bardzo brudnej, usianej drobinami i piachem. Pranie jedno, drugie, szczotkowanie, gmeranie palcami przy przędzeniu - no rozpacz w ciemnym lesie!
Cały czas kłaki zbite, palce bolały.
Ale się zawzięłam!

Po uprzędzeniu alpaka była jak sprana ściera w kolorze, a wśród splotów dalej zanieczyszczenia.
Postąpiłam z nią trochę drastycznie, ale efekt przeszedł mnie samą.

Gotowe motki namoczyłam w dość ciepłym roztworze viziru, zostawiłam na około 1-2 godzin, merdałam oczywiście co jakiś czas i taką przepychaczką do wanny zasysałam wełnę w kąpieli.
Po opłukaniu dodałam sporo octu, poszła mi cała butelka w sumie.
Mokre nawoje wsadziłam do kilku worków firankowych i do pralki!
Wełna miała temperaturę pokojową, chłodna woda! To ważne, inaczej będzie ból!
Pralkę ustawiłam na wirowanie 1000 obr/min.
Włączyłam i zastygłam przed "ekranem".
Bałam się.
Ale dzielnie na klatę postanowiłam wziąć ewentualne niepowodzenie.

Kiedy wyciągnęłam motki stwierdziłam, że są posklejane włosem! Wirowanie je powyciągało!
Szybko, aby nie dopuścić do sfilcowania poprzewijałam jeszcze raz na motowidło i dosuszyłam w spokoju.
Ekstra efekt!
Mam piękny puchaty włos i bardzo przyjemny odcień mlecznej bieli!
A te wszystkie wplecione kłaki odpadły!


Zdjęcia są robione w podobnym oświetleniu, widać różnicę prawda?
Nitka alpaki nie trzepana jest gładka, lekko śliska. Natomiast ta po wirowaniu jest puszysta i mięciutka.

A teraz dane techniczne dla własnej pamięci:
Uprzędłam tego 1740 gramów. Suma singli całości to 9135 metrów, ponad 9 kilometrów.
Takie czternaście motków poleciało wczoraj w świat.


- 111 gr / 202,5 m 3ply
- 143 gr / 264 m 3 ply
- 134 gr / 193,5 m 3 ply
- 107 gr / 214,5 m 3 ply
- 112 gr / 180 m 3 ply
- 142 gr / 268,5 m 3 ply

- 129 gr / 438 m 2 ply
- 119 gr / 409,5 m 2 ply
- 138 gr / 457,5 m 2 ply
- 95 gr / 334,5 m 2 ply

- 127 gr / 202,5 m 2 ply
- 126 gr / 262,5 m 2 ply
- 125 gr / 237 m 2 ply
- 131 gr / 241,5 m 2 ply


Ocet poza ochroną przed filcowaniem daje jeszcze miły zapach świeżości. Ja co prawda kapkę płynu zapachowego dodałam, ale następnym razem obejdzie się bez niego.

33 komentarze:

  1. Boszz...zakochałam się.
    Jak do Cię można zamailować???

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuudne są te motki (tu sobie głęboko westchnęłam)...
    Kiedy ja się tak naumiem???

    OdpowiedzUsuń
  3. Omatkokochana, Aniu, ale Ty jestes odwazna!!! Ja sie do swojej jak do jeza przymierzam, ale chyba na takie wyczyny sie nie odwaze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anavilmo - jak se nie popróbujesz to się nie przekonasz :))))

    Do odważnych świat należy!
    A skoro wyszło, nie spieprzyłam to się dzielę pomysłem!

    Alpaka to szlachetne, mocne włókno. Nie tak łatwo ją zniszczyć. W tym włosie jestem zakochana.

    Gdyby nie taka brudna partia to w życiu bym jej nie wyprała w proszku do prania!!!!!!

    Sama miałam ciary jak sypałam vizir.
    Wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko z córką! Aleś Ty odważna! Mnie by chyba strach przed stratą sparaliżował. Tym niemniej efekt wart tych nerwów i patrzenia w "ekranik" pralki
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochane - Ta alpaka nie jest moją własnością. Ja cały czas przędę ją dla kogoś. Nie mogę nią rozporządzać i właściciel ma już na nią swój pomysł.

    Moja alpaka uprzędzie się niebawem. Zobaczymy co wory kryją i czy się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Eguniu - 1000 obr następnym razem zamienię na 600. Wtedy nie powinnam przewijać na motowidle.
    Ale tu był mus. No bez takiego trzepania byłaby dalej cała w nasionach.

    Do tej pory waliłam każdym motkiem po wannie, ale teraz był hardcore!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko jedno słowo mi się ciśnie "PODZIW"

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie Aniu, do odważnych świat należy. Aleś naprzędła. Pozdrawiam jesiennie

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam z zapartym tchem ....:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zeszłam.
    Coś Ty za CUD zmodziła, MATKO!!!
    Można się ustawić do Ciebie w kolejce? Może być na końcu, byle tylko....

    OdpowiedzUsuń
  12. O ja cieee....
    I to MUSIAŁO w świat, musiało?

    ... a każdą wełnę wew takim worze można wywirować? Nie prać, tylko upraną wywirować - we worze?
    Jak myślisz?
    Wełnę - nie dzianinę?

    OdpowiedzUsuń
  13. Podziękowania!!!!1


    Aniurozello - zasługa dobrej pralki :)

    Owieczko - No prócz przędzenia tej alpaki to ja sobie jeszcze inne ciekawe zajęcia wynalazłam..... z braku czasu oczywiście, ale to na kolejne posty.

    Elu - vizir czyści z siłą wodospadu, tej partii alpaki pięciokrotne pranie "przed" nie pomogło, a ja chały nie chciałam wysyłać. Wiesz jak mi zależy aby wykorzystać wszystko, nie?

    Devorgilla - cuda to życie sprawia.........i LUDZIE!
    Przy pomocy Szefa oczywiście!

    Dorotka - no musiało....musiało, niech zarabia na OC co mnie straszy, kołowrotek, czesanki, wełenki, czekoladę dla Pańci, ostatnią ratę kredytu.....
    Dorotka - nie każdą!!!!!
    Merynosa absolutnie, ale wyprać go można i wypłukać. Do pralki można wrzosówkę, alpakę, mieszanki z lnem (ale lekutko), owcza z długim włosiem ale mniejsze obroty.
    Generalnie stan tej alpaki mnie do ostateczności doprowadził.
    I we worze żeby sobie pralki nie zatkać, a prócz wora dobrze dołożyć ręczniki czyste aby wilgoć odciągały i pomogły rozłożyć ciężar.
    I pilnować aby woda z sieci zwłaszcza zimą się nie wlała!

    OdpowiedzUsuń
  14. To się Aniu narobiłaś!

    Gotowa nitka jest bardziej odporna na filcowanie niż runo, ale mimo to, nie wsadziłabym alpaki klasy A do pralki. Nie i już :)
    Mocno zanieczyszczoną wełnę alpaki można na sucho trzepać na trzepaku. Dodatkowo ślicznie równoważy skręty.

    OdpowiedzUsuń
  15. Basiu - ja też! Ta niestety była klasy Y.
    Przed takimi torturami ja ją trzepaczką lałam i niewiele pomogło.
    Oczywiście, w trakcie noszenia a wcześniej dziergania tez by sporo wyleciało. Ale ułatwiłam sobie tym wirowaniem.

    Jeszcze mam w osobnym worku klasę Z. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No Kochana - w przyszłym roku, na wiosnę, planuję oblot samochodowy po zachodnio-południowych rubieżach naszego kraju. Chyba mus Cię odwiedzić i choć spróbować tych niteczek napleść, bo takie czary czynisz z tą wełną, że aż chce się tego dotknąć, macnąć, pokręcić :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. No więc wsadziłam wrzosówkę do wora, ale runo, nie nitkę, i do pralki. I....się sfilcowało na maksa. Podszerstek mięciutki był, teraz zbity i twardy jak skała. Włosy długie natomiast uczesałam i mam teraz boa, którym mogę sobie szyję owinąć. Wełna w motku pewnie by się tak nie sfilcowała. To była działalność "rozrywkowa" w ramach przerwy w działalności zawodowej. No ale na tym koniec rozrywek dzisiejszych.
    A, że Ty sobie multum zajęć wynalazłaś z braku czasu, w to nie wątpię. Więc nawet nie pytam kiedy mnie odwiedzisz?. Ja z pojazdów mechanicznych nadal dysponuję tylko rowerem więc do Wrocławia póki co się nie wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko!!! A ja Twoją wrzosówkę całą odwirowałam w pralce! Prałam wtedy z 5 run całych i szybko potrzebowałam je wysuszyć.

    Nic się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  19. Beata, a ty ją prałaś czy odwirowywałaś?????

    OdpowiedzUsuń
  20. Chciałam zaszaleć i wyprałam, ale nie całe ruino. A run, jak Ci wiadomo, mam pod dostatkiem, więc no problem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Aniu, rozumiem, rozumiem ;)
    Rogata Owieczka się rozszalala na maksa, a ja proszę - chowaj runo Owieczko,bo Cię naprawdę latem najadę :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja prałam ręcznie i płukałam ręcznie, tylko odwirowałam w pralce runa, to dlatego.
    Tak jak Basia pisała - nitka jest mocniejsza. Ale nie wyrzucaj, spróbujemy wybiczować, mam nawet kawałek takiej skrzynki plastikowej do biczowania :))))
    Się wybieram do lasu, ale też moje auto dałam mężowi, a rower odpada bo mi odpada pięta nie wiem po co i czemu i dlaczego. Chyba skrzydła jak Hermesowi rosną, po jednej stronie

    OdpowiedzUsuń
  23. No i pilnuj run!!!!

    Najazd będzie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Sylwka - ino wcześniej podaj godzinę to dywan spuszczę i lokaja zepchnę w dół!!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziewczyny będą nowe runa, tylko nie wiem czy będą fajne, czy nie. Jak urodzą jagnięta w styczniu te moje niunie to im dzieciaczki runo na plecach zrujnują swoimi zabawami. A to boa to do czegoś wykorzystam. No i wiem, że wrzosówka świetnie się filcuje w pralce.

    Czekam na najazd.

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajne będą, trzeba myśleć pozytywnie!

    A wiesz - córka w ciepłym kraju, mogę sobie jej auto pożyczyć! To po niedzieli popatrzę w kalendarz!

    OdpowiedzUsuń
  27. Uśmiecham się pod nosem i myślę że, pierwszy raz czytam coś co często sama praktykuję (nie piorę runa w pralce)ale robię inne "złe" rzeczy. Niby wszystkie tak delikatnie postępują by nie sfilcować, że aż strach się przyznać co robię by pozbyć się brudu.
    Jest taki włoski płyn (żółty) między innymi usuwa brud z silników samochodowych, tak mnie zdenerwował brud na suri że, tym potraktowałam i pomogło. No i zawsze używam starej wirówki do runa, do przędzy i do gotowych rzeczy. Twoja desperacja tylko ukazała piękno nitki którą, zrobiłaś - ktoś będzie miał piękne dzianiny :)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Karina - to ja też w oleju roślinnym wrzosówkę sobie uprałam, no ale na specjał samochodowy nie wpadłam.
    :)))) Alpaka zdzierży wiele..... nie dziwota, ze taka ukochana.
    Ta nitka nie jest taka idealna, bo są gruzełki, nierówności, ale ja nie mam drumka i tylko czesaki psie w ostateczności. Ale w tej chwili szybciej ręcznie oczyszczam i rozdzielam włókna niż czesakami.
    Worek z alpaką Z pojedzie do gręplowania.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ło matulu! Jak ja lubię Twoje wpisy o przędzeniu! Nic z nich nie rozumiem! Ale dobrze, że umieszczasz fotki i dzięki nim przyswajam o co biega ;-)
    Aż się wierzyć nie chce, że z takiej burej brei wyszło tak piękne COŚ!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Frustracja i bezradność doprowadzają czasem do genialnych odkryć. Jak to się mówi - raz kozie śmierć, a raczej raz alpace śmierć :)) ta jednak przeżyła i na dobre jej to wyszło. 9 kilometrów alpaki - podziwiam za wytrwałość! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj dzięki bardzo, te 9 kilometrów to jednak mi trochę czasu zabrało!

    Ale już za chwilę następną partię muszę naszykować! Oby była cud-miód!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ata - a ja gdzieś w podświadomości wiem, że u Ciebie zaraz się moty własnoręczne pojawią. Zdolna do wszystkiego jesteś!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...