środa, 14 września 2011

Matka - prać?

Ile prządek - tyle poglądów.
Moja opinia - prać.
Chodzi o wełnę i przędzenie. Alpaka prosto ze strzyży jest bardzo brudna, zapiaszczona, z włóknami roślinnymi. Widzieliście, ile kąpieli jej zrobiłam i nadal jest ona zaledwie opłukana.
Brudna alpaka zostawia smoliste wżery na wrzecionie i palcach, które dość ciężko domyć.
Poprzędłam więc ok 10 deko brudaski i całą reszta jest już prana.
Według mnie nie ma znaczenia którą łatwiej się przędzie. Ja ją jednakowo odbierałam, natomiast usuwanie cząstek brudu wyłącznie palcami było uciążliwe. Czesaki niewiele dawały poza tumanem kurzu.
Można się tak bawić mając werandę, własny pokój i spokój.
Natomiast w domu pełnym ludzi w kąciku wygodniej jest prząść czystą. Włókna w które wbije się brud mogą pozostać już na stałe zanieczyszczone. Czysta alpaka jest puszysta, łatwiej ustalić jej grubość, łatwiej to kontrolować. Nie wymaga czesania.

W tej chwili mam odłożone kłębki z powiedzmy drugiego sortu - gdzie jest masa drobin. Będę to prać jak dorobię jeszcze.
To alpaka nazwana roboczo -odpadkową.
Starałam się o nieskręcanie tej nici bardzo ściśle, licząc, że ostateczna kąpiel wyciągnie jeszcze trochę brudu.
Ze względu na zanieczyszczenia i całą masę drobnych kłaczków nie jest jak widzicie równomierna i jednolita.


Owszem pranie i trzepanie jej pomoże, ale nić jest z cyklu "gruba" i opiszę ją zapewne jako nadającą się na bardziej przaśne swetry.
Po praniu zrobię zdjęcie porównawcze.

Wrzosówka jest pokryta lanoliną, więc zupełnie inaczej zachowuje się taki włos.
Nie brudzi, domyła mi wrzosówka kołowrotek nawet w tych miejscach gdzie szorowałam wcześniej chemią szpulkę i wrzeciono i pozostał brud. Ręce były jak po zabiegu w najdroższym salonie spa.
Zapach mi nie przeszkadza, natomiast wyprałam, bo będę ją przechowywać w domu. A nie od razu muszę mieć bacówkę :)
Piachu nie ma tak dużo jak w alpace, jedyny kłopot to jak chce się ją ładnie uprząść w całości z podszerstkiem to należy pięknie ją uczesać. Po to by nić była równa, lub gdy planujemy arty wykonać.

Po praniu nić nabrała życia, jest puszysta.
W ręku miałam wrzosówkę Rogatej Owcy, praną dopiero po sprzędzeniu. Zapach miała minimalny, swoisty i wyglądała doskonale.

Bajtka przędę tylko brudnego, ponieważ sierść spaniela spilśnia się szybko a woda przed przędzeniem powoduje straty ok. 40% włókna. Potem spaniela połączę z jakimś kaszmirem i wtedy upiorę.

Historycznie, większość narodów prała wełnę przed przędzeniem.
Proszę, zajrzyjcie TUTAJ.   Ciekawie ujęty temat.
Artykuł jest po angielsku, lecz dacie sobie radę. W razie konieczności  Chrome Wam zaproponuje tłumaczenie lub wrzucicie sobie linka do Tłumacza Google.

Autorka zwraca uwagę również na higienę. O tym bardzo często zapominamy, a wśród ziemi kryje się tężec. To nie wymysły paniusi, ale bardzo racjonalne podejście. Zdarza się cierń, który może nam rozorać skórę.
Ja swoje wełny piorę bez rękawiczek, jednak wcześniej sprawdzam, czy mam zanieczyszczenia kałowe i gdyby takie były to bym je usunęła.
Nie miałam jeszcze tej radości :)

16 komentarzy:

  1. poczyniłaś całkiem podobne spostrzeżenia co ja, napiszę podobny post o alpace i suri oraz moich nowych czesakach, które wielce ułatwiają pracę :))
    dla mnie też nie ma wielkiej różnicy pomiędzy przędzeniem brudnej i czystej alpaki ale lubię mieć wyczesane baty taka wygodna się stałam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje wpisy o przędzeniu! Dla mnie to bajka o żelaznym wilku, tym bardziej chętnie je czytam.

    Aniu - weź się Ty zaszczep profilaktycznie na tężec, ok??

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię Ciebie czytać:)))

    Nie mam zbytniego doświadczenia z alpaczym runem...miałam zaledwie 300gr kiedyś dawno jak jeszcze przędłam na wrzecionie, potem odrobinę tego co zostało na kołowrotku.
    Alpaka była od Linzi...nie była bardzo brudna , miała trochę roślinek i piach.
    Wyprałam ją , tak wolę ,lubię mieć wełnę czystą do przędzenia.
    Teraz czekam na dostawę od innego hodowcy , zobaczę co mi zaoferuje:)).

    Alpaki z WofW czeszę na gręplach...niby śmieszne , ale tak mi się zdaje ,że wełna nabiera większej puszystości.

    A Twoje wełenki są śliczne , z tej białej zrobiłabym rustykalny, duży , prosty szal, tak do otulania ramion w czasie przędzenia.

    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  4. E-wełenko - na pewno jest przyjemniej. A jakość zawsze zależy od serca jaką damy do kołowrotka, nie?

    Ata- szczepią mnie profilaktycznie, ale to inna bajka, na inny post.

    Kocurku - alpaka jest milusia. Taka dla każdego, bo każdy znajdzie w niej przyjemność dotyku. Mimo egzotyki jest taka przyjazna i wiele błędów wybaczy.
    Mam uchowany worek alpaki z jedwabiem właśnie z WoW, i spróbuję ją wyczesać, do woolen w baty po swojemu. Masz rację, nada jej puszystość, nie będzie taka lejąca mimo dodatku jedwabiu, a tenże i tak ją ułoży grzecznie. Dobry pomysł!

    Biała alpaka niestety nie dla mnie, ja jej buzi daję i leci het w dal! A tam jej buzi dają na powitanie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Anka, powtórzę za Atą: zaszczep się na tężec. Nie znasz dnia ani godziny. Przewróciłam się na chodniku pod polibudą, zdarłam łapę i zakażenie poszło.
    Zaszczep się.

    A cały artykuł Twój o przędzeniu to jak w reklamie: w obcym języku.
    Tylko się domyślam że chodzi o wyższość/niższość przędzenia wełny pranej/naturalnej.
    Co to jest "wykonać arty"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja poproszę to spa dla rąk:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Aploszku - ciemna strona mocy Kankanki to właśnie wizyty na pogotowiu i profilaktyczne szczepienia tejże :)

    Artykuł jest o kilku podejściach do prania lub nie prania, w zależności od posiadanej "mocy" i humoru oraz aktualnego ważnego szczepienia na tężec :) czyli dla każdego podług jego zachciewajki z poparciem w cytowanym artykule. Domyślasz się prawidłowo :))))

    Arty to sobie tak nazwałam te fantazyjne wełenki z guzłami, perełkami, nierówne celowo - od słów "art yarn" czyli włóczek artystycznych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dorotko - spa nie zostawiłam niestety, jak głupia wszystko wyprałam! Powinnam mieć taki kłak do macania co wieczór. Ale jak poprzędę wrzosówkę to może jeszcze ocalała lanolina - dam znać! Taka wełenka na rękawice - mniam, mniam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, zgadzam się z Tobą, że lepiej prać przed przędzeniem. Dotychczas miałam do czynienia z kilogramem alpaki prosto ze strzyży i wiem jak wyglądała przed praniem i po praniu. Ale myślę, że istotniejsza sprawa to to, że oprócz piasku i zanieczyszczeń roślinnych na runie może jeszcze coś być. Przecież pochodzi od zwierząt, które są z przyrodą na "ty". Warto mieć tą świadomość. Dobrze, że o tym napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zawsze to musi być tężec, zarazki, cuda - nie boję się tego, ale na pewno warto podejrzeć czy jakieś zwierzątko nie podnajmuje lokalu. Moja wełna do przechowywania jest od razu zabezpieczana czad komorą ze środkiem owadobójczym. Wełenki z targowiska tak samo i to co długo leży. Poza tym przeglądam zasoby regularnie aby mole uczty sobie nie zrobiły.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach... czytam Twoje wpisy o przędzeniu wełny i przypomina mi sie dzieciństwo, pamiętam wakacje u Babci kiedy to najpierw było strzyżenie owiec, a potem zimą jak zajeżdżaliśmy to babcia siedziała przy kołowrotku i przędła... Pamiętam że mnie nawet uczyła, nawet czasami robiłam to pod Jej bacznym okiem... ale Babcia odeszła 23 lata temu,a kołowrotek już chyba dawno myszy zjadły...
    Ale dziękuje Ci że mogłam powspominać... :))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Betty - a nie pamiętasz czy prała czy nie? Zazdroszczę Ci wspomnień!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczepienie przeciw tężcowi jest jak najbardziej godne polecenia, inne zresztą szczepienia też, szczególnie jeśli ktoś podróżuje do odległych krajów. Wracając jednak do runa, to można się nim co najwyżej nieźle ubrudzić, ściągnąć" do domu mole. Nie zarazimy się na pewno tężcem, bo jest anaerobem bezwzględnym, czyli żyje tylko w warunkach beztlenowych i tlen go zabija. Wszelkie pasożyty owcze lub alpacze, kozie etc. żyjące w runie czy sierści (a raczej na skórze) z chwilą strzyży nie mają żywiciela i nie bytują w ostrzyżonym runie. Pytanie zatem "prać czy nie prać" jest pytaniem czysto higienicznym. Do dzisiejszego ranka nie miałam do czynienia z runem owczym obcym. To, co dziś widziałam to koszmar (żal mi tych nieszczęsnych owiec, które musiały taką wełnę przez 2 lata na sobie nosić). Takiego runa nie dotknęłabym nawet kijem, a już na pewno nie wzięłabym do domu. Więc Kankanko prać bezwzględnie. Mojemu runu pranie odpuszczam w większości, choć niektóre "koce" też wyprałam, ale i tak miziam tę wełenkę codziennie i dbam o jej "nosicielki" najlepiej, jak potrafię więc jakoś tak mam do takiej "dzikiej" sentyment. Sorry, że taki długi ten post i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak Owieczko, tężcem można się zakazić w minimalnym stopniu.Przy kontakcie z ziemią, glebą, kurzem i mając otwarte głębsze rany.
    Twoje owce są ponad standart - widziałam, macałam, wiem. I w tym runie można się wytarzać.
    Ja piorę, ze względu na domostwo i na sposób przędzenia który preferuję.
    Tak jak wcześniej napisałam, Noemi była przędziona bez prania i to było coś niesamowitego. Przeniesienie w inny świat. Pachnąca owca, piękne dłonie i włókna czyściutkie.
    Mogę Ci tylko zazdrościć TAKICH owieczek, tak pięknie utrzymanych. Wyłącznie to zasługa hodowcy, który zna się na zwierzętach.
    Dlatego też wełenka z Noemi wzbudziła taki zachwyt wśród osób, które do mnie pisały maile na pm niedowierzając, że to wrzosówka!

    Więc reasumując, każdy wybierze sobie taki sposób, który go ucieszy. Nie ma przepisu nakazującego prać, wszystko to zwyczaj, wełna, znanie zwierzęcia, stan wełny. A próbować należy wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana z tego co pamiętam Babcia wełny nie prała bo w dotyku zanim ją uprzędła była jakby tłusta. Ale mimo wszystko pamiętam że była ona czysta, taka jasnokremowa, nawet określiłabym ecri...
    Jako dziecku przeszkadzał mi wtedy tylko zapach, ale... jak wiesz gusta się zmieniają ;))

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak mi się wydaje, że właśnie nasze wiejskie prządki nie prały wełny przed, za dużo z tym zachodu.
    Jako dziecko pamiętam oszczędność wody w gospodarstwach wiejskich, woda była używana do różnych celów, zaczynając od mniej brudnych po wylanie w końcu na grządki a nie byle gdzie.
    Owce zawsze będą czyściejsze od alpak, bo właśnie ta tłusta lanolina chroni bardzo skutecznie. Wystarczy porównać ilość kąpieli, które ja swoim wełenkom zafundowałam- alpaki 4, ostateczne prania mogą być i dwa, a owca dwa prania i końcowe w motku.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...