czwartek, 17 grudnia 2009

Przedświąteczne dyrdymały

Pora przedświąteczna nie daje czasu na samotne podumanie, przygotowanie, podsumowanie. Zewsząd otaczają mnie ludzie. Ich sprawy, kłopoty, radości, błahe wydarzenia i szczególne.

Irytuje mnie przymus firmowych wigilli. Specjalnie z małej litery.
Co roku jakiś amok ogarnia pracowników i pracodawców. Chociażby cały rok trwało ujadanie i awantury - wigilia musi być!
Tak jak do pasji doprowadza mnie obowiązek świętowania imienin, to do białej gorączki owa "wigilia".
Jutro o 20 stawimy się na spotkaniu w restauracji, być może dostaniemy jakieś drobiazgi, dyrekcja złoży życzenia, siądziemy wespół przy stole, będziemy gadać o niczym. Potem rozwiozą nas po domach.
Dla mnie o wiele milsze byłoby spontaniczne spotkanie króciutkie na terenie firmy, serdeczne, spontaniczne złożenie życzeń bez patosu i szybki powrót do domu.

Mój dom nie błyszczy jeszcze. Spotkałam dziś małego zaspanego pająka utulonego miedzy ścianą a listwą podłogową. Wzruszył mnie, nie zgarnęłam szmatą ani odkurzaczem. Niech śpi.
Rozgrzebane mam robótki, plany na dni 60 godzinne, poplanowane delegacje zaraz po Nowym Roku. Mija mi każdy dzień błyskawicznie. Kiedy wracam do domu po pracy mam siłę właściwie tylko na spanie.
Moja koleżanka z pokoju ma już wszystko w domu, łącznie z prezentami.
A ja?
Ja się wybieram na małe spotkanie w sobotę, na pogaduszki w niedzielę z mamą.  Na pucowanie domu wyznaczyłam sobie wtorek i środę. Na łeb i szyję zdążę ze wszystkim w bliskim mi galopie. Ciasta popiekę, podłogi wypucuję. Tylko rozgrzebane szycie na stole przypomina, że w lesie jestem.
Ale ja chyba jestem mimo wszystko szczęśliwą osobą lub bardzo niepoważną.

Na moim tamborku nowa wyszywanka Cirque des Carreaux sprawia mi sporo radości, dłubię ją 15 minut rano przed pracą i pół godziny przed snem. Podobają mi się te motywy samplerowe. Jako pierwszy z ulubionych to ten motyw dmuchawca na górze. Dla mnie śliczny!


Dlatego posiedziałabym w domu przy robótce, a nie gnała przez miasto na firmową wigilię. Jestem zmęczona.

8 komentarzy:

  1. Aj, ta mulinka 3865 - cóż to za piękny kolor w połączeniu z bezowo-szarą aidą! Kółeczka zapowiadają się bardzo pięknie - bedę tu je podglądać :)
    Właśnie wczoraj byłam na pracowym spotkaniu nazwanym chyba tylko z okazji czasu przedświątecznego "wigilią" - nie miało to nic wspólnego ze spotkaniem wigilijnym. O czym dobitnie świadczy dzisiejsza frekwencja w biurze. Po prostu kolejne spotkanie zakrapiane, nazwijmy to po imieniu. Aniu wspieram Cię w 'szaleństwie' przygotowań - ja swóje dni sprzątaczki kucharki koncentruję w sobotę i niedzielę bo jednak potem trzy dni pracy mnie czeka :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczne kolorki Twojej nowej robótki! Ale listki, listki najśliczniejsze!!! :)
    Dziwny jest ten świat, to pewne. Jedyne pocieszenie takie, że za tydzień będzie już luz.... Wszystkiego najlepszego i trzymaj się na tej firmowej imprezie!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję na szybki jak reszta dni przelot Świąt! Mam nadzieję, że dziś szybko skończymy, bo z dalszych planów nie rezygnuję. A teraz troszkę tamborka w łapy, wanna i wypad na spotkanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, żebym się tylko tym samplerem nie zaraziła! Bo wychodzi niesamowicie ładnie...

    A wigilie pracowe, nienawidzę szczerze i do bólu. U mnie w pracy ten cyrk mnie omija, nie odbywa się po prostu, ale miałam przyjemność (wymuszoną i wątpliwą) brać udział w czymś takim, gdy jeszcze dwa lata temu miałam drugi etat. Ta galopada z opłatkiem, to składanie życzeń każdemu, gdy mam tylko jedną myśl w głowie - chcę do domu!!! Nie marnujcie m czasu! Obym już nigdy nie musiała brać udziału w czymś takim. To takie moje dla mnie świąteczne życzenia. I dla każdego, kto ma podobny do mojego stosunek do firmowych imprez wigilijnych.

    OdpowiedzUsuń
  5. mnie tam tez chyba by sie nie spodobaly tali przymusowe wieczory wigilijne, a sprzatam przez caly rok wiec na szczesie mu musze sprzatac od swieta,ale pajakowi bym nie darowala hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  6. Robótka śliczna i wcale Ci się nie dziwię, że wolałabyś posiedzieć w ciepłym domku i podziergać.
    Ja mam zdecydowanie negatywny stosunek do spędów pt wigilia w pracy, czy inne całowanie przy jajach. Unikam jak diabeł święconej wody, ale w tym roku nie mam szans się wymiksować :-/

    OdpowiedzUsuń
  7. pajączkiem mnie ujęłaś. A co Ty robiłaś w okolicach listwy podłogowej? Tak się zastanawiam - co za mania dzikiego sprzatania!? Delikatne muśnięcia i dekoracje. Kuchnia to co innego. Tam można wieczorami przesiadywać i pichcić. To sens ma. Od lat się zastanawiam, po co cały ten zawrót głowy czyszcząco-zakupowy. W tym wszystkim ginie to co najpiękniejsze i najważniejsze - nasze oczekiwanie i radość. A same Święta i tak miną szybcie niż się nie jedna kobietka ze zmęczenia i styrania zdąży otrząsnąć!
    Zawsze się od firmowych życzeń wywijałam i wykręcałam, niczym ten piskorz wijący. Taki przymus nie jest zdrowy!
    Mleczu kwiat: cudność-przecudność! Jednak samplerki coś w sobie mają, małym kroczkiem zaczynam się przekonywać. Odpoczywaj Aneczko przy swoim hafciku, twórz ślicznotę kolejną i ciesz oczy nasze, sic!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czemu pracodawcy w tak gorącym czasie kradną kobietom ostatnie wolne chwile. Jakby nie można się było napić z okazji Dziada mroza albo imienin szefowej.
    Jestem juz po robocie, ledwie żyję, a i tak jak zwykle mnóstwo koniecznych rzeczy kupię.
    Pająkow nie wolno wyrzucać, pająk w domu to szczęście, a wygonić szczęście to głupio.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...