niedziela, 22 marca 2009

Biały kot


Uleciało mi trochę z powodu komputerka bieżących informacji. 
Ostatnio mało znów miałam czasu. Wrócę jednak do 7 marca - kiedy to dostałam zaproszenie na babski dzień u Irenki. Było super!
Dziewczyny jak zawsze sympatyczne, z robótkami w ręku, z domowymi specjałami. 

Nacieszyłyśmy oko swoją twórczością, porozmawiałyśmy o pracy, dzieciach, planach. Od Doroty dostałam jako prezent gotowe cztery poduszki dla dzieci z Domu Dziecka, ja pokazałam swoją kołderkę jeszcze nie spikowaną, ale do dokończenia w poniedziałek.


Strasznie spodobał mi się mały biały kotek, którego napotkałam na podwórku, i gdyby Irenka powiedziała, że to biedna sierota bez domu i opieki to pewnie zabrałabym go do siebie! 
Na szczęście rozum wziął górę, a kotek ma licznych opiekunów, ciepły kąt w piwnicy i dostatnie swobodne życie.

Pech jednak mnie dopadł, i żegnając się wylewnie w przedpokoju zostawiłam torbę z poduszkami u gospodyni. W połowie drogi do Wrocławia zadzwonił telefon i Irenka przekazała, że dostawa zapomnianych poduś najwcześniej może być w następną niedzielę. 


Nie czekając z założonymi rękami postanowiłam do tego czasu uszyć kilka jeszcze dodatkowych, a że jakoś zgadało nam się z Irenką, że dla maluchów niemowlaczków przydałaby się kołderka malutka, cieplutka i przytulaśna i chętnie uszyje ją jej córka Agata - czekałam do niedzieli na kołderkę i Agatę. 

\
Muszę Wam się przyznać, że byłam pełna obaw widząc jak Agata pierunem zabrała się do dzieła. 

Myślałam, że nie ma pomysłu, szmat, coś jej się przyszczypie pod spód, nie da rady z równym szyciem.
A za sobą ma dopiero ze dwie poduszki!
Oniemiałam, kiedy zobaczyłam pierwszą kołderkę Agaty! Część szmatek znalazła się u Doroty, część u Irenki. Całość uszyta jest z nowiutkiej flanelki.





Wypikowałam wszystkie koty i myszy oraz resztę kołderki




I całość wyglądała tak (tył od Ewci):






Moje poduszki powstały z podarowanych haftów, które wyszyła Magda





Nie obyło się bez przygód - kiedy spikowałam bardzo dokładnie poduszkę z króliczkiem, okazało się, że zszyłam od razu wierzch poduszki z delfinkiem, co to prucia było - makabra! 

Na szczęście Magda używa bardzo dobrej kanwy, i nie odkształciła się ani trochę. 



Koło środy przypomniałam sobie, że nie ma w co zapakować poduszek!!!
Eleganckie foliowe woreczki dawno temu podarowane mi przez Krzyśka skończyły się przy poprzedniej dostawie. Obleciałam telefonicznie sklepy we Wrocławiu i nie znalazłam. Zajrzałam na allegro koło 22 - są!!!!! Jeszcze pomailowałam ze sprzedawcą dopytując się o rozmiary i zakupiłam! 
Przelew wystartował koło 23. Napisałam jeszcze tylko, że mam taką gorącą prośbę, aby przesyłka wyszła zaraz po ujrzeniu zaksięgowanej wpłaty. Szczerze mówiąc liczyłam na nie na poniedziałek i postanowiłam ewentualnie do Domu Dziecka pojechać po południu (a wzięłam cały dzień urlopu na tą wizytę). 
Uspokoiłam jednak sprzedawcę, że jeśli nie zdążymy do poniedziałku to ma się nie martwić.

W odpowiedzi otrzymałam list z informacją, że paczka wyszła!!!!!! Rano!!!! W czwartek ok 8!!!!!!
Domyśliłam się, że ten pan nie czekał na moją kasę, tylko wiedząc, że pakuję prezenty dla dzieci po prostu wysłał!!!!


Serdecznie podziękowałam, miło mi się zrobiło, że spotykam ciągle takich ludzi. Dobroć wychodzi zawsze na spotkanie - tylko trzeba w to wierzyć. 

I Poczta Polska się spisała i listonosz mój ukochany bo przesyłka leżała w domu już od 12 na stole w piątek! Cud po prostu.

Ten przesympatyczny sprzedawca sprzedaje tu: opakowania foliowe.




Ładne opakowanie nie tylko chroni nasze wyroby, ale całość wygląda bardzo profesjonalnie i elegancko.
Całość zapakowałam do woreczków, toreb i ruszyłam w poniedziałek do dzieci.




Kiedy już poduszki i kołderki zostały wręczone zobaczyłam uśmiechy na twarzach i zza pleców został wyciągnięty....... BIAŁY KOT!!!!!!




Dzieci go dostały niedawno, ale postanowiły mi go podarować! Możecie sobie wyobrazić moje zdumienie?

Na koniec jeszcze jedna informacja dla wszystkich cioć, które szyły dwa lata temu poduszki. Miałam odebrać przygotowane poduszki do napraw, a tu tylko dwie! To znaczy, że uszyłyście bardzo starannie. To co trafiło do naprawy to w jednej całkowicie do wyrzucenia haft - bo wysnute zostały nitki, haft spróbuję odwzorować (kubuś puchatek z motylkiem), druga z kolei haft ma cały, ale ogólnie kanwa jest szarawa, odświeżę ją nową szmatką a hafcik spróbuję wygotować.Jak kanwa się rozleci no to tamborek w łapę......

7 komentarzy:

  1. Anka, takie sprawozdanie, a przede wszystkim zdjęcia chcę na forum. Chociaż zdjęcia wrzuć, albo sama mogę to zrobić :). Agacie bardzo spodobało się szycie. Wzięła od Gosi dwa hafciki i już uszyła jedną podusię dla podopiecznych z Żarowa i kolejna już prawie gotowa - ociepliny jej brakło. Mogę tylko dodać, że Aga ma 19 lat.
    A kotek śliczny, miło kiedy nas doceniają.
    A podusie rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Parabéns,lindo trabalho!
    beijo

    OdpowiedzUsuń
  3. O Matko! A ja nie moge uszyc fartuszkow dla moich dziewczynek. Wiecej niz godzine zajelo mi obszycie dwoch fartuszkow, ktore byly podwiniete i zaszpilkowane. Chcialam uszyc sama troczki, ale to chyba juz nie jest dobry pomysl i pozostane przy wstazeczkach.
    Dziewczyny, cuda szyjecie. Mozna wam zazdroscic talentu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Iza, spoko, fartuszki nie szły by mi tak samo......, zresztą jak i inne rzeczy np dla mnie..... czas to troszkę podgonić. Jeszcze hafcik skończę dla dziecka w hospicjum i może skończę swój sweter...... na wiosnę (??????).

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniała relacja! A ja stchórzyłam przed kolejną poduszką. :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. Kankanko, duuuuża buźka..
    za to wszystko :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...