środa, 31 sierpnia 2011

Wzory Natalii Młodeckiej

Długo wyczekiwane cichaczem pojawiły się w piśmie Haft Polskie nr 7/2011!!!!!
Pierwsze wzory tak bardzo lubianej i znanej u nas Pani Młodeckiej już dawno powinny zainteresować wydawnictwa z naszymi pasjami.
Rynek jest ubożuchny, tragiczny wręcz. Skala piractwa osiąga maksimum. Ale jak się nie dziwić, skoro tak mało jest u nas wydawnictw propagujących rękodzieło.
Bieda biedą, kryzys kryzysem, ale trzeba i naszej woli by powalczyć o wzory piękne, poszukiwane i wydane LEGALNIE!
Nie dla każdego jest dostępne pisemko z zachodu, ale cena zeszytu z naszych wydawnictw nie jest powalająca.

Bardzo się cieszę, że zdobyłam to wydanie, drugiego nie mam niestety.
Już nie było pisma w kioskach, bowiem sklepikarze mają określony czas na zwrot pisma do dystrybutora i w moim przypadku spóźniłam się o dzień.
Pozostało zarejestrować się na stronie  czasopisma i próbować kupić.
Po pierwsze - wycofane już z obrotu pismo nie było dostępne w sklepie, więc znalazłam osobę odpowiedzialną za kontakty z kupującymi i napisałam prośbę mailem o informację. Zero odzewu!
Nic.
Mają mnie głęboko w piwnicy????
Odczekałam jakiś czas, zaglądam do Coricamo i jest!
Pismo sobie czeka. Nie wiem od kiedy.
Na maila dalej brak odzewu.
Zamówiłam więc to wydanie i jeszcze inne z hardangerem coby koszt przesyłki sensowny był.
Po tygodniu oczy napawałam własnym zeszytem!!!!


Po drugie - jakoś w każdej firmie w której pracowałam nieodłącznym pytaniem do klienta było takie formułowanie rozmowy, które mogło doprowadzić do sprzedania czegoś dodatkowo!
W tym przypadku byłby to na pewno zeszyt nr 2/2011 z kolekcji Złote hafty! Ten z Afrykankami!
Niestety nikomu nie zależy z wydawnictwa nawet na minimalnym kontakcie.
Przykre to.

Jak mam starać się o sprowadzenie dla mnie i chyba nie tylko dla mnie wzorów Nataszy Młodeckiej????

Po trzecie- strasznie nie lubię jak ktoś nie zadaje sobie trudu i drukuje nazwisko autora  w takiej pisowni: Wzory Nataliji Mlodeckiej!
A przecież pięknie wyglądało by to tak: Wzory Natalii Młodeсkiej!
To, że autorka podpisuje się przez "L" to tylko brak w alfabecie anglojęzycznym naszego "Ł"!
W wymowie również należy wymawiać Ł.

Jaka Natalija???? Wszak to imię znane i na Ukrainie, i w Polsce i całym świecie! Dopuszczalne jest użycie takiej pisowni imienia jaka występuje w danym kraju.
Natalia i basta!


Przykro mi.
Przykro, że tak Hafty Polskie mają w nosie mnie szarego wyszywacza i projektanta.
I reprezentując sporo wzorów, będąc dla większości jedynym pismem nie potrafi nawet starać się o światowy poziom. Niechlujstwo.

Co dobre: na ich stronie można zakupić wzór w postaci elektronicznej -  tu już koszt jest śmieszny.
I ten niezdobyty wzór też tam jest.
Jedyny to dzisiaj pozytyw o Haftach, bo tak mnie rozsierdzili.

Teraz muszę kupić znów chyba tylko u nich Złote Hafty z Afrykankami, nie wiem jednak czy już go nie mają, czy nikomu nie chce się wystawić jako numer archiwalny do sklepu. Będę szukać, do życia mi potrzebny!



I życzę sobie, by wzory Nataszy Młodetskiej można było kupić. I już! Tak normalnie.

Póki co są dostępne  TU i  TU. Daj Boże rozumu by kupować za granicą się nauczyć!

17 komentarzy:

  1. Aniu, widzę, że Cię ruszyło. Bardzo słusznie zresztą.
    Nasze wydawnictwa zainteresowane są jedynie przedrukiem. Kto tam pracuje - niewiadomo. Gdyby ktoś,z takiego właśnie wydawnictwa, zaglądnął do Ciebie , podpowiem, że w procesie rekrutacji, warto zadać pytanie o znajomość rynku rękodzielniczego, trendy i własne pasje.

    Natalia ma polskie korzenie i pisownie swojego nazwiska naszym zwyczajem,przyjmie pewnie z wielką sympatią, że o regule, którą opisałaś nie wspomnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. no nie wymyślaj tym od haftów bo nie tylko w tej dziedzinie marnie, a po co ja przez 4 miesiące czekałam z wytęsknieniem na paczkę co przez Atlantyk płynęła. Cokolwiek byś chciała poczytać, o farbowaniu, artystycznych nitkach nie wspominając o przędzeniu to nie w naszym języku,
    już nawet niech będzie po innemu tyko niech cena nie powala. Może kiedyś będzie tak że, pójdę do księgarni powiem co sobie życzę a Pani poda a nie dostanie "rybiej miny" (wytrzeszcz z opadniętą szczęką)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu - nie od dziś wiem, że nijak zużycie wełny z Sabriny ma się do mojego. Nijak wymiary z osiąganym cudem. Nijak model z badaniem rynku.

    To tylko jakaś pożywka dla tych co ciągle wierzą w treści drukowane lub jak ja lubią gazetę mieć w ręku!

    Wiadomości nt fascynujące zmuszeni jesteśmy szukać na innych poza wydawniczymi rynkach.

    Co do Natalii Młodeckiej to Jej chyba już nie dziwi żadna pisownia. Ot los nazwisk polskich!

    OdpowiedzUsuń
  4. E-wełenko - ale cię pogrzało!!!! O czym ty marzysz????? O książce o przędzeniu???? Po polsku?????

    Nie pijemy kochana przed wieczorem, nie pijemy! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że i tak jest u nas obecnie duuuuuużo lepiej niż kiedyś w dziedzinie rękodzielniczej :) Przynajmniej mamy możliwości i w ostateczności tez możemy skorzystać z zagranicznych sklepów. Gdy zaczynałam swoją przygodę z haftem krzyżykowym (szkoła podstawowa, lata osiemdziesiąte), to musiałam zadowolić się zwykłym nierównym szarym płótnem, kordonkami różnej grubości oraz wzorami różyczek w "Przyjaciółce" :) Teraz hafciarki mają aidę o różnej gęstości, muliny zwykłe, lniane, satynowe.... gazetki polskie i zagraniczne oraz cały Internet! Nie narzekajmy, tylko cieszmy się z dobrodziejstwa tego, co jest nam dane :) :) :)

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Powolutku wszystko się zmienia na lepsze. A przekręcanie nazwiska i imiena ? wiemy, ze wydawnictwa zatrudniają za marne pieniądze , marnych redaktorów.... niestety.
    Na ogół to wszystko przedruki z innych zagranicznych stron. W dziedzinie filcu już książka została wydana. Autorkami są dziewczyny blogujące, przeglądałam i naprawdę godna polecenia dla początkujących adeptek tej cudownej sztuki.Może i hafciarki coś zmajstrują.

    OdpowiedzUsuń
  7. No, Mlodetski naprawdę robi świetne wzory! Mnie się udało zdobyć kilka, a nawet i wyszyć jej aniołki. Resztę na razie tylko podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu - pewnie, że zmieniło się i to bardzo! Niemniej jednak mam wrażenie, że u nas tylko popular-ochłapy się sprzedają. Tak jak w sklepach ogólnie. Chcąc czegoś specjalnego musimy naprawdę się utyrać.
    Wydawnictwo pod publikę, pod masowość, pod zysk. Ale jeszcze jest coś czego ja oczekuję: technik, dobrego wzornictwa, uchwycenia tego właściwego momentu!
    Przecież do niedawna szalowe szaleństwo panowało - czy pojawiło się wydanie na ten temat w Polsce?
    Poza blogami i sprowadzanymi książkami pustka. Stąd błagania o wzór, o sposób zrobienia itd.
    Pewnie, że cieszy mnie i to co jest. Natomiast post był o bylejakości obsługi, o braku empatii i sympatii do klienta.
    Obsługa milcząco doskonała - brak człowieka w tym wszystkim niestety.
    A ja nie mam konkurenta do wyboru i jestem skazana na usługi tegoż.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniurozello - to na pewno jest wspaniała pozycja. Brakuje tylko informacji na jej temat. Podziwiam nie znając Dziewczyny, które ją wydały!
    Mam wrażenie, że tu faktycznie trzeba brać sprawy we własne ręce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu - Młodecka jako projektant znana jest nam w Polsce bardzo dobrze! I ja też mam kilka Jej wzorów, lecz ta Pani żyje tuż za naszą granicą, ona ze sprzedaży swojej twórczości musi dać jeść kotu, kupić tenisówki synkowi, zapłacić za prąd i wsad do gara. To takie normalne przecież.
    To takie niezrozumiałe, że Jej wzory są tak niedostępne w Polsce. Przecież nasze wydawnictwa wcale nie wiedzą o tym jaką Ona cieszy się popularnością. Każda z nas spotkała te wzory. Niektóre chcą je mieć tak po Bożemu, tylko nie ma skąd brać!
    Zorganizowanie wydania w Polsce czasopisma wydającego prawie na życzenie to kosmos nie do ogarnięcia. Prawa autorskie, wydawnicze, kasa, rynek - wiem, to mało realne. Ale dziwi brak badania rynku, brak współpracy. Nie chcę widoczków i kwiatków w wazonie autorstwa tylko B.Sikory.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko co napisałyście to święta prawda. Dlatego póki co pozostaje nam doskonalenie języków obcych (w tym słownictwa fachowego), odwiedzanie forów, oswajanie zagranicznych serwisów ze wzorami i posiadanie dobrze zasilonej karty kredytowej...

    OdpowiedzUsuń
  12. Od lat wielu, wielu mam wrażenie (chyba słuszne), że jeśli chodzi o robótki, to jesteśmy co najmniej sto lat za murzynami!
    Rynek robótkarski jest ubogi, żeby nie powiedzieć wręcz goły.
    Wydawcy "robótki ręczne" pojmują jako trzy, może cztery dziedziny: szydełko, druty, krzyżyki i richelieu.
    Inne dziedziny nie istnieją praktycznie w ogóle! Pojawiają się jedynie jakieś pojedyncze ochłapy frywolitkowe, hardangerowe czy koralikowe. Kropla w morzu potrzeb! Jak to tłumaczyć? Nie znają rynku? Nie badają go? Traktują tego typu publikacje niszowo? Gmerałam dziś na stronie EMPiK'u. I szlag mnie trafiał! Jakieś tam pojedyncze książki są. Za ciężką kasę. Bo zagraniczne. Czy te barany z wydawnictw polskich nie zdają sobie sprawy, że mają pod nosem kurę znoszącą złote jaja??
    Nie będę więcej już pisać, bo mi z komentarza wpis na bloga zaraz wyjdzie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Enyo - a ja nie chcę, nie mogę, nie umiem. Chcę te wzory kupić w Polsce, chcę by redakcja współdziałała i chociaż mi odpisała "lulaj się babo" wtedy wiem, że chociaż przeczytali.
    Nie chcę być zaściankiem Europy, nie chcę wzorów nielegalnie, nie chcę wzorków mi narzucanych w jednakowym stylu. Wiem, wygląda to na tupanie trzylatka, ale tak to dzisiaj czuję. Mam niedosyt.

    Ata - w 2000 roku byłam w Kolonii i tam wlazłam do pierwszego lepszego sklepu dla hobbystów. I mentalnie z niego nie wyszłam. I chociaż minęło blisko 12 lat to wspomnienie tego miejsca nadal jest dla mnie rajem. A gazety, no nawet te siermiężne niemieckie zawsze były do przodu.

    Z zachodnich bajek pozwalam sobie od czasu do czasu na Marie Claire Idees. I oprócz przypominania języka mam tam trochę tego wdzięku i polotu.

    OdpowiedzUsuń
  14. moja droga Kankanko ja na trzeźwiaka tak upajam się marzeniami :D
    ale z drugiej strony jak coś zdobyte, wyczekane, uciułane by zakupić ... ile to radości :))))

    OdpowiedzUsuń
  15. E-wełenko - zgadza się! Więc jak ja w sklepie się dogadam to też dla mnie powód do radości będzie! Ja się cieszę jak durna ze wszystkiego! Bo tak trzeba!

    A pomarudzić nie zawadzi..... :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja chętnie do tego tupania nogą się przyłączę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. No to już małą banda tupiących rośnie! :)))))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...