piątek, 2 września 2011

Biała alpaka

Kilka razy już wspominałam, że przędę alpakę. Przędę i przędę i nie mogę skończyć.
Tego szczęścia przyleciało ponad 10 kilo. Wielki wór wniósł kurier do domu i zaraz obskoczyły go moje zwierzaki. Nie mam niestety zdjęć z powitania bowiem te i inne przemieliły się podczas awarii dysku.
Wiele zdjęć mi wtedy poznikało i muszę je dopiero poodtwarzać.

Do rzeczy.
Wór wywaliłam na kawałek materiału i posegregowałam na włókna bardzo dobrej jakości, średnie i odpadki.
Najwięcej jest alpaki w bardzo dobrym stanie.



Jeszcze brudną próbowałam oczyścić przez wyczesywanie, ale poległam z ilością.


Sypał się piach niemiłosiernie i wybieranie resztek roślinnych też było ciężkie.
Alpacza wełna niby biała, ale już po kilku skrętach na kołowrotku zobaczyłam jak bardzo brudzi ręce i kołowrotek.
Chcąc stwierdzić jaka ilość będzie odpadków przygotowałam w foliówce kilo brudnej alpaki do prania:


Zabrałam się do prania i zrobiłam fotki z kolejnych kąpieli. Zobaczcie, ile brudu wypływa:


Na tym etapie (4 pranie) wełna jest na tyle czysta, że można ją już odłożyć do suszenia.
Głupi to pomysł prać na raz dwa kilo. Część pięknie wisiała w łazience, a część legła na starym ręczniku z powiewem wentylatora.
Mokrej alpaki jest mało, ale ona schnie i pęcznieje w oczach! Musiałam  pilnować, by żadne moje zwierzę nie uwaliło się w puchu!
Już podczas suszenia wybierałam te części, które były czyściutkie i od razu nadające się do skręcania:


W koszyczkach zaczęło jej przybywać





A tu porównanie alpaki którą ja przerabiam z mieszanką alpaki z jedwabiem z WoW:



Kiedy już tak została przygotowana i część rozczesana czesakami mogłam spokojnie np. w czasie Wielkanocy odwrócić się od stołu i gości, założyć zieloną przepaskę i prząść do upojenia:


Cały czas lecą drobinki roślinne, więc ochrona i odkurzanie stały się mym nawykiem.
A jak już sobie poprzędłam cokolwiek, to oczywiście każdy motek był mierzony, ważony i opisywany


Póki co w daleką drogę poleciało półtora kilo w dziesięciu  motkach:

cienka  2 ply
150 gr i 1030,5 m
158 gr i 1056 m
183 gr i 1297,5 m

średnia 2 ply
102 gr i 406,5 m
136 gr i 532,5 m
148 gr i 576 m
 147 gr i 487,5 m    
       
gruba 3 ply
148 gr i 330 m
142 gr i 328,5 m
100 gr i 229,5 m     


Cała alpaka jest uprzędziona zgodnie z zamówieniem (cienka-średnia-gruba).
I oczywista - jest prana kolejny raz już na ekstra-wyjściowo!
Nie jest farbowana.
Nudzi mi się przy niej trochę, chociaż bardzo miła jest w pracy.
Aby tak się nie dołować nudnością ćwiczę sobie na niej kilometry i próby woolen i worsted, które jednak mi nie wychodzą tak jakbym chciała. Brakuje mi do pomocy drum cardera, co jednak jest poza zasięgiem i póki co dwie szczotki psie muszą wystarczyć.
Natomiast stać mnie na naciągnięcie męża na zakup składanej suszarki pokojowej (tesco 20 zł) i suszenie alpaki na niej.
Jeszcze muszę kupić kawałek starej firanki w lumpku, aby wełna nie spadała przez pręty.

Więc każdą wolną chwilę, którą pożarły przygotowania do ślubu i uroczystości rodzinne wszelkiej maści tudzież ostatni czas w pracy i kwękająca za mną działka poświęcam na przędzenie.
Muszę szybko skończyć i wysłać. Nie mam miejsca na następne rzeczy.

PS. A tymczasem siedzę  i obserwuję LOT SAMOLOTU ENT1916 i w przerwie lecę szukać koszuli hawajskiej dla Synusia ulubionego na jutrzejszą imprezę szaleńców. Może i firanka się trafi :)

28 komentarzy:

  1. Ależ się rozkręciłaś Aniu, fantastycznie!
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie koniec Iza, jest jeszcze kilka innych przędzideł co powstały po drodze. O tym innym razem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powalają mnie te ilości, o których piszesz: 8 kilo, 10 kilo... Fabryczkę otworzyłaś;D Świetnie Ci idzie. Tak trzymaj!!!
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sabinko - dlatego bez dyskusji większych przejmuję pokój po córci i zamierzam go przekształcić w pokój zabaw :)))
    Jeszcze strych mam, tam zalega nieuprana alpaka, ale łowce już w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, pięknie! Ależ się napracowałaś.
    Rozumiem " przerywniki" w postaci innych projektów :) Myślę, że niewiele osób uprzędłoby od razu 10kg.

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu, jednak poczucie obowiązku wiele mi daje w samopoczucie i źle się czuję jak zalegam.... chociaż terminu skończenia nie ustalałam :)
    Teraz się za nią znów zabrałam z napadem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przy takiej ilości wełny specjalny pokój na pewno się przyda:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ależ miło na to patrzeć, tylko jak wspomniałaś że, nie dla się to tak trochę żal serce ściska :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś Kankanko jak maszyna jaka przędzalnicza. Piękna ta alpaka. Czy ja kiedyś będę umiała tak pięknie wyczarowywać niteczki z mej owieczki? Tak bym chciała, ćwiczę codziennie na tym rupieciu, co go widziałaś, ale tak po prawdzie to nie mam pojęcia, jak to wszystko powinno wyglądać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Alez z ciebie pracowita kobita!
    Welenka jest cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Sabinko - sukcesywnie wywalam dziecię i wciągam swoje zabawki :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. E-wełenko - ale robię jak dla siebie, staram się, zeby wstydu nie było!
    Kiedyś zarobię na własną alpakę, a nawet dwie wraz z domem na wsi i będę je sobie prząśc :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Rogata Owieczko - ja mam ADHD zwykłe.
    Czy zrobisz? No pewnie!!! Zaczniemy po niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  14. Iza - uściski! Ja mam motorek zamontowany, tylko tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty! Jak już będziesz miała te zwierzaki dasz pomiziać? No dasz? na tej wsi?
    A w ogóle to jesteś niczym piąta kolumna - znienacka, z cicha pęk!
    Naprzędła - i pary z japy nie puszczała, że leci z koksem, no to dopiero Kankanka jedna;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdyby nie to Twoje ADHD to jak nic wpadłabym w kompleksy ;). Przy Tobie mam wrażenie, że prawie nic nie robię ;)). Motki przecudnej urody!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. jaki wstyd przecież widać że, motki aż się śmieją z zdjęć takie piękniste :)))
    a dom na wsi i z dwie alpaki to chyba nie tylko Ty tak marzysz, mnie jeszcze od czasu do czasu do głuszy ciągnie no i do tych dwóch lub nawet pięciu alpak to jakieś dwa BLF-y by się zdały :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Asiu - ja przy Was to już jestem leń, śmierdziel totalny!:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Dorotko - masz jak w banku mizianie. A to tutaj to już przeszłość, następne powstały, ale obfotam jak w paczkę wsadzę. Się robią i czekają na generalne pranie :)

    Frasiu - ściemniasz jak nic! A kto co chwila na blogu pokazuje, skończone i piękne????

    E-wełenko - no co sobie będziemy żałować, dawaj i te BFL-y, jeszcze jakiegoś Franciszka i inną wrzosóweczkę, kozy.... ech!

    Dorota - kwalifikacji se nie podnoszę ja ci ino jako ty. To se mielę kołowrotem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu - uwielbiam Twoje wpisy o przędzeniu, praniu, czesaniu itp.
    Dla mnie to magia w najczystszej postaci. Chociaż w praniu błoto się leje ;-)
    Prawdziwa z Ciebie pasjonatka-prządka!

    OdpowiedzUsuń
  21. Błoto się leje, piach sypie, drobne kawałki roślin wplątują.... ale wiesz jak to fajnie jest gdy już taki motuś uprany ostatni raz, wypachniony przytulam do twarzy.... to takim dzieckiem pachnie!

    OdpowiedzUsuń
  22. No bo taki motuś wypieszczony i własnymi rękami zrobiony to tak jak własne dziecko jest! :-))

    OdpowiedzUsuń
  23. Bo ja je przędę tylko jak mam dobre dni :))))

    OdpowiedzUsuń
  24. No to życzę Ci, żebyś przędła CIĄGLE!! :-))

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy14/9/11 21:02

    Piękne motki, Aniu:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Elu - aż się spłoniłam na pochwalę!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...